Następnego dnia zjawiłam się w szkole. Pierwsze, co ujrzałam to Borrmann siedzący na schodach i wgapiający się w wejście. Prychnęłam cicho i ruszyłam w stronę swojej szafki. Jeremy do mnie podszedł i musnął polik na przywitanie. Uśmiechnęłam się lekko i schowałam niepotrzebne książki do szafki. Poszliśmy usiąść pod salą, przy której była już Caitlin. Przytuliłam ją mocno.-Już lepiej? - szepnęła mi na ucho. Pokiwałam, bojąc się, że mój głos zdradzi moje słabe samopoczucie. Przewróciła oczami, nie do końca mi wierząc i poklepała po udzie. Zadzwonił dzwonek, więc weszliśmy do sali i zajęliśmy swoje miejsca. Tim przyszedł z lekkim opóźnieniem. Nauczyciel nie zapytał, co było tego przyczyną, co lekko mnie zaskoczyło. Nie przejmowałam się tym jednak. Chłopak zajął miejsce za nami i wyjął potrzebne książki. Miał kilka zadrapań i siniaków na twarzy. Nie było mi przykro. Mógł nie mówić, co o mnie sądzi do mojego brata. Wiadome było, że więzi krwi zrobią swoje. W połowie lekcji na mojej ławce wylądowała karteczka. Westchnęłam i otworzyłam powoli, żeby nauczyciel się nie przyczepił.
"Porozmawiajmy. Proszę cię. Tim ♥"
Prychnęłam. Od kiedy faceci piszą serduszka przy swoim imieniu? Najwidoczniej coś mnie ominęło. Podarłam papierek i zajęłam się lekcją. Po dzwonku poszłam kupić sobie śniadanie, ponieważ zapomniałam zabrać z domu. Rozglądałam się, czy nikt mnie nie śledzi. Byłam przewrażliwiona. Jeśli ktoś robił sobie ze mnie żarty, to bardzo słabe. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu. Zaczęłam piszczeć i się wyrywać.
-Ej mała spokojnie. Co się dzieje? - był to Borrmann. Patrzył na mnie pytająco.
-Ty mi powiedz! Zaskoczyłeś mnie!
-Mam nadzieję, że jestem miłym zaskoczeniem.
-Niekoniecznie.
-Lucy ja...
-Przestań. Aktualnie jesteś moim najmniejszym problemem. Powiedziałeś już, co miałeś do powiedzenia.
-Zależy mi na tobie do cholery! Nie zachowuj się jak dziecko White. - warknęłam na jego słowa.
-Ktoś dzwoni i mi grozi, śledzi mnie, a ty twierdzisz, że jestem niedojrzała, bo nie chcę rozmawiać? Nie jesteś pępkiem świata! - kopnęłam kamyk leżący obok mojej stopy. Dobrze, że sklepik znajdował się w innym budynku.
-Ktoś ci grozi? Boże Lucy czemu nie mówiłaś? Kiedy to się stało? Jaki miał głos? Mów!
-Tim uspokój się. Jak wtedy przyjechałam do domu, po kłótni z tobą ktoś zadzwonił...
-Lucy potrzebuję więcej informacji. - coś w jego spojrzeniu się zmieniło. Cofnęłam się lekko. Przestraszyłam się. Gdy to zobaczył, złagodniał.
-Powiedział, że po mnie idą. Mężczyzna. Szorstki głos. - wzdrygnęłam się na samą myśl.
-Czy słyszałaś go, jak zostałaś porwana? Wtedy, no wiesz... - podrapał się po karku.
-Nie pamiętam. - szepnęłam.
-Jak to nie pamiętasz?! Na tym może polegać twoje życie! Zastanów się! - wydzierał się na mnie. Zajęcia już dawno się zaczęły. W moich oczach pojawiły się łzy.
-Nie potrzebuję cię. Zajmij się sobą. Znajdź sobie innego kozła ofiarnego. - odwróciłam się od niego i ruszyłam przed siebie. Musiałam ochłonąć. Nie zaszłam za daleko, gdyż Tim złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie.
-Nie powinienem krzyczeć, przepraszam. Martwię się. Nie chcę, żeby stała ci się krzywda. - przytulił mnie mocno. Również go objęłam. Głaskał mnie kojąco po plecach. Może to głupie, ale w tym momencie czułam się bezpiecznie.
![](https://img.wattpad.com/cover/75594161-288-k324490.jpg)
CZYTASZ
Nadal mnie kochasz
Teen Fiction"-Nienawidzę cię! -Gdzieś słyszałem, że nienawiść niszczy ludzi. -Ciebie już wystarczająco zniszczyła." #66- Dla nastolatków (13.01.2017) Okładka: Queenolix