Nauczyciele zorientowali się, że uciekliśmy ze szkoły. Nasz wychowawca ustalił nam karę. Musieliśmy jutro zrobić porządek w sali biologicznej i chemicznej, a bałagan był tam spory. Na szczęście obeszło się bez powiadamiania rodziców.-Byłaś aż tak głodna, że nie mogłaś poczekać tych 45 minut? - Cailin miała do mnie pretensje. Wzruszyłam tylko ramionami.
-Zmieniłaś się. Z pilnej uczennicy teraz stałaś się... sama nie wiem. - dodała.
-Nadal mam dobre oceny. Teraz tylko czasem wymykam się ze szkoły. To nic strasznego. Nie masz się o co martwić. - zapewniałam ją. Jeremy się nie odzywał. Zawzięcie robił coś w telefonie. Przyjaciółka westchnęła i przebiegła wzrokiem po korytarzu. Tim siedział w otoczeniu swoich kumpli i tanich dziewczyn. Na nim Cailin dłużej zatrzymała wzrok. Zauważyła, że co jakiś czas chłopak na mnie zerka, a gdy widzi, że wszystko jest dobrze, to z powrotem dołącza się do rozmowy. Uśmiechnęła się pod nosem. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy udali się do sali. Do końca lekcji nie wydarzyło się nic ciekawego. Jedynie na wf-ie jakiś chłopak zemdlał i musieli go wynosić z sali.
Po geografii wyjęłam bluzę z szafki, potrzebne książki i wyszłam z budynku. Moi przyjaciele szybko się zmyli, mówiąc, że mają coś do załatwienia. Nie wgłębiałam się. Jeśli będą chcieli, to sami mi powiedzą.-Siostra! - usłyszałam krzyk Luke'a. Odwróciłam się i spojrzałam na niego pytająco.
-Cailin i Jeremy razem...? - zapytał. Zaśmiałam się. Kochany braciszek był zazdrosny!
-Do łóżka im nie zaglądam. - postanowiłam się z nim troszkę podroczyć.
-No weź, nie bądź taka.
-Zapytaj ich. - wzruszyłam ramionami. Mruknął coś niezrozumiale i poszedł w stronę swojego ścigacza.
-Ej! Mogę z tobą?! - zapytałam.
-Jedź sobie autobusem.
-Podlizna głupia... - zarzuciłam torbę na ramię i ruszyłam w stronę przystanku. Do przyjazdu transportu zostało mi dziesięć minut. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam playlistę. Nuciłam pod nosem. Nagle ktoś mnie szturchnął. Wzdrygnęłam się i obejrzałam w tamtym kierunku.
-Ze mną to się nie pożegnałaś. - Tim uśmiechał się od ucha do ucha. Nie często można było go takiego zobaczyć.
-A co, śmierci mi życzysz?
-Nie, ale chyba nie trudno jest powiedzieć "pa mój najukochańszy". - usiadł obok. Prychnęłam.
-Za duże wymagania.
-Ehh... - udawał, że ociera łezkę. Uniosłam kącik ust do góry.
-Co dzisiaj robisz? - zapytał.
-Uczę się.
-Nudziara! Serio? Całe popołudnie? - złapał się za głowę.
-Może obejrzę film.
-O! To idźmy do kina! - klasnął w dłonie. Byłam zdziwiona.
-Zapraszasz mnie do kina...?
-Właśnie to powiedziałem. - wystawił mi język.
-Em, no dobra... - zgodziłam się z po wątpieniem. Miałam nadzieję, że nie robi sobie żartów.
-To super. Będę po ciebie wieczorem. - musnął mój polik i poszedł. Zamurowało mnie. Złapałam się za to miejsce.
-A i jeszcze jedno! White?! - krzyknął z oddali.
-Tak?
-Uważaj na siebie. - pokiwałam głową i weszłam do autobusu, który właśnie podjechał.
CZYTASZ
Nadal mnie kochasz
Teen Fiction"-Nienawidzę cię! -Gdzieś słyszałem, że nienawiść niszczy ludzi. -Ciebie już wystarczająco zniszczyła." #66- Dla nastolatków (13.01.2017) Okładka: Queenolix