27

308 46 5
                                    

Ten, kto wymyślił matematykę na pierwszej godzinie lekcyjnej, powinien zginąć. Rozejrzałam się po klasie. Kilka osób spało, jeszcze inni robili coś na telefonach, a znaczna mniejszości słuchała nauczyciela. Cailin szturchnęła mnie, żebym bardziej uważała. Prychnęłam pod nosem. Dziwne, że po nocy z moim bratem nie jest zmęczona.

-Potem mi nie płacz, że nic nie rozumiesz. - szepnęła w moją stronę i zanotowała coś w zeszycie. Przewróciłam oczami. Niestety akurat teraz matematyk musiał patrzeć w moją stronę.

-Nie zgadza się pani z czymś, panno White? - uniósł brew do góry.

-Tylko coś mi do oka wpadło. - wzruszyłam ramionami i przetarłam dłonią ślepia, dla lepszego efektu.

-Chyba ktoś. - Patrick nie obył się bez komentarza.

-Cóż. Na pewno nie ty. - dodał Tim. Spojrzeli na siebie wrogo. Pokręciłam głową zażenowana. Gorzej niż dzieci.

-Koniec! Wasza trójka zostaje po lekcjach! - krzyknął zirytowany starzec. Jęknęłam niezadowolona i oparłam czoło o ławkę. Ten dzień nie mógł zacząć się lepiej.

-Jest mały problem. Musimy dzisiaj posprzątać salę biologiczną i chemiczną. - odezwał się Borrmann. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej. Kompletnie o tym zapomniałam.

-Tak? Cudownie się składa. Dorzucicie sobie do grafiku jeszcze to pomieszczenie. - profesor uśmiechnął się chytrze i wrócił do prowadzenia zajęć.

Po kilkudziesięciu minutach zadzwonił dzwonek. Zerwałam się z miejsca i spakowałam wszystkie rzeczy do torby.

-Jesteś w dupie. - podsumowała Cailin.

-Nawet nie wiesz, w jak głębokiej. - pokiwałam głową i wyszłyśmy na korytarz. Znalazłyśmy wolne miejsce na ławce i je zajęłyśmy.

-Opowiadaj, jak było wczoraj. - poprosiła przyjaciółka.

-Szkoda gadać... Zasnął na filmie. - wybuchnęła głośnym śmiechem. Nie wiedziałam, z czego tu się śmiać. Ja tylko sobie współczułam, bo ani nie skupiłam się na filmie, ani nie poznałam chłopaka lepiej. Dziewczyna poklepała mnie po ramieniu.

-Oj Lucy... Ty to masz jednak pecha do facetów. - potwierdziłam jej słowa i wyjęłam telefon z kieszeni.

-Przypadkowo podsłuchałem waszą rozmowę drogie koleżanki. - Patrick nagle poszedł w naszą stronę.

-Przypadkowo podsłuchałeś? Ciekawe...

-Umów się ze mną. - rzekł prosto z mostu. Zamurowało nas. - Ja nie odwalę takiego cyrku. - zapewnił.

-Słuchaj... Może innym razem. Jakoś nie spieszy mi się na kolejne wyjście. - zacisnął zęby i mruknął coś pod nosem.

-Chyba zostanę gejem. - sapnął i wrócił do znajomych. Cailin zachichotała, a ja schowałam twarz w dłoniach. Ten cały świat robie się coraz bardziej popaprany.

Nadal mnie kochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz