20

340 50 10
                                    


Pielęgniarka opatrzyła Tim'a i napisała mu zwolnienie z lekcji do końca dnia. Zaoferowałam mu pomoc z dojazdem do domu. Zgodził się i dał mi kluczyki. Dobrze, że dzisiaj przyjechał autem. Wsiedliśmy do niego.

-Na pewno nie jechać do szpitala? - zapytałam niepewnie. Nie chciałam się narazić na jego gniew.

-Nic mi nie jest. - upierał się przy swoim. Westchnęłam i poprosiłam o podanie adresu. Gdy go otrzymałam, ruszyłam w tamtym kierunki.

-Powiesz mi, o co poszło?  - znów zaczęłam temat.

-Musisz być taka ciekawska?

-Biłeś się z moim bratem. Dziwisz się, że mnie to obchodzi? - uniosłam brwi do góry.

-Powiedziałem wtedy coś, czego nie przemyślałem i dostałem po mordzie.

-Dokładniej Tim!

-Luke mnie nienawidzi za to, że teraz ja stałem się szkolnym bad boyem. Teraz to na mnie lecą dziewczyny. Mnie pragną, a nie jego. Był zły i zaczął mi wtykać. Powiedziałem, że nawet jego głupia siostrzyczka do mnie lgnie i z łatwością ją w sobie rozkocham. - zamilkł, ja też nic nie mówiłam. Dojechałam pod podany adres i wysiadłam czym prędzej z samochodu.

-Trzymaj się.  - rzekłam jeszcze i zaczęłam odchodzić. 

-Lucy zaczekaj! Daj mi wyjaśnić! 

-Wyjaśnić?  Co ty chcesz mi jeszcze wyjaśniać Borrmann? - odwróciłam się do niego przodem.

-Mówiłem to w złości. Nie myślę tak o tobie. Jesteś inna niż reszta dziewczyn. Nie jesteś łatwa.

-Nie znasz mnie, a poza tym chyba lubisz ranić ludzi, co? Robisz mi to cały czas. - odeszłam szybko. Czułam się makabrycznie. Usiadłam na przystanku i czekałam na jakiś autobus. Wytarłam policzki mokre od łez. Nie chciałam być tak traktowana. Wsiadłam do autobusu i wysiadłam na przystanku na mojej ulicy. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Nie spieszyło mi się, gdyż i tak nikogo w nim nie zastanę. Wsadziłam rękę w torebkę w poszukiwaniu kluczy. Nie było. Wyrzuciłam wszystkie przedmioty z na ziemie i znów poszukałam.

-Jak mieć pecha, to po całości... - westchnęłam, posprzątałam i usiadłam przed drzwiami. Napisałam sms do Luke'a, żeby wrócił jak najszybciej. Mój telefon zadzwonił. Numer nieznany.

-Halo?

-Witaj suko. - odezwał się głos, którego nigdy nie słyszałam.

-Słucham..? 

-Miej się na baczności. Idziemy po ciebie. Przy okazji nie rozglądaj się tak, bo mnie nie znajdziesz. - rozłączył się. Zaczęłam histerycznie płakać i pisać do brata. Nie odpowiadał. Skuliłam się i myślałam czy zawiniłam, że ktoś mnie nienawidzi.

Nadal mnie kochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz