24

337 52 2
                                    


Nauczyciele zorientowali się, że uciekliśmy ze szkoły. Nasz wychowawca ustalił nam karę. Musieliśmy jutro zrobić porządek w sali biologicznej i chemicznej, a bałagan był tam spory. Na szczęście obeszło się bez powiadamiania rodziców.

-Byłaś aż tak głodna, że nie mogłaś poczekać tych 45 minut? - Cailin miała do mnie pretensje. Wzruszyłam tylko ramionami.

-Zmieniłaś się. Z pilnej uczennicy teraz stałaś się... sama nie wiem. - dodała.

-Nadal mam dobre oceny. Teraz tylko czasem wymykam się ze szkoły. To nic strasznego. Nie masz się o co martwić. - zapewniałam ją. Jeremy się nie odzywał. Zawzięcie robił coś w telefonie. Przyjaciółka westchnęła i przebiegła wzrokiem po korytarzu. Tim siedział w otoczeniu swoich kumpli i tanich dziewczyn. Na nim Cailin dłużej zatrzymała wzrok. Zauważyła, że co jakiś czas chłopak na mnie zerka, a gdy widzi, że wszystko jest dobrze, to z powrotem dołącza się do rozmowy. Uśmiechnęła się pod nosem. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy udali się do sali. Do końca lekcji nie wydarzyło się nic ciekawego. Jedynie na wf-ie jakiś chłopak zemdlał i musieli go wynosić z sali.
Po geografii wyjęłam bluzę z szafki, potrzebne książki  i wyszłam z budynku. Moi przyjaciele szybko się zmyli, mówiąc, że mają coś do załatwienia. Nie wgłębiałam się. Jeśli będą chcieli, to sami mi powiedzą.

-Siostra! - usłyszałam krzyk Luke'a. Odwróciłam się i spojrzałam na niego pytająco.

-Cailin i Jeremy razem...? - zapytał.  Zaśmiałam się. Kochany braciszek był zazdrosny!

-Do łóżka im nie zaglądam. - postanowiłam się z nim troszkę podroczyć. 

-No weź, nie bądź taka. 

-Zapytaj ich. - wzruszyłam ramionami. Mruknął coś niezrozumiale i poszedł w stronę swojego ścigacza.

-Ej! Mogę z tobą?!  - zapytałam.

-Jedź sobie autobusem.

-Podlizna głupia...  - zarzuciłam torbę na ramię i ruszyłam w stronę przystanku. Do przyjazdu transportu zostało mi dziesięć minut. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam playlistę. Nuciłam pod nosem. Nagle ktoś mnie szturchnął. Wzdrygnęłam się i obejrzałam w tamtym kierunku.

-Ze mną to się nie pożegnałaś. - Tim uśmiechał się od ucha do ucha. Nie często można było go takiego zobaczyć.

-A co, śmierci mi życzysz? 

-Nie, ale chyba nie trudno jest powiedzieć "pa mój najukochańszy". - usiadł obok. Prychnęłam.

-Za duże wymagania.

-Ehh... - udawał, że ociera łezkę. Uniosłam kącik ust do góry.

-Co dzisiaj robisz? - zapytał.

-Uczę się.

-Nudziara! Serio? Całe popołudnie?  - złapał się za głowę.

-Może obejrzę film.

-O! To idźmy do kina! - klasnął w dłonie. Byłam zdziwiona.

-Zapraszasz mnie do kina...?

-Właśnie to powiedziałem. - wystawił mi język.

-Em, no dobra... - zgodziłam się z po wątpieniem. Miałam nadzieję, że nie robi sobie żartów.

-To super. Będę po ciebie wieczorem. - musnął mój polik i poszedł. Zamurowało mnie. Złapałam się za to miejsce.

-A i jeszcze jedno! White?!  - krzyknął z oddali.

-Tak?

-Uważaj na siebie. - pokiwałam głową i weszłam do autobusu, który właśnie podjechał.

Nadal mnie kochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz