22

326 49 3
                                    


Następnego dnia zjawiłam się w szkole. Pierwsze, co ujrzałam to Borrmann siedzący na schodach i wgapiający się w wejście. Prychnęłam cicho i ruszyłam w stronę swojej szafki. Jeremy do mnie podszedł i musnął polik na przywitanie. Uśmiechnęłam się lekko i schowałam niepotrzebne książki do szafki. Poszliśmy usiąść pod salą, przy której była już Caitlin. Przytuliłam ją mocno.

-Już lepiej? - szepnęła mi na ucho. Pokiwałam, bojąc się, że mój głos zdradzi moje słabe samopoczucie. Przewróciła oczami, nie do końca mi wierząc i poklepała po udzie. Zadzwonił dzwonek, więc weszliśmy do sali i zajęliśmy swoje miejsca. Tim przyszedł z lekkim opóźnieniem. Nauczyciel nie zapytał, co było tego przyczyną, co lekko mnie zaskoczyło. Nie przejmowałam się tym jednak. Chłopak zajął miejsce za nami i wyjął potrzebne książki. Miał kilka zadrapań i siniaków na twarzy. Nie było mi przykro. Mógł nie mówić, co o mnie sądzi do mojego brata. Wiadome było, że więzi krwi zrobią swoje. W połowie lekcji na mojej ławce wylądowała karteczka. Westchnęłam i otworzyłam powoli, żeby nauczyciel się nie przyczepił.

"Porozmawiajmy. Proszę cię. Tim ♥"

Prychnęłam. Od kiedy faceci piszą serduszka przy swoim imieniu? Najwidoczniej coś mnie ominęło. Podarłam papierek i zajęłam się lekcją. Po dzwonku poszłam kupić sobie śniadanie, ponieważ zapomniałam zabrać z domu. Rozglądałam się, czy nikt mnie nie śledzi. Byłam przewrażliwiona. Jeśli ktoś robił sobie ze mnie żarty, to bardzo słabe. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu. Zaczęłam piszczeć i się wyrywać.

-Ej mała spokojnie. Co się dzieje? - był to Borrmann. Patrzył na mnie pytająco.

-Ty mi powiedz! Zaskoczyłeś mnie!

-Mam nadzieję, że jestem miłym zaskoczeniem.

-Niekoniecznie.

-Lucy ja...

-Przestań. Aktualnie jesteś moim najmniejszym problemem. Powiedziałeś już, co miałeś do powiedzenia.

-Zależy mi na tobie do cholery!  Nie zachowuj się jak dziecko White. - warknęłam na jego słowa.

-Ktoś dzwoni i mi grozi, śledzi mnie, a ty twierdzisz, że jestem niedojrzała, bo nie chcę rozmawiać?  Nie jesteś pępkiem świata!  - kopnęłam kamyk leżący obok mojej stopy. Dobrze, że sklepik znajdował się w innym budynku.

-Ktoś ci grozi? Boże Lucy czemu nie mówiłaś?  Kiedy to się stało?  Jaki miał głos?  Mów!

-Tim uspokój się. Jak wtedy przyjechałam do domu, po kłótni z tobą ktoś zadzwonił... 

-Lucy potrzebuję więcej informacji. - coś w jego spojrzeniu się zmieniło. Cofnęłam się lekko. Przestraszyłam się. Gdy to zobaczył, złagodniał. 

-Powiedział, że po mnie idą. Mężczyzna. Szorstki głos. - wzdrygnęłam się na samą myśl. 

-Czy słyszałaś go, jak zostałaś porwana? Wtedy, no wiesz... - podrapał się po karku. 

-Nie pamiętam. - szepnęłam. 

-Jak to nie pamiętasz?! Na tym może polegać twoje życie! Zastanów się! - wydzierał się na mnie. Zajęcia już dawno się zaczęły.  W moich oczach pojawiły się łzy. 

-Nie potrzebuję cię. Zajmij się sobą. Znajdź sobie innego kozła ofiarnego. - odwróciłam się od niego i ruszyłam przed siebie. Musiałam ochłonąć. Nie zaszłam za daleko, gdyż Tim złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. 

-Nie powinienem krzyczeć, przepraszam. Martwię się. Nie chcę, żeby stała ci się krzywda. - przytulił mnie mocno. Również go objęłam. Głaskał mnie kojąco po plecach. Może to głupie, ale w tym momencie czułam się bezpiecznie. 

Nadal mnie kochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz