Straty

3.5K 278 38
                                        



Magnus wpatrywał się w puste kartki na jego panelu projektowym. Już od paru godzin. Chyba. Stracił rachubę czasu.

Podniósł butelkę wódki do ust i wypił pozostałość. Rzucił już pustą o ścianę, a dźwięk tłuczonego szkła zabrzmiało w jego uszach jak muzyka. Pijackim krokiem wyszedł z pokoju projektowego i przeszedł do salonu, rzucił się na kanapę. Kręciło mu się w głowie po wypiciu całego alkoholu z barku, już dwa razy rzygał, a potem jadł frytki. Smakowały jak karton.

Nagle zadźwięczała komórka. Wyjął ją z kieszeni. Catarina. Boże...

Ją też rzucił o ścianę i poszedł w kimę.

Obudziło go szarpanie za ramiona.

- ...gnus. Magnus, Jezusie, jak ty śmierdzisz... - Jęknął ktoś odsuwając się od niego.

- To po chuj mnie wąchasz. – Mruknął rozespany i zachichotał. Ciągle pijany.

- To nie był mój świadomy wybór, śmierdzisz na kilometr.

Śniada karnacja, platynowe włosy. Catarina. Dżizas...

- Idź se stąd.

- Magnus, przestań być dziecinnym. Wiesz, że jutro, a właściwie to za 18 godzin masz pokaz mody?!

- W dupie to mam. Idź sobie, pomęcz kogoś innego. Ragnora na przykład.

Cat patrzyła na niego jakby widziała go po raz pierwszy w życiu.

- Co... co ty powiedziałeś?! – Wydukała zdumiona. – Hallo, twoje marzenia się spełniają! Pokaz mody?!

- Walić modę i te wszystkie wypindrzone suki, które chcą tylko kasę i sławę.

Mrugając ze zdziwienia Cat odsunęła się od niego. Pokręciła głową.

- Ostrzegaliśmy cię co do Camille...

- Nie wypowiadaj imienia tej kurwy!

-... Ona nie była dla ciebie. Nie pierwszy raz zostałeś rzucony. Podniesiesz się jak zawsze...

- Nie zostałem rzucony! – Warknął podnosząc się do pozycji siedzącej. – Ta dziwka zdradzała mnie na moich oczach, pewnie od samego początku miała mnie za ciotę. Pieprzonego rogacza. – Kopnął stolik do kawy, aż ten się wywrócił razem z resztkami po chińskim żarciu.

Catarina spojrzała na ten bałagan z obrzydzeniem.

- Nie przesadzasz troszkę? – Zapytała.

No nie, tego było za wiele. Za...

Nagle Magnus poczuł jak gniew go opuszcza. Jak powietrza z przebitego balonu. Pozostała tylko obojętność. Spojrzał na Cat jakby widział ją po raz pierwszy w życiu.

- Wyjdź.

- Magnus...

Wstał i pchnął ją aż się wywróciła. Nawet się nie zdziwił swoją brutalnością. W oczach przyjaciółki pojawił się strach.

- Wyjdziesz czy mam cię stąd wykopać?

Nie czekając na odpowiedź poszedł do sypialni i trzasnął drzwiami na cały loft.



W głowie mu się kręciło, gdy szedł przez głośną salę pełną przebierających się modelek. Wokół nich uwijały się makijażystki, fryzjerki i asystentki. Magnus spóźnił się na swój pokaz o dobre pół godziny.

- Magnus! Jesteś nareszcie! – Izzy podbiegła do niego i od razy cofnęła z odrazą. - Boże, śmierdzisz alkoholem, Mags!

- No.

- I w co ty jesteś ubrany. Idziesz na pogrzeb? Gdzie twoja kreacja?

Mężczyzna spojrzał na czarny garnitur.

- Przyszedłem pogrzebać moją karierę.

Izzy zaśmiała się jakby usłyszała żart.

- Co ty, depresje masz?

Depresje? Dobre słowo, takie... depresyjne. Dobrze oddające jego chęć zwinięcia się w kulkę na podłodze i zniknięcia z tego padołu łez.

Spojrzał na nią obojętnie, a ta zaniepokoiła się tym co zobaczyła w jego oczach.

- Chyba jednak nie powinieneś przychodzić.

Złapała go za łokieć i skierowała z powrotem do wyjścia. Zachwiał się i dał się ciągnąć. Jednak przed drzwiami zatrzymał go jakiś mężczyzna.

- Magnus Bane, jestem Tomas Kingsday. Wyśmienity pokaz. Mogę zadać o niego parę pytań?

- Jasne. – Zatrzymał się mimo sprzeciwu Izzy, która ciągnęła go za ramię.

- To nie jest dobry pomysł. – Warknęła na niego.

Magnus tylko wykrzywił twarz w grymasie, który od biedy uszedłby za uśmiech i przekrzywił głowę.

- To wynik mojej ciężkiej pracy, paru butelek wiskacza i myślenia, że spełnia się marzenia.

Tomas zmarszczył brwi jakby nie zrozumiał żartu, ale już i tak zapisywał szybko jego słowa z uśmiechem.

- W sekrecie powiem, że mój ubiór to część nowej kolekcji.

- Oooo – mruknął dziennikarz.

- Nazwę ją „depresja i groteska"! – Powiedział i wybuchł opętańczym śmiechem.

To było chyba dla biednej Izzy za dużo bo pociągnęła go mocno i powędrowała z nim za drzwi.

~&~

Jak się podoba?

Wariatkowo --- Malec AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz