7

582 81 5
                                    

Siedziałyśmy z przyjaciółką i paroma innymi osobami ze szkoły na kanapie, rozmawiając i śmiejąc się. Cieszę się, że jednak udało jej się mnie wyciągnąć. Byłyśmy już lekko wstawione, co dało się zauważyć gołym okiem. Nagle drzwi otworzyły się i weszło przez nie kilku chłopców.W tym Tim i Jeremy. Co mój kolega robi w towarzystwie tamtego buca? Damska część zgromadzenia przyglądała im się. Przewróciłam oczami i dźgnęłam Cailin łokciem.

-Nie pośliń się tylko. - zaśmiała się głośno na moje słowa i wstała chwiejnie. Miała zdecydowanie słabszą głowę ode mnie. Podniosłam się razem z nią i podtrzymałam, żeby się nie przewróciła. Jeremy jak tylko nas zobaczył, to podszedł. Uniósł jedną brew zaskoczony.

-Miałaś odrabiać lekcje. - stwierdził do mnie.

-Odrobiłam. Nie patrz tak na mnie! Nie pytałeś, czy idę. - nadal mierzył mnie wzrokiem.

-Na przeprosiny musisz ze mną zatańczyć! Nie przyjmuję odmowy złotko. - poczochrał mi włosy. Zgromiłam go spojrzeniem. Włosy to świętość! Nikomu nie wolno ich ruszać!

-Muszę pilnować tę tutaj... - próbowałam się wymigać, co nie uszło jego uwadze.

-Tylko jeden taniec. Co ci szkodzi? - przygryzłam wargę i pokiwałam. Uśmiechnął się słodko i wziął mnie za dłoń, ciągnąc na parkiet. Przyciągnął mnie do siebie i położył swoje dłonie na moich biodrach, ja swoje ułożyłam na jego ramionach. Ruszaliśmy się w rytm muzyki, lekko ocierając o siebie. Był naprawdę dobrym tancerzem. W połowie piosenki ktoś złapał mnie za ramie i odwrócił w swoją stronę.

-Odbijany stary. - powiedział i uśmiechnął się do mnie zadziornie.

-Borrmann. Znowu ty? - rzekłam, rzucając przepraszające spojrzenie przyjacielowi.

-Jesteśmy jak dwa magnesy, ciągnie nas do siebie kochanie.

-Bardzo tani tekst na podryw.

-Nie muszę cię podrywać. Już na mnie lecisz. - zjechał ręką z mojej tali na biodro. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Zauważył to i wyszczerzył zadowolony.

-A nie mówiłem? - uniósł brew do góry i przekręcił mną tak, żebym była do niego tyłem. Zachichotałam tylko i owinęłam jedną ręką jego szyję. Zamruczał zadowolony i ocieraliśmy się o siebie. Czułam się, jakby czas zwolnił. Byliśmy tylko my i muzyka. Przetańczyliśmy kilka utworów.

Jeremy POV

Opieram się o ścianę i patrzę, jak Lucy tańczy z tym idiotą. Chociaż nie wiem, czy można nazwać to tańcem. Oni się o siebie ocierają! Jak ona może?! Przecież on kurwa pomagał tamtym ją przetrzymywać... Niemożliwe, żeby była aż tak pijana, a co gorsza zainteresowana nim. I cholera! Dlaczego musiał podejść, akurat, kiedy ja miałem ją przy sobie? Nie jestem zazdrosny, nic z tych rzeczy. Ja jestem wkurwiony. Mam ochotę coś rozwalić. Sączę powoli wódkę z colą z kubeczka. Patrick do mnie podchodzi.

-Kim do kurwy jest tamten typ? Nie przypominam sobie, żebym go zapraszał. - kiwnął głową na Tim'a. Jestem prawie pewny, że jest zainteresowany Lucy.

-Nowy, tak samo, jak ja. Tim Borrmann. Jak widać laski na niego lecą. - ostatnie zdanie powiedziałem z pogardą.

-Zdążyłem zauważyć. - odszedł i nalał sobie piwa. Spojrzałem na parkiet. Nie było ich. Zacząłem się rozglądać. Gdy nadal ich nie widziałem, zacząłem się bać. Znalazłem Cailin wzrokiem i przepchałem się przez tłum, żeby do niej dojść.

-Widziałaś White? Błagam, powiedz, że tak.

-Szła z tym wysokim brunetem. - wybełkotała i wróciła do picia. Walnąłem pięścią w stół i zacząłem ich szukać. Co, jeśli jej coś zrobi?!

Przeszukałem łazienki, kilka pieprzących się par, ale na pewno nie byli to oni. Cóż, wiem, bo zajrzałem do kabin. Poszedłem również na górę domu, przeglądając pokoje. Nadal ich nie było. Ostatnią deską ratunku był taras. Wybiegłem na niego i rozejrzałem dokładnie. Zobaczyłem ich opierających się o barierkę, chyba rozmawiali. Odepchnąłem od niej Tim'a.

-Odpierdol się od niej idioto. Już na nas nie zarobisz. - stałem zakrywając ją swoim ciałem. Przeciwnik zacisnął mocno szczękę, był wkurwiony, tak samo, jak ja. Przybliżył się do mnie. Byliśmy tego samego wzrostu i podobnej budowy ciała.

-Ona będzie moja chuju. - szepnął i splunął mi w twarz. Tak chcesz się bawić kutasie? Strzeliłem mu pięścią w twarz, zachwiał się nieprzygotowany na taki ruch z mojej strony. Uderzyłem znowu. Chłopak nie był mi dłużny. Upadliśmy na podłogę. Siedziałem na nim i waliłem po twarzy. Potem niestety role się odwróciły. On siedział na mnie.

Lucy POV

Patrzyłam przestraszona na to, co się działo. Momentalnie wytrzeźwiałam. Nie wiedziałam co robić, więc zaczęłam krzyczeć. Ciężko było przekrzyczeć grającą głośno muzykę. Jeremy prowadził, ale potem role się odwróciły. Tim nie dawał podnieść mu nawet ręki. Cały czas bił.

-Zabijesz go! Przestań! Błagam, przestań Tim! - zaczęłam ciągnąć go za koszulkę. Był jak w transie. Nic do niego nie docierało. Łzy same ciekły mi po policzkach. Irvine już nie miał siły się bronić. Leżał bezwładnie. Bałam się, że zaraz straci przytomność.

-Borrmann! Proszę! - położyłam dłonie na jego ramionach. Zesztywniał i patrzył na swoją ofiarę. Dotarło do niego, co zrobił i szybko się podniósł, prawie mnie przewracając. Podbiegłam od razu do przyjaciela i położyłam jego głowę na swoich kolanach. Pogłaskałam go dłonią po policzku.

-Nie odpływaj, zostań ze mną. Dasz radę, jesteś silny i uparty jak osioł. - słona kropla skapnęła na jego czoło, wytarłam ją szybko.

-Lucy... - szepnął.

-Jestem przy tobie. Będzie dobrze. - krew spływała mi na sukienkę. Nie przejmowałam się tym. Tim stał obok i przyglądał się, nie dowierzając, że to zrobił.

-Co się tak gapisz?! Idź po kogoś i załatw apteczkę! - krzyczałam na niego. Poszedł szybko i zrobił, co mu kazałam. Wytarłam twarz Jeremiemu z czerwonej cieczy.

-Musisz jechać do szpitala... - pokręcił głową na nie.

-Musisz, pojadę z tobą, masz rozcięty łuk brwiowy, wargę, prawdopodobnie też złamany nos. Patrick jest tu ktoś trzeźwy i przyjechał samochodem? - zapytałam organizatora zabawy.

-Wydaje mi się, że wszyscy coś pili...

-Ja nie piłem. - powiedział Tim. Zaśmiałam się tylko.

-Nie wsiądę z tobą do auta. Już wole jechać taxi. Patrick zadzwonisz? - pokiwał głową i odszedł od nas kawałek.

-Lucy... ja nie chciałem. Wpadłem w szał. On uderzył pierwszy! - chciał się wytłumaczyć.

-Oj zamknij się już. - gówno mnie obchodziło, co do mnie mówił. Głaskałam przyjaciela po głowie i co chwila szeptałam, żeby nie zamykał oczu. Po dziesięciu minutach transport przyjechał.


Nadal mnie kochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz