ROZDZIAŁ 9

2.4K 138 28
                                    

Jak tylko Grace wyszła z kuchni sięgnąłem po lekarstwa. Już i tak spóźniłem się z ich wzięciem. Połknąłem dwie tabletki i spojrzałem na mamę, która sprzątała jak się domyślałem po śniadaniu chłopaków.

- Mamo możemy pogadać? - zapytałem, a ona odwróciła się do mnie.

- Słucham?

- Chciałem przeprosić. Za wszystko. Dawno powinienem zadzwonić.

- Spokojnie. Najważniejsze, że chcesz dać sobie pomóc. Ta dziewczyna ma na ciebie dobry wpływ. - Anne wytarła blat i dołożyła ścierkę do zlewu.

- Wiem. Tak bardzo ją skrzywdziłem. - westchnąłem i podszedłem do mamy by się przytulić, a ta odwzajemniła gest.

- Zobaczysz, że ze wszystkim dasz sobie radę. Ja w ciebie wierzę, chłopcy też są za tobą, a przede wszystkim Grace cię nadal kocha.

- Boję się mamo.

- Tylko głupcy się nie boją, skarbie.

Po rozmowie z mamą udałem się do swojego pokoju. Musiałem poukładać myśli i zastanowić się nad szansą dla Grace. Ona naprawdę się starała i chciała mi pomóc, a ja ulegałem jakiejś szatańskiej sile i krzywdziłem ją na każdym kroku.

Kiedy przyszła umowiona pora ubrałam spodenki do pływania i zszedłem na basen. Ta dziewczyna pomyślała o wszystkim, o każdym najdrobniejszym szczególe.

Basen był duży jak na pomieszczenie przy domu. To musiało kosztować fortunę i mimo, że teraz pieniądze miały dla mnie trochę inną wartość było mi wstyd, że wydała taką kasę tylko po to by mi pomóc.

- Harry zapraszam najpierw do basenu. - usłyszałem piękny głos blondynki, a dopiero potem ją zobaczyłem. Była zjawiskowa. I ten tatuaż na biodrze z naszymi imionami. Sam miałem do nich słabość, ale na jej ciele wywoływał u mnie spięcia w mózgu.

- A ty? - zapytałem i spojrzałem jej w oczy, a to co zobaczyłem nie było przyjemne. Jej wzrok był surowy i pusty, nie było w nim żadnych uczuć.

- To twoja terapia Harry. Zrób o co proszę. Relaks będzie później i wtedy do ciebie dołączę. Poza tym mam złamaną rękę, gdybyś o tym zapomniał - nie pozostało mi nic innego jak wskoczenie do tego cholernego zbiornika wodnego.

Po chyba stu przepłyniętych długościach nie czułem ramion. Zatrzymałem się w miejscu gdzie siedziała i ochlapałem ją lekko wodą. Ta jak opażona wstała z miejsca.

- Do diabła Harry co ty wyprawiasz! - wrzasnęła, a ja się spiąłem. Po jakiego grzyba się tak drze. Nie może powiedzieć spokojnie?

- Nie krzycz tak. Nie ma po co. Mogę już wyjść? - spojrzała na zegarek i się zgodziła.

- To teraz relaks? - zapytałem, ale ona była już przy drzwiach do jakiegoś pomieszczenia.

Dołączyłem do niej i nie mogłem uwierzyć. W pomieszczeniu uruchomione było jacuzzi i paliły się świece relaksacyjne. Zamknęła za mną drzwi i podeszła bliżej. Nasze ciała prawie się stykały. Mój oddech przyspieszył i nie było to miłe. Nie wiedzieć dlaczego czułem się coraz bardziej zły. Miałem wrażenie, że ona się mną bawi. Kurwa. Nie dam rady.

- Harry co się dzieje? - zapytała widząc moje zaciśnięte pięści.

- Nic. Po prostu nie rozumiem!

- Hazz spokojnie. - próbowała mnie dotknąć, ale szybko ją odepchnąłem.

- Nie będę spokojny! Czego ty ode mnie mnie chcesz, co?! Ciekawe jaki jest teraz wasz plan. Wtedy miolion wcieleń, a tym razem robienie ze mnie wariata i udawanie, że chcecie pomóc!?

- Nikt nie robi z ciebie wariata! Chcemy tylko pomóc! Ja chcę pomóc, bo mi na tobie zależy!

- Gówno ci zależy! - krzyknąłem i się zamachnąłem uderzając ją w policzek. Cios był tak silny, że zachwiała się, przewrociła i uderzyła głową w posadzkę.

W tym samym momencie do pomieszczenia wpadł Niall. Spojrzał na mnie a potem na Grace, która teraz krwawiła i się nie ruszała. Wyciągnął telefon i zadzwonił po karetkę. Kurwa, co ja narobiłem.

Second Chance (Book2)|| Harry Styles✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz