Gdyby ktoś mi powiedział pół roku temu, że życie licealisty jest do bani, to bym go wyśmiała. Imprezy, popularność, chłopcy. Czego chcieć więcej? Spokoju. Prywatności. Wszystko co robisz, jest bacznie obserwowane przez twoich rzekomych znajomych. Źle spojrzysz na koleżankę i już za plecami wyzwie cię od suk. To nie jest życie, tylko jego durna namiastka. Sądzisz, że jesteś szczęśliwy? Lepiej przemyśl to drugi raz, bo po dokładnej analizie twoje wnioski mogą być zupełnie inne. Jesteś twardzielem i nie masz uczyć? Gówno prawda. Każdy, nawet najgorszy człowiek ma uczucia. Czuje satysfakcję ze swoich czynów, a może jednak skruchę. Każda szkoła jest taka sama. W każdej z nich znajdziesz "tych fajnych", a inni są oceniani przez ich pryzmat. Tak jest też w mojej szkole. Stoję wśród ludzi, którzy przyjaźnią się ze mną tylko, gdy czegoś potrzebują. Patrzę im w oczy i zastanawiam się, jak można tak bardzo udawać. Co to im da? Kolejną osobę do manipulacji?
-Ej blondi, bo para ci zaraz zacznie uszami wylatywać. - z rozmyśleń wyrwał mnie roześmiany głos mojej przyjaciółki. Westchnęłam i spojrzałam na nią. Niemal promieniowała szczęściem. Uniosłam brwi zaskoczona i przyjrzałam się jej uważniej. Malinka na szyi. Wszystko jasne. Mój brat przyczynił się do jej radości. Uniosłam kąciki ust ku górze i przesunęłam się jej na ławce. Usiadła i od razu zaczęła nawijać. Buzia jej się nie zamykała. Szkoda tylko, że musiałam słuchać o jej łóżkowych doznaniach. Szczerze nie obchodziło mnie jakich rozmiarów jest członek Luke'a.
-A co u ciebie? Pogodziliście się wreszcie? - zadała pytanie, którego się obawiałam. Teraz gdy jest w związku, wszystko jest dla niej takie proste. Szkoda, że nie pamięta, jak płakała u mnie nocami, bo blondyn coś na nią źle powiedział. Potem była dla niego podła i w każdy możliwy sposób chciała mu dopiec. Nie różnimy się aż tak bardzo.
-Nie. - udzieliłam jej krótkiej odpowiedzi. Nie miałam zamiaru się teraz nad tym rozwodzić.
-Lucy... Minął już miesiąc. - dodała cicho.
-Nie wiem, o co ci chodzi. Przecież go nie lubisz. Poza tym nic nas nie łączyło. Tylko zwykła znajomość. - warknęłam w jej stronę. Był to dla mnie temat tabu.
-Ale ty go lubisz. Moje zdanie na jego temat jest tu nieważne. Kogo ty chcesz oszukać? Tylko znajomi? - prychnęła i pokręciła głową rozbawiona.
Po budynku rozniósł się głośny dźwięk dzwonka sygnalizującego rozpoczęcie zajęć. Chyba pierwszy raz tak bardzo cieszyłam się na ten moment. Zerwałam się z miejsca i ruszyłam szybko do klasy. Zajęłam swoje miejsce i odetchnęłam z ulgą. Od jakiegoś tygodnia Cailin siedzi ze swoim chłopakiem, więc mam spokój. Nie powiem, że jej zmiana miejsca mnie nie uraziła, jednak musiałam się z tym pogodzić. Ta dwójka jest teraz niemal jak papużki nierozłączki. Potajemnie troszkę im tego zazdroszczę. Czasem też chciałabym mieć kogoś takiego. Otworzyłam zeszyt i spisałam temat z tablicy. Do klasy wbiegł zdyszany Borrmann. Nauczyciel się tym nie przejął i dalej sprawdzał coś w komputerze. Chłopak, widząc, że miejsce obok mnie jest wolne od razu ruszył w tym kierunku.
-Za jakie grzechy... - westchnęłam i uprzątnęłam swoje rzeczy z całej ławki w jedno miejsce. Usiadł i uśmiechnął się do mnie. Uniosłam zdezorientowana brew i odwróciłam wzrok.
-Długo jeszcze będziemy się w to bawić? Bo powoli to się robi żałosne. - szturchnął mnie lekko. Wzięłam głęboki wdech, żeby zaraz nie zacząć krzyczeć.
-Od samego początku to jest żałosne. Poza tym to nie ja zaczęłam. - szepnęłam. Nie chciałam, żeby jakaś żmija coś podsłuchała.
-Więc ty to zakończ. - wzruszył ramionami. Pokręciłam zrezygnowana głową. Już sama nie byłam pewna, czy nie żyję w jakimś pokręconym serialu dla napalonych nastolatek.
-Nie raz próbowałam Tim. Możemy skupić się na lekcji? Chciałabym coś wynieść z tych zajęć, a nie stracony czas. - poprosiłam niemal błagalnie. Szkoła to nie miejsce na takie rozmowy. Pokiwał jedynie głową i się uciszył. Podziękowałam mu w duchu i wsłuchałam się w nużący i monotonny głos profesora. Ku mojemu szczęściu nie zostałam dzisiaj odpytana. Kompletnie się nie przygotowałam. Po dzwonku wstałam ze swojego miejsca i zaczęłam pakować.
-To jak będzie? Pogadamy w końcu? - blondyn nie dawał za wygraną. Zerknęłam na niego kątem oka i zarzuciłam torbę na ramię.
-Kiedy? Bo mój czas jest ściśle ograniczony. - uśmiechnął się pod nosem.
-Po szkole w kawiarni? Będzie tam trochę ludzi, więc może mnie nie pobijesz. - puścił oczko i ruszył ku wyjściu - Nie przyjmuję odmowy. - dodał i straciłam go z oczu. Uderzyłam dłonią w ławkę i również opuściłam pomieszczenie. Nie miałam wyjścia. Musiałam się później z nim spotkać.
CZYTASZ
Nadal mnie kochasz
Dla nastolatków"-Nienawidzę cię! -Gdzieś słyszałem, że nienawiść niszczy ludzi. -Ciebie już wystarczająco zniszczyła." #66- Dla nastolatków (13.01.2017) Okładka: Queenolix