1

1.6K 207 29
                                    

Jeśli czytasz, to zagłosuj. Doceń moją pracę :) 

Budzę się z ogromnym bólem głowy. Gdzie ja jestem? Próbuje wstać. Mam nogi są jak z waty i w dodatku mam związane ręce. Nie wiem, o co chodzi. Nie mogę sobie nic przypomnieć. Zza ścian słyszę męskie głosy. Nie, chwila. Jakaś kobieta też musi tam być. 

-O! A kto to się obudził? - cień za mną zaśmiał się szyderczo. 

-Kim jesteś? - wychrypiałam.

-Twoim najgorszym koszmarem.

-Gdzie jestem? 

-Też bym chciał wiedzieć. - odprychnął. 

-A co to miało znaczyć? - warknęłam i wytężyłam wzrok. W pokoju było ciemno. Ciężko było odróżnić jakiekolwiek kształty. 

-Myślisz, że z własnej woli tu jestem idiotko? - nie odpowiedziałam. Nie miałam zamiaru wdawać się w rozmowy z jakimś dupkiem.  Uniosłam się powoli na nogach i podeszłam do drzwi. 

-Nie radzę. - powiedział chłopak. 

-Dlaczego? 

-Nienawidzę ciekawskich dziewczyn. Po prostu tego nie rób. 

-Pierdol się. - otworzyłam drzwi. Wszystkie oczy zostały zwrócone na mnie. Nie poznawałam tych ludzi. Jeden z nich podszedł i dał mi mocno w twarz. Upadłam, uderzając głową o próg. Jedyne, co poczułam, to ciepła ciesz zlepiająca moje włosy. Potem zapadła ciemność. 

Jeremy POV 

-Pojebało was?! - krzyczałem zły. 

-Ty też chcesz oberwać chłoptasiu? - mężczyzna splunął mi w twarz. Co on sobie kurwa wyobrażał?

-Jak tylko będę miał sprawne ręce, to uwierz, popamiętasz mnie. Wszyscy mnie popamiętacie. Moi rodzice was zniszczą! 

-Aż zanadto dobrze wiemy, kim są twoi rodzice. - zaśmiał się - Możesz im podziękować, że się tu znalazłeś. 

-Słucham? - zbił mnie lekko z tropu. 

-Wszystko w swoim czasie. Sądzicie, że trzeba pomóc tej małej laleczce, czy pozwolić jej się wykrwawić? - zapytał swoich towarzyszy. Co z niego za bydle! Co ona im zrobiła? Teraz dokładnie ją widzę. Szczupła, niska blondynka. Z tego, co już zauważyłem bardzo pyskata. Lubię takie. 

-Joseph daj spokój. Mieliśmy ich tu trochę potrzymać, aż ich rodzice zaczną ich szukać i będą w stanie zapłacić sporą sumkę, a nie zabić. - odezwał się o wiele młodszy chłopak. Wszystko jasne. Chodzi im o pieniądze. Moi rodzice są obrzydliwie bogaci. Najwidoczniej starzy tej małej również. 

-Co racja, to racja Tim. - podszedł do dziewczyny i uniósł ją lekko, tak żeby siedziała. Krew nadal sączyła się z jej rany. Obejrzał ją, a ktoś w tym czasie przyniósł apteczkę. Po zatamowaniu krwawienia zawinęli jej głowę w bandaż i położyli na kocu. Zauważyłem również, że uwolnili jej ręce ze sznurka. Pff. Czyli ja też muszę jebnąć się mocno w głowę, żeby móc się ruszyć? 

Facet wyszedł, a wcześniej zapalił małą lampkę. Przyglądałem się koleżance. Wyglądała tak niewinnie. Nie jestem jakoś bardzo uczuciowym typem, ale nigdy nie zrozumiem, jak można bić kobiety? Czym ta mała istotka zawiniła, że spotkał ją taki los? 

Po mniej więcej godzinie blondynka zaczęła otwierać oczy. Z jej ust wydobył się jęk bólu. Przysunąłem się do niej. 

-Hej... jak się czujesz? - zapytałem. 

-A jak myślisz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, z ironią w głosie. Uśmiechnąłem się lekko. Miała śliczne oczy.

Lucy POV 

Otwieram powoli oczy. Bardzo boli mnie głowa. Zresztą cała jestem obolała. Pamiętam, że ktoś mnie uderzył i upadłam. Jęknęłam z bólu i próbowałam się podnieść. Zrezygnowałam. Miałam za mało siły. Sąsiad więzienny, jeśli mogę nazwać tak chłopaka, przysunął się w moją stronę. 

-Hej... jak się czujesz? 

-A jak myślisz? - na głupie pytania zawsze są głupie odpowiedzi. 

-Mówiłem, żebyś nie otwierała tych drzwi. 

-Mam gdzieś, co mówiłeś panie wszystko wiedzący.  - zaśmiał się lekko. Zgromiłam go wzrokiem. Irytował mnie. 

-Przepraszam, nie powinienem się śmiać. Możesz ruszać rękami. Zabrali sznurek. - spojrzałam na swoje dłonie. Rzeczywiście. Widniały na nich tylko czerwone przetarcia. 

-I pomyśleć, że wracałam z dyskoteki do domu... 

-I pomyśleć, że szedłem właśnie na dyskotekę.

-Hmm... ty wtedy wołałeś, żebym uciekała? - spytałam, nie patrząc na niego. Nie wiem dlaczego, ale jego spojrzenie mnie zawstydzało. 

-Co? Nie. Musiało ci się zdawać. 

-Tak, możliwe... - szepnęłam, bijąc się z myślami. Byłam prawie pewna, że ktoś mnie wtedy ostrzegał. 

-Jak masz na imię? 

-Lucy. 

-Jeremy. 

-Powiedziałabym, że miło mi cię poznać, jednak w takich okolicznościach tego nie zrobię. Wiesz, dlaczego nas tu trzymają?

-Gdy zasłabłaś, mówili, że chcą od naszych rodziców pieniądze. 

-Pieniądze? Za nas? No to ja tu sobie poczekam dość długo. - westchnęłam cicho. 

-Co? Dlaczego? 

-Jakby ci idioci porwali mojego brata, to mogliby dostać niezłą sumkę. Ale ja? Proszę cię. 

-Niech zgadnę. Rodzice porównują cię we wszystkim do niego. Chcą, żebyś była jak on i tak dalej? 

-Bingo. - prychnęłam i złapałam się za głowę. Cholernie bolało. 

Nagle drzwi uchyliły się. Stał w nich jakiś młody chłopak. Podszedł i ukucnął przy mnie. 

-Masz. - podał mi tabletkę przeciwbólową i wodę do popicia. Patrzyłam na niego zdziwiona. Dlaczego to zrobił? Przecież w końcu byłam tylko ich więźniem. 

-Spierdalaj. - powiedziałam oschle, a on zaśmiał. 

-Weź. Przestanie cię boleć. 

-Jakbyście mnie nie bili, to by nie bolało. - uśmiech z jego twarzy momentalnie znikł. 

-Nie ja to zrobiłem. Mimo tego, jak to wszystko wygląda, mam w sobie jeszcze trochę szacunku. - postawił rzeczy obok mnie i wyszedł, trzepiąc drzwiami. 

Nadal mnie kochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz