ROZDZIAŁ 20

2.3K 127 17
                                    

Wstałem rano po o dziwo przespanej nocy. Lekarz, który teraz się mną zajmuje jest chyba normalny. Nie. Napewno jest. W końcu Lucas zrobi wszystko bym zaczął żyć normalnie. Mam też cichą nadzieję, że ona mi wybaczy i przestanie się bać. Ona nie może się mnie bać. Ja ją kocham. Kocham najbardziej na świecie i nie mogę jej stracić. Sama przecież pisała o nadziei. Biorę w dłoń telefon i piszę.

Dzień dobry Gi. Chciałem życzyć ci miłego dnia. Twój na zawsze H.
P. S. Staram się żyć nadzieją.

Po chwili dostaję odpowiedź.

Witaj Harry. Cieszę się, że masz nadzieję, bo to bardzo zdrowy objaw. Uwierz w siebie. G.
P.S. Ja mimo wszystko wierzę.

Uśmiechnąłem się do ekranu. Skoro ona we mnie nadal wierzyła, to ja nie mam wyboru. Wstałem szybko z łóżka i poszedłem pod prysznic. Woda zmyła resztki snu, a ja czułem się o niebo lepiej.

Ubrany w dresy i koszulkę poszedłem do pokoju wspólnego. Tam siedzieli już chłopaki.

- Cześć wszystkim. - powiedziałem, a oni tylko kiwneli głowami. Tak, są na mnie źli, ale przejdzie im. Wierzę. Wierzę w siebie. - Możemy pogadać? - znów kiwneli głowami. - Dobra. To ja będę mówił. Wiem, że spieprzyłem, ale to w większości sterowały mną leki. Nie skrzywdził bym jej. Nigdy. Ja ją kocham. I nie obchodzi mnie jak ma na imię, czy jak wygląda. Ona jest po prostu dla mnie idealna jaka jest.

- Stary ty napewno się dobrze czujesz? - zapytał Niall.

- Wierz mi, dawno się tak nie czułem.

- Ale nie zrezygnujesz z terapii? - wtrącił Lou.

- Nie ma takiej opcji. Całą do końca odhaczę. Dla niej, dla siebie, dla nas.

- Nasz chłopak. - poklepał mnie po ramieniu Liam.

- Mam do was prośbę. - powiedziałem, a oni się w ciemno zgodzili. - Trzeba znaleźć tego doktorka. Wiem, że Luc już wynajął detektywa, ale może wartoby było posłać drugiego. Skurwiel zniszczył mi życie. Chciał naszego upadku. Chciał ją skrzywdzić. - przejechałem dłońmi po twarzy, bo aż się we mnie gotowało. On chciał skrzywdzić moje słońce.

- Dobra. Zaraz coś znajdziemy Hazz. - Louis wziął laptop i zaczął stukać w klawiaturę.

- Dzięki chłopaki. - miałem najlepszych przyjaciół na świecie. Choćby nie wiem co zawsze byli ze mną.

Kiedy znaleźliśmy biuro detektywistyczne, powiedzieliśmy Paulowi, że wychodzimy. Niechętnie się zgodził, ale przypomniał, że mam pamiętać o terapii. Zgodziłem się z nim i obiecałem, że będę na czas. W tym samym momencie dostałem wiadomość.

Oj Harry, Dziękuję za kwiaty. Rozpieszczasz mnie. Naprawdę jeden dzień = jeden bukiet? Co ja z nimi zrobię? G.

Niezwłocznie odpisałem.

Gi, to jedyne, co mogę teraz zrobić. A dom jest duży. Coś wymyślisz. Na zawsze Twój H.

Odpisała natychmiast.

Nie jedyne, te wiadomości też dużo dają. Wiem, że jesteś blisko. G.

Moje serce zabiło mocniej. Odpisałem.

Nie ma nic między nami, pustka wypełnia próżnię. Chciałbym móc podejść bliżej, bliżej niż zwykły uśmiech. Choć zapomniałem już jak dobrze w nim wyglądasz, bo wygnał go za siedem mórz wadliwy duchowy kompas. Twój lub mój, to nie istotna sprawa. Wszystko posypało się, pyłek życia trzymam w rękach, Przelatują przez palce plany wykute w ziarenkach. Na zawsze Twój H.

_________________________
Ostatni sms Harrego to częściowo zmieniony fragment piosenki Palucha "W kawałkach" użyty na potrzeby tego ff.

Second Chance (Book2)|| Harry Styles✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz