Rozdział 13

14.8K 778 11
                                    

JOHN

  Dzisiaj miałem kolejną walkę. Nie używając wiele siły, położyłem przeciwnika na deski. Jutro był ten dzień, w którym miną sześć lata od wypadku. Nie miałem ochoty o tym z nikim rozmawiać. Odkąd Bobi wyszedł ze szpitala, prawie każdą wolną chwilę spędza ze swoją żoną. Ashton próbuje zasłużyć na kolejną szansę od Alison, po tym, jak nie mógł, skończy się sprzedawać. Miałem nadzieje, że przemówiłem mu do rozsądku, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy. Alison do dziś jest nie ufna, ale powoli wszystko wraca do normy. 

Skylor nie pojawiła się od tygodnia. Nigdzie jej nie widywałem jakby zapadłą się pod ziemie. Wczoraj kupiłem coś, co muszę jej dać. Wiedziałem, że nie mogę do niej pojechać, ponieważ był tam ten pieprzony Hale. Właśnie przejeżdżałem przed domem gdzie mieszka Skylor, gdy zobaczyłem, jak zaniedbana kobieta myje na kolanach schody. Zwolniłem, żeby uważnie się jej przyjrzeć. Kobieta miała taki sam kolor włosów jak Skylor, tylko były one krótsze i widać było siwe pasma. Kości prześwitywały jej pod skórą. Próbowała się podnieść, ale najwyraźniej nie miała siły. Nawet nie zauważyłem, kiedy stanąłem i zacząłem się otwarcie przyglądać całej sytuacji. 

Kobieta podniosła się i podeszła bliżej bramy. Była trochę wyższa niż Skylor, ale tak wychudzona, że wyglądała, o wiele drobniej. Podeszła do bramy i zaczęła przycinać drzewka. Zauważyłem swoją szansę i zgasiłem silnik. Zsiadłem i podszedłem pod bramę. Kobieta jakby w ogóle mnie nie zauważyła, dalej zajmowała się swoją pracą. W końcu nie wytrzymała i zerknęła w moją stronę, a potem jeszcze raz i jeszcze. Szybko spojrzała za siebie i podeszła do bramy. Miała ten sam kolor oczu co Skylor i także ten sam smutek. Od razu uznałem, że jest to matka dziewczyny. Patrzyła na mnie tak, jakby się spodziewała, że zaraz wbije jej nóż w brzuch. Cofnąłem się lekko, wyjmując pudełko, które musiałem przekazać dziewczynie.

- Mogłaby to pani dać Skylor?- Zapytałem szeptem i włożyłem w jej kościstą dłoń pudełko. Kobieta chciała mi go oddać, co chwila, odwracając się za siebie.

- Kim jesteś?- Zapytała w końcu zachrypniętym głosem.

-Przyjacielem — Powiedziałem i już miałem się odwrócić, ale zamiast tego, dodałem.- Czy mogłaby pani dopilnować, żeby dotarło to prosto do Skylor?- Zapytałem, a kobieta z wahaniem pokiwała głową. Odwróciłem się i odjechałem, patrząc, jak kobieta szybkim krokiem idzie w stronę domu.

******

SKYLOR

Siedziałam pod ścianą cały dzień, patrząc, jak chmury w spokoju płyną po niebie. Wiedziałam, że Marco wyjechał w interesach i nie będzie go trochę czasu, co daje mi chwile wytchnienia. Mama miała posprzątać dom, więc ja zostałam zamknięta. Wczoraj podczas mojej nieobecności zamontowali w moim oknie żelazne kraty. Czułam się jak w więzieniu, jakbym byłą niebezpieczną psychopatką, wariatką. Jednak wiedziałam, że jeszcze myślę jasno, że to nie jest moja wina. Przez zamknięte drzwi usłyszałam, że ktoś pośpiesznie idzie w kierunku mojego pokoju, a raczej celi. Mogła to być tylko jedna osoba.

-Skylor.-Powiedziała szeptem mama. Zerwałam się z podłogi i podbiegłam do drzwi.

-Mamo, błagam, otwórz.- Nie mogłam powstrzymać łez, leciały, jakbym spuściła je ze smyczy.

-Przecież wiesz, że nie mogę. Nie mam klucza — Słyszałam, że jest zrozpaczona. To prawda, nie mogłam jej o to prosić, to za wiele. Nie mogłam jej narażać na gniew Marco.

-Posłuchaj mnie, otwórz okno, ale ostrożnie! Tam jest coś, co miałam Ci dać — Zgodnie z poleceniem podbiegłam do okna i wyjęłam średniego rozmiaru pudełko. Wróciłam do drzwi gdzie nadal czekała na mnie mama.

-Od kogo?- Zapytałam, obracając pudełko w dłoniach.

- Mówił, że jest przyjacielem. Ciągle powtarzał, że ma trafić prosto do ciebie — Powiedziała, czym od razu wzbudziła moje zainteresowanie. Czyżby Rob zrobił mi prezent? Ale przecież nigdy nie mówiła mu, gdzie mieszkam.

Walcz do końcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz