16

351 48 6
                                    


Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Borrmann nic nie mówił i już nawet przestał patrzeć w moim kierunku. Zirytowało mnie to. Nie rozumiałam, o co się gniewa. Chyba muszę zacząć patrzeć na niego nie od strony buntownika, tylko wrażliwego i miłego chłopaka.

-Tim... - zaczęłam. Przerwał mi podniesieniem dłoni.

-Już wystarczająco powiedziałaś.

-Ale Tim! - nie dawałam za wygraną. Nie chciałam psuć sobie i jemu humoru.

-Mhm. - wepchnął sobie ciastko do buzi.

-Przepraszam. Chciałam spędzić z tobą czas. - spojrzał na mnie i uśmiechnął.

-Na to czekałem. - przygryzł wargę. Ugh! Wygląda wtedy tak seksownie.

-Sprytnie!

-Wiem, wiem. - wybijał palcami rytm o stół. Wpatrywałam się w niego. Pragnęłam poznać jego wnętrze. Naprawdę chciałam wiedzieć, jaki jest bez zakładania masek.

-Przystojniak ze mnie, co?

-Nie istotne.

-Czyli tak! Haha kolejna do kolekcji.

-Kolekcji powiadasz?  Dzięki za kawę. - wstałam. Zerwał się z miejsca od razu i złapał mnie za dłoń.

-To nie miało tak zabrzmieć!

-Ale zabrzmiało... - skrzywiłam się. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Tego nigdy bym się nie spodziewała. Stałam jak wryta.

-No przytul się. Wiem, że chcesz. - połaskotał mnie lekko.

-Dupek. -  wtuliłam się w niego. Miał cudowne perfumy.

-Masz brzoskwiniowy szampon? - zapytał, wąchając moje włosy.

-Jaki znawca. - zaśmiałam się i odsunęłam od niego. Usiedliśmy z powrotem. 

-Hmm, Lucy?

-Tak Tim?

-Co cię łączy z Jeremim? - zakrztusiłam się własną śliną, słysząc to pytanie.

-Co ci do tego?  - uniosłam zaskoczona brew do góry.

-Odpowiedz. Czasem patrzy na mnie, jakby chciał mnie zabić.

-Hee, nie wiem, czy pamiętasz początek naszej znajomości...

-Nie, to nie dlatego.

-Przyjaźnimy się. Nic więcej.

-Jesteś taka ślepa. - zaśmiał się nerwowo i przeczesał grzywkę.

-Słucham? 

-Podobasz mu się. - prychnęłam.

-Gadasz głupoty.

-Jestem facetem. Widzę, jak na ciebie patrzy.

-No jak?

-Tak jak ja patrzę na pewną dziewczynę... 

-Boże Tim. Skąd mam wiedzieć, co robisz ze swoją panną?  Powinno mnie to w ogóle obchodzić? 

-Jeszcze nie jesteśmy razem. Lucy mówię serio. Lepiej powiedz mu, że nic do niego nie czujesz, żeby się nie zadręczał.

-Nie wiem, co czuję. - przymrużył oczy.

-Czyli tobie też się podoba. - stwierdził, a coś w barwie jego głosu uległo zmianie.

-Jest przystojny, miły, dobry, opiekuńczy...  Czego chcieć więcej? 

-Jest nudny. I nie w twoim typie.

-Bo ty akurat wiesz najlepiej. - przewróciłam oczami. 

-Lucy do cholery.

-Koniec tematu Borrmann. Odwieziesz mnie do domu? Proszę. - wstał, zapłacił i poszedł do wyjścia. Westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam za nim. Podwiózł mnie pod dom. Oddałam mu kask i chciałam musnąć jego policzek, jednak odwrócił od razu głowę. Zawstydziłam się i bez słowa pożegnania przekroczyłam próg domu.

Nadal mnie kochaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz