Zerknęłam na swój telefon. Była 6:30, co oznaczało, że muszę zwlec się z łóżka i naszykować do szkoły. Nie miałam najmniejszej ochoty tam iść. Cailin chora, Jeremy pogniewany, Tim również. Westchnęłam głośno i zrzuciłam z siebie kołdrę. Pisnęłam, przy zetknięciu się moich stup z zimną powierzchnią. Wzięłam z szafy potrzebne rzeczy i weszłam do łazienki. Ogarnęłam się i wróciłam spakować plecak. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie oraz bratu śniadanie. Zszedł chwilę po mnie i zjedliśmy razem, rozmawiając. Przestał być dla mnie dupkiem, a zaczął być kimś, komu mogę zaufać. Miła zmiana. Byłam ciekawa, co go skłoniło do czegoś takiego.-Patrick znowu robi imprezę. Tym razem w weekend. Idziesz? - zapytał, popijając kawę.
-Nie zaprosił mnie. - wzruszyłam ramionami na znak, że mnie to nie obchodzi.
-Myślałem, że już nie musi.
-Dlaczego niby? Na chama mam mu się wwalić do domu? - uniosłam brew do góry i wsadziłam naczynia do zmywarki.
-Nic, już nieważne. Przekażę mu. - puścił mi oczko i wstał z miejsca.
-Podwieziesz mnie, prawda?
-Jasne. - uśmiechnął się i wyszedł z domu. Zrobiłam to samo, łapiąc po drodze jabłko i wsadzając do tornistra.
Po paru minutach Luke zaparkował pod szkołą. Zeszłam z maszyny i oddałam bratu kask. Znowu czułam na sobie spojrzenia innych. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Witając się z niektórymi, ruszyłam do budynku. Zostawiłam bluzę w szafce i poszłam pod odpowiednią salę. Zajęłam miejsce na ławce i czekałam na dzwonek, przeglądając coś w telefonie. Ktoś puknął mnie w ramię. Podskoczyłam przestraszona. Borrmann zaśmiał się głośno i dał mi buziaka w policzek. Zdziwiłam się.
-Emm, hej? - zaczęłam.
-Przepraszam za wczoraj, ok? - przeczesał palcami swoją zawsze idealną grzywkę i dosiadł się do mnie.
-Jaka zmiana wow.
-Nie bądź chamska White! - szturchnął mnie.
-Masz humorki gorsze niż baba w zaawansowanej ciąży.
-Aż mnie serce zabolało. - położył teatralni swoją dłoń na piersi i zrobił dziwną minę. Parsknęłam cicho i schowałam telefon.
-Jeremy się gapi. - Tim szepnął mi wprost do ucha. Przeszedł mnie dziwny dreszcz. Wyszczerzył się jak głupi, na co uniosłam oczy ku niebu, aby wyrazić moje zirytowanie.
-Niech się gapi. On ma jakiś problem, a nie ja.
-Mała złośnica.
-A co, mam podejść do niego i tulić jakby nigdy nic?
-Nie. Tulić możesz tylko mnie, z nim najwyżej rozmawiać.
-Jasne. - zaśmiałam się. Dzwonek zadzwonił. Weszłam do sali i usiadłam tam, gdzie zawsze. Irvine zmierzał w moją stronę, ale zrezygnował, jak zobaczył, że Borrmann się do mnie dosiada. Zagryzłam wargę i wyjęłam zeszyt.
-Mogę prawda? - zapytał.
-Ale co?
-Siedzieć z tobą.
-Postawiłeś mnie przed faktem dokonanym. - uśmiechnęłam się lekko.
-Zarumieniłaś się. - schowałam twarz we włosach.
-Nie chowaj się. Wyglądasz słodko. - zgromiłam go wzrokiem i zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
CZYTASZ
Nadal mnie kochasz
Teen Fiction"-Nienawidzę cię! -Gdzieś słyszałem, że nienawiść niszczy ludzi. -Ciebie już wystarczająco zniszczyła." #66- Dla nastolatków (13.01.2017) Okładka: Queenolix