Obudziło mnie rażące słońce, wdzierające się na siłę przez przysłonięte niemalże przezroczystymi zasłonkami okna w pokoju Ryu. Przeciągnąłem się i zerknąłem na zegarek. Była zaledwie szósta rano. Odwróciłem się na drugi bok, starając się jeszcze chociaż na kilka minut zasnąć. Obok mnie leżał mój najlepszy przyjaciel. Zacząłem mu się przyglądać. Nieco się zmienił od naszego ostatniego spotkania. I pomyśleć, że dawno temu się w nim podkochiwałem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Teraz wpadł po uszy i zakochał się w swoim własnym nauczycielu. Pierwsza miłość i w dodatku taka... umm... trudna. Shiro wydawał się miły. Ale Ryu mu niczego nie ułatwia. Założyłem za ucho niesforny kosmyk, zasłaniający twarz przyjaciela. Ten skrzywił się tylko, ale nie obudził się. Ten idiota nawet nie zdaje sobie sprawy jaki jest przystojny. W szkole siedzi z okularami na nosie, otoczony książkami, więc nikt tego nie zauważa. Sądzę, że Shiro też go na początku nie widział. Nie wiem co się takiego stało, ale jestem pewny, że jest nim zainteresowany. Nie mogę powiedzieć, czy go kocha. Miłość to zbyt mocne słowo. Ona przychodzi z czasem, tak ja w przypadku moim i Shogo. Jesteśmy ze sobą niemalże rok i mogę śmiało powiedzieć, że go kocham. To co łączy Ryu i jego nauczyciela, to głęboka fascynacja. Możliwe, że się to rozwinie, możliwe, że umrze, stłumione w zarodku. Jedno wiem na pewno. Nie chcę, żeby Ryu był nieszczęśliwy. Patrzyłem jeszcze przez jakiś czas jak oddycha miarowo, wtulając głowę w poduszkę. Niestety podczas snu nieco się ślinił. Zaśmiałem się cicho. Ostrożnie wygrzebałem się z łóżka, schodząc na dół, żeby zrobić sobie kawy. Jakoś trzeba było zacząć dzień. Ziewnąłem przeciągle, myśląc, że nie zastanę nikogo w kuchni. Ku mojemu zdziwieniu nie byłem pierwszym, który odczuł potrzebę postawienia na nogi przez kubek parującej kofeiny. Przy stole siedział Yukio czytając książkę. Przeszedłem obok niego bez słowa. Nie lubiłem go, od razu nie przypadł mi do gustu. Było w nim coś, co sprawiało, że robiłem się nieufny. Tym razem jednak odezwał się do mnie:
- Aki, prawda? - powiedział, kiedy wracałem z kuchni. Pokiwałem tylko głową, nie mając najmniejszego zamiaru odzywać się do tego faceta. - Usiądź, pogadamy. - bez słowa zająłem miejsce na przeciwko niego. Ciekawe czego mógł ode mnie chcieć. Czekałem na jego ruch. - Więc jesteś tym sławnym przyjacielem Ryu?
- Tak. - odpowiedziałem krótko. Nie chciałem wdawać się z nim w dyskusję. Co go nagle wzięło na pogawędki?
- Ryu tyle o Tobie mówi, już dawno chciałem Cię poznać, Aki-kun. - nagle wyrwało mi się ciche prychnięcie. Co jak co, ale Ryu nie jest wylewną osobą. Mi zajmuje wieki, żeby wyciągnąć z niego jakiekolwiek ważne informacje. Wiem, że mój przyjaciel z pewnością nie mówi wszystkim na prawo i lewo o swoich relacjach z innymi. Niemożliwe, żeby chodził i opowiadał o mnie Yukio.
- Czego chcesz? - dziwi mnie dlaczego właściwie mnie zaczepił w dodatku z takim beznadziejnym kłamstwem.
- Na długo przyjechałeś? - w końcu spytał bez ogródek. Aż tak niewygodnie mu było w salonie? A może chciał znów dzielić pokój z Ryu?
- To zależy. - rzuciłem i wstałem z krzesła. - Nie martw się, wyjadę przed urodzinami Ryu, niestety nie mogę na nich zostać.
- Urodziny Ryu? - Yukio wydawał się nie mieć pojęcia o czym mówię.
- Tak, zbliżają się jego 18 urodziny. - uniosłem zdziwiony brwi, jakby ta informacja była tak oczywista, po czym wyszedłem z salonu. Zbliżała się siódma, powinienem zacząć budzić tą Śpiącą Królewnę, zanim całkiem zaśpi do szkoły. Wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko tuż obok Ryu. Ten odwrócił się na drugi bok, całkiem mnie lekceważąc. Zacząłem go łaskotać w bok. Widziałem jak się krzywi i wierci się, ale nadal nie otwiera oczu. Usiadłem na nim okrakiem, używając coraz więcej siły zacząłem go wgniatać w materac. W końcu otworzył oczy i wrzasnął z bólu.
CZYTASZ
You have no idea (BL)
Storie d'amoreMiłość rodzi się powoli, pod kiełkującym spojrzeniem czułości. Nie ma czegoś takiego jak zakazana miłość. Niekiedy po prostu zostawia za sobą słodko-gorzki posmak. by Menda Poznajcie Ryu, który zaczyna coś czuć do swojego nauczyciela. Czy jego niepe...