ROZDZIAŁ 13

2.3K 130 15
                                    

Obudziłam się i usłyszałam szum wody pod prysznicem, który dochodził z łazienki. Harry musiał tam być. Moje łóżko pachniało nim co powinno dać poczucie spełnienia, jednak było zupełnie odwrotnie. Czułam się źle. Nie powinno dojść do tego wszystkiego. Miałam mu pomóc poradzić sobie z emocjami, utratą zaufania, a ja co? Włazłam mu do łóżka przy pierwszej lepszej okazji. Cholera, gdzie ja miałam głowę! Kiedy dźwięk w łazience ucichł, nakryłm się kołdrą po czubek głowy. Miałam nadzieję, że sobie pójdzie, ale jak zawsze się pomyliłam. Obszedł łóżko do okoła i uklęknął przede mną.

- Grace... - usłyszałam swoje imię i poczułam jego dłoń na włosach. Wychyliłam się spod przykrycia i spotkałam się z jego głupim uśmieszkiem.

- Czego chcesz Harry? - jego mina zmieniła się w sekundzie.

- Co jest? - zapytał, a ja nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć.

- Nic. Po prostu jestem zmęczona.

- A ja wprost przeciwnie. Czuję się jak nowonarodzony.

- Ciekawe dlaczego...?

- Widzę, że coś jest nie tak. Powiesz mi?

- To się nigdy nie powinno stać. - pokazałam palcem na naszą dwójkę.

- A co źle ci było? - podniósł się nerwowo i zacisnął pięści.

- Nie o to chodzi. Miałam ci pomóc poradzić sobie z problemami a nie...

- A nie pieprzyć się ze mną. To chciałaś powiedzieć? - przerwał mi wściekły.

- Jesteś wstrętny! Nigdy bym tak tego nie nazwała!

- A jak?! Przecież nic nas nie łączy! Przeleciałem cię i tyle!

- Spieprzaj Styles! - pokazałam mu drzwi ze łzami w oczach. Zawsze wszystko sprowadzał do pieprzenia. Nie liczył się z innymi, a z kobietami w szczególności.

Kiedy wyszedł dałam upust wszystkim emocjom, które się we mnie kębiły. Ryczałam w poduszkę i błagałam by czas się cofnął. Moje żale przerwało pukanie do drzwi.

- Zekdziesz na śniadanie księżniczko? - zapytał Lucas.

- Nie jestem głodna. - burknęłam.

- Co to za humor? Myślałem, że noc była niezła. - zaśmiał się, ale przestał gdy zgromiłam go wzrokiem. - Co znów zrobił? Mam go zabić?

- Nie, to nie jego wina. Coś jest nie tak. Wkurza się o byle co, gada co mu ślina na język przyniesie, a potem znów przeprosi. Zastanawiam się jak to jest z tymi jego nastrojami, bo nie jest to normalne Luc.

- Zaraz jadę spotkać się z kumplem i zobaczymy co znalazł na tego doktorka, bo wydaje mi się, że on coś miesza.

- O tym samym cały czas myślę. Ojciec wczoraj dzwonił i mówił, że Slow wziął sobie wolne. Dokładnie wtedy gdy zainkasował wynagrodzenie.

- Ciekawe... Wiesz co, ogarnij się i zejdź na śniadanie, jak się czegoś dowiem to zadzwonię. Do tego czasu spróbujcie się nie ponabijać.

Po prysznicu i ubraniu w dres zeszłam na dół. Harry siedział w salonie i oglądał coś w telewizji. Zjadłam śniadanie, które zostawił mi przyjaciel i posprzątałam kuchnię. Z niecierpliwością czekałam na telefon od Lucasa. Usiadłam w fotelu obok sofy, na której siedział Styles i przeglądałam mu się badawczo. Szczękę miał zaciśniętą, a dłońmi co chwila przeczesywał włosy.

- Co się tak gapisz? - zapytał w końcu.

- Bo mogę. - odpowiedziałam spokojnie.

- To może pooglądaj zdjęcia.

- Po co, skoro mam obrazek na żywo. - uśmiechnęłam się.

- Widzę, że humorek się poprawił. Dałaś się przelecieć kochanemu Lucowi, że jest ci lepiej? - powiedział i czekał na moją reakcję.

- Dlaczego ty jesteś takim chamem Harry? Twoja matka to anioł, ale ty... na ciebie brak słów!

- W nocy nie narzekałaś!

- O tym mówię! Masz coś z głową! Brałeś dziś leki?

- Brałem.

- Oddaj je. - powiedziałam i wstałam z wyciągnietą dłonią.

- Nieee? Moje prochy.

- Styles proszę cię, żebyś oddał mi te tabletki.

- A ja powiedziałem, że nie.

Nie mając wyjścia sięgnęłam do niego po fiolkę, którą trzymał w kieszeni. Nie przewidziałam, że z taką siłą mnie zatrzyma i uderzy. Dostałam w twarz raz, a po chwili po raz drugi.

- Jeszcze raz, a kurwa nie ręczę za siebie. - wysyczał. Mimo piekących policzków stanęłam z nim oko w oko.

- Nie boję się Harry. Chcę te leki i je dostanę. - znów próbowałam mu wyrwać fiolkę, którą teraz miał w dłoni. Jednak on złapał mnie mocno i unieruchomił, a potem ku mojemu zdziwieniu wsypał mi całość do gardła i zmusił do przełknięcia. Broniłam się, ale nic z tego. Był dużo silniejszy. Potem mnie puścił.

- A teraz suko siedzisz tu przy mnie i poczekamy na działanie cudownych proszków. - był wściekły jak nigdy, a ja przerażona. Ilość jaka znalazła się w moim organizmie napewno przekroczyła racjonalną ilość specyfiku.

- Harry ja muszę zwrócić te tabletki. - rozpłakałm się.

- Nie ma mowy. Chciałaś je, to dostałaś.

- To może mnie zabić.

- Ja jeszcze żyje!

- Proszę... - przerwał mi uderzeniem w twarz, a ja poczułam krew cieknącą z kącika ust i wiedziałam, że mam przesrane.

Second Chance (Book2)|| Harry Styles✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz