Rozdział 14

1.9K 113 19
                                    

Leondre's POV:

Wychodzę z domu i czekam na moją mamę, która po chwili pojawia się za mną.

Wsiadamy do auta i jedziemy do domu szarowłosej.

'*'

Otwieram drzwi i wchodzę do środka, od progu da się wyczuć nieprzyjemny zapach.

Słyszę pojedyncze, niepokojące dźwięki, więc skręcam do salonu.

Doznaję szoku na widok Chloe obściskującej się z Jasonem – pięknie przewidziane przez Sophie.

— Co ty wyrabiasz?! — krzyczę, choć ona i tak jest pijana.

— Jezus, Leondre. — Odskakuje od bruneta, który wygląda, prawie jak nieprzytomny.

Ona za to, jak młody bóg.

— Ty... — zatrzymuję się na chwilę — wcale nie jesteś pijana — szepczę niedowierzając.

Przecież widziałem jaka była!

— Ja... wszystko wytłumaczę, Leondre... — Podchodzi do mnie, lecz ja robię kroki w tył.

— Byłaś o wszystkich zazdrosna — kpię pod nosem.

— Ale on mnie zdradził z Sophie! — piszczy ze łzami w oczach.

Dlaczego wydaję mi się, że ona tylko udaje?

— Nie tknął jej — przeczę — tylko przytulali się po koleżeńsku, ale... — kręcę głową.

To za dużo.

— J–Jak to? — jąka się.

— Normalnie, był, znaczy jest nadal wierny — wzdycham — jutro mu o wszystkim powiem, dzisiaj nie będę psuł mu wieczoru. — Załamuję ręce.

Na usta nasuwa się słowo, które z kultury nie wypowiem.

— Nie! — znów piszczy. — Proszę cię, to zniszczy nasz związek.

— Związek, który od zawsze był bez przyszłości — prycham. — Jeszcze chciałaś wykorzystać Jasona — wskazuję na chłopaka, który teraz po prostu zasnął.

— To nie tak... — próbuje się wytłumaczyć.

— Nie chcę tego słuchać, mów to Charliemu, jeśli będzie chciał słuchać — przewracam oczami.

Ignoruję to, że ma coś jeszcze do powiedzenia i biegnę do pokoju szarowłosej.

Biorę plecak, w który wkładam mundurek i jej bieliznę, w której oczywiście grzebię – jestem chłopakiem, co poradzić.

Zabieram jej jeszcze całe czarne buty.

Na biurku zauważam ramkę ze zdjęciem, ale nie mam na to czasu – Chloe w każdej chwili może coś wymyślić.

Gdy wychodzę z jej pokoju, schodzę powoli po schodach, z przedpokoju zabieram jej jeszcze jeden plecak z książkami, może się przydać.

Wchodzę ostatni raz do salonu i patrzę na Chloe, która siedzi załamana.

— Zaopiekuj się chociaż Jasonem — wzdycham, a ona kiwa głową.

Mimo tych całych akcji, nie była głupią dziewczyną, lubiłem ją do czasu, aż zaczęła chodzić z Charliem.

W tedy zaczęła się jazda, szkoda gadać.

Zamykam dom na klucz i ruszam do samochodu – jeden plus, że nie muszę taszczyć jej rzeczy sam.

'*'

— Jestem! — krzyczę od progu i biegnę do pokoju blondyna.

Za dużo biegania, jak na dzisiaj.

Live Your Life |BaM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz