ROZDZIAŁ 24

2.3K 142 21
                                    

Po wizycie u psychoterapeuty pojechałem prosto do detektywa Marshalla. Prosiłem, by od tej pory kontaktował się tylko ze mną. Chciałem skurwysyna dopaść i mu pokazać jak się kończy zadzieranie ze mną. Gdyby chodziło tylko o moją osobę, to możliwe, że bym odpuścił, ale była ona. Dla niej przewróciłbym świat do góry nogami.

- Witam panie Styles. - przywitał mnie mężczyzna.

- Macie już coś?

- Będę wiedział dopiero za kilka godzin, ale chyba wpadliśmy na właściwy trop.

- Świetnie. - odpowiedziałem i podałem mu czek.

- Panie Styles to zbyt duża kwota. - Marshall był w szoku.

- Niewystarczająca za jego głowę. - odpowiedziałem - Czekam na telefon.

- Oczywiście. Zadzwonię wieczorem i przekażę informacje.

- Dziękuję.

Gdy wyszedłem na ciepłe powietrze Los Angeles czułem się lekki. Jeśli go znajdą będę wniebowzięty. Wyląduje za kratami, ale wcześniej będzie miał ze mną do czynienia.

Z biura detektywistycznego udałem się prosto do hotelu. Nie chciałem spotkać fanów, bo nie byłoby to wskazane w obecnej sytuacji. Do powrotu w trasę koncertową zostało jeszcze trochę czasu i miałem nadzieję, że do tej pory wszystko się poukłada. Byłem prawie na tyłach hotelu, gdy dźwięk telefonu oznajmił przychodzącą wiadomość.

Dziękuję za kwiaty Harry. Zaskakują mnie każdego dnia, co wprawia mnie w dobry nastrój. G.

Chłopcy wczoraj u mnie byli. Mówią, że jest z tobą coraz lepiej. Cieszę się. G.

Pamiętaj wiara jest najważniejsza. G.

To tak wyglądały te ich ważne sprawy. Czasem naprawdę zachowywali się dziecinnie. Przecież mogli powiedzieć. Mają prawo odwiedzać Grace kiedy chcą i mi nic do tego. Było mi przykro, że nie chce mnie widzieć, ale w końcu się spotkamy. Wiara. Najważniejsza jest wiara.

Cieszę się, że podobają ci się kwiaty. Jest ze mną dobrze i wychodzę na prostą, dziękuję za troskę. Wierzę, zawsze będę w nas wierzył.
Twój na zawsze H.

Wystukałem na klawiaturze i udałem się do swojego pokoju z uśmiechem na twarzy. Nasza relacja z dnia na dzień była lepsza. Grace pozwalała się do siebie zbliżyć, a to było to, czego najbardziej potrzebowałem.

Jadąc windą myślałem nad tym, jak mógłbym ją jeszcze zaskoczyć. Chciałem dawać jej do zrozumienia jaka jest dla mnie ważna. Najważniejsza. Gdy drzwi się rozsunęły zobaczyłem na korytarzu Nialla i Lou idących do pokoju wspólnego. Byli roześmiani i szturchali się jeden przez drugiego.

- O pan Styles! - zawołał Horan, a ja już wiedziałem, że piją.

- Co wam tak wesoło chłopaki?

- A no jakoś tak. Wpadasz na wieczór filmowy?

- Nie. Położę się. - odpowiedziałem, bo naprawdę nie miałem ochoty na pijacką libację kumpli i filmy o dziwnej tematyce fantasy.

- Nie pożałujesz jeśli wpadniesz. Przemyśl to. - Lou puścił mi oczko, a ja zastanawiałem się ile oni już wypili.

- Wy chyba długo nie wytrzymacie. - zaśmiałem się.

- Damy radę. Czekamy na ciebie. - i zniknęli za drzwiami wspólnego pokoju, z którego teraz dochodził śmiech.

Poszedłem do siebie i wziąłem prysznic. Odprężony usiadłem przed komputerem i zacząłem przeglądać portale społecznościowe i plotkarskie. Nie wiem jak, ale Lucasowi udawało się ukrywać wszystkie "dziwne" sytuacje z nami związane i wszędzie było cicho na nasz temat. Kiedy telefon wydał z siebie dźwięk, wziąłem go do ręki i doczytałem wiadomość.

Chłopcy dobrze się bawią a ty siedzisz sam. Co to ma znaczyć panie Styles? Proszę się zrelaksować i obejrzeć film z kumplami. G.

Odpisałem będąc już w drodze do wspólnego.

Skoro tak każesz panno Cowell.
Twój na zawsze H.

Zamknąłem drzwi od swojego pokoju i bez zbędnych ceregieli wszedłem do pomieszczenia gdzie znajdowali się moi kumple. Zamarłem stojąc w progu. Włepiałem wzrok w sofę, a raczej w osobę siedzącą na niej. Miałem wierzyć, ale to było niczym sen.

- Cześć panie Styles. Chyba nie masz nic przeciwko, że dopilnuję, by wieczór był miły?

Second Chance (Book2)|| Harry Styles✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz