Dzień minął spokojnie. Luke kończył zajęcia wcześniej niż ja, więc do domu musiałam wrócić autobusem. Tim chciał mnie podwieźć, jednak nie zgodziłam się. Nie dzisiaj. Wsadziłam słuchawki do uszu i patrzyłam przez okno. Czułam się, jakbym grała w jakimś teledysku. Zaśmiałam się z siebie w podświadomości. Wysiadłam na odpowiednim przystanku i poszłam kawałek w stronę domu. Wyjęłam kluczyki z plecaka. W gruncie rzeczy nie były mi potrzebne, gdyż dom był otwarty.
Rodzice siedzieli przy stole i zawzięcie o czymś dyskutowali. Przywitałam się dyskretnie, nie chcąc im przerywać. Ruszyłam do swojego pokoju i rzuciłam tornister obok biurka. Przebrałam się w wygodne ubrania i uruchomiłam laptopa. Puściłam swoją ulubioną playlistę i zaczęłam odrabiać lekcję, w międzyczasie śpiewając. Mój bliźniak wbił do mnie do pokoju i położył się na łóżku.-Ta, możesz wejść. - powiedziałam, na co się zaśmiał.
-Mam problem.
-Jaki znowu?
-Cailin nie odbiera ode mnie telefonów.
-Wpadłeś?
-Nic złego nie zrobiłem! Proszę, powiedz jej, żeby zadzwoniła.
-Jest chora. Może do niej jedź? - zaproponowałam.
-Nie wiem, czy mnie wpuści... - zawahał się.
-Oczywiście, że tak. Przestań się użalać, tylko wsiadaj na swój sprzęt i zachrzaniaj do niej!
-Dzięki siostra! - uśmiechnął się i wyszedł zamykając drzwi. Pokręciłam roześmiana głową i wróciłam do poprzedniego zajęcia. Gdy skończyłam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam.
-Jeremy. - rzekłam.
-Lucy.
-Po co przyszedłeś?
-Do ciebie.
-No przecież nie do moich rodziców. - przewróciłam oczami i czekałam na jakieś konkretne informacje.
-White ogarnij się. Przepraszam, ok? Nie chciałem się tak zachować. Byłem chujem, a chcę być prawdziwym przyjacielem. Daj mi kolejną szansę. - złapał mnie za dłoń i pogłaskał.
-Na pewno nie spieprzysz?
-Postaram się, tyle mogę obiecać. - spojrzałam mu w oczy. Mówił prawdę. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. Ułożył swoje duże dłonie na moich plecach. Czułam przyjemne ciepło, bijące od jego ciała.
-Wybaczone dupku. - walnęłam go lekko w brzuch i założyłam buty. Zgarnęłam bluzę z wieszaka i wyszłam do niego na zewnątrz.
-Co ty robisz? - zapytał, przyglądając się moim poczynaniom.
-Nie masz ochoty na spacer?
-Mam dużo wolnego czasu ostatnio. - ruszyliśmy w odpowiednią stronę. Na początku panowała niezręczna cisza, jednak potem wszystko wróciło do normy. Wybraliśmy sobie drzewo i usiedliśmy pod nim, opierając się o pień. Śmiałam się z żartów, które opowiadał. Przez te dwa dni cholernie tęskniłam za jego obecnością.
CZYTASZ
Nadal mnie kochasz
Teen Fiction"-Nienawidzę cię! -Gdzieś słyszałem, że nienawiść niszczy ludzi. -Ciebie już wystarczająco zniszczyła." #66- Dla nastolatków (13.01.2017) Okładka: Queenolix