ROZDZIAŁ 7

2.4K 138 12
                                    

Kiedy ktoś szarpnął mnie w tył poczułem się jak wyrwany z jakiegoś transu. Wtedy zobaczyłem moją mamę pochylającą się nad Grace. Dziewczyna siedziała na podłodze trzymając sztywno poskładaną rękę i płakała.

- To się popisałeś imbecylu. - usłyszałem za sobą Nialla. Ten nadal mnie trzymał w żelaznym uścisku.

- Już okey. Puść. - powiedziałem, ale chłopak się wahał. Spojrzałem jeszcze raz w kierunku blondynki, a tam już stali Liam i Louis i pomagali podnieść jej się z ziemi. Kiedy prowadzili dziewczynę do salonu patrzyli na mnie jakby chcieli mnie zabić. Niall puścił mnie dopiero jak zniknęli nam z oczu.

- Mówiłam, że powinienem odejść, ale mnie nie słuchaliście.

- Przestań gadać głupoty Harry. Weź się w garść.

- Łatwo ci mówić. Ona wyzwala we mnie sprzeczne emocje. Najpierw chce ją pocałować, a za chwilę otwiera tą swoją buzię i szlak mnie trafia.

- Stary ja rozumiem, że masz do niej żal, ale do cholery nie musisz jej robić krzywdy. - Horan miał rację. Byłem durniem. Krzywdziłem ją, a przecież wciąż kochałem.

Stałem oparty o blat w kuchni i nalałem sobie wody. Wypiłem duszkiem i zacząłem bawić się szklanką. Niall siedział na stołku barowym. Czekaliśmy, aż ktoś do nas przyjdzie i powie co z Grace. Wtedy do kuchni wpadł Louis i strzelił mi w ryj tak, że szkło wypadło mi z ręki.

- Jesteś skurwielem Styles! - zaczął się drzeć - Robimy wszystko, żebyś się ogarnął, ona znów nadstawia karku dla nas, a ty odpieprzasz takie coś!

- Od kiedy jej bronisz? Jeszcze dziś rano mówiłeś, że jej zcierpieć nie możesz, a teraz co? - wydarłem się na niego.

- Jestem na nią wściekły, nie gadam z nią, ale nie podnoszę na nią łap!

- To mnie zamknijcie! Będziecie mieć święty spokój! Przypominam ci Lou, że to był wasz pomysł! - stałem z przyjacielem oko w oko i miałem ochotę mu walnąć, ale jakoś się powstrzymałem. Dość już narozrabiałem. Niestety do kuchni weszła mama, a jej mina mówiła, że mam przechlapane.

- Chłopcy zostawcie nas samych. - powiedziała do reszty zespołu, a oni jak grzeczni "synowie" opuścili pomieszczenie.

- Coś ty sobie myślał Harroldzie? Jak mogłeś? - jeśli Anne używa mojego pełnego imienia to równie dobrze można mi strzelić między oczy.

- Mamo ja nie wiem co się ze mną dzieje. - zacząłem mówić. Niestety powoli w moich oczach pojawiały się łzy i to nie był dobry znak.

- Wymyśl coś synu, bo ta dziewczyna na to nie zasługuje. Wiem, że zrobiła świństwo, ale zapłaciła za to już cenę i jak dla mnie zbyt wysoką, ale wy durnie nie potraficie odpuścić!

- Powinnaś być po mojej stronie. Zraniła twoje dziecko, a Ty trzymasz jej stronę. - wycierałem już twarz od łez, które nie chciały przestać lecieć.

- Jestem ciekawa czy jak któryś z was musiałby kłamać dla dobra zespołu i to zataić, to by się przed tym bronił, czy by to zrobił? Wydaje mi się Harry, że oboje znamy odpowiedź, prawda? - mama miała rację i mimo, że nie przyznałem jej tego na głos, zgadzałem się z nią w stu procentach.

- Ja nie mogę z nią przebywać pod jednym dachem. To zniszczy nas oboje. - wyszeptałem osuwając się na podłogę.

- Anne możesz nas zostawić? - usłyszałem Grace, która bezszelestnie weszła do kuchni.

- Jesteś pewna?

- Tak. Harry nic mi nie zrobi, prawda? - zapytała i spojrzała w moje oczy, a ja kiwnąłem głową na potwierdzenie.

- Dobrze. Jakby co będę z chłopcami w salonie.

Kiedy mama wyszła dziewczyna nic nie mówiła przez dłuższą chwilę. Stała i wpatrywała się tylko w moje oczy, które nadal nie chciały przestać płakać. Widać było, że nad czymś intensywnie myśli. Gdy ruszyła się z miejsca zaskoczyła mnie, bo zamiast usiąść obok mnie zajęła miejsce między moimi nogami i plecami wtuliła się w moją klatkę piersiową. Nie mogłem się ruszyć, jakbym był sparaliżowany.

- Rozluźnij się Harry. - szepnęła i o dziwo mi się to udało. Oparłem brodę na jej ramieniu i trafiliśmy tak w ciszy. W głowie miałem milion myśli. W końcu odważyłem się ją objąć, a ona nie protestowała. Po tym wszystkim nadal we mnie wierzyła.

- Przepraszam. - powiedziałem dławiąc się łzami. Ona złączyła nasze dłonie i lekko ścisnęła moje palce.

- Dostaniesz tyle czasu ile będziesz potrzebował.

Second Chance (Book2)|| Harry Styles✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz