Sophie's POV:
Siedzę na blacie w kuchni i obserwuję, jak Charlie pije razem ze znajomymi - robią to na czas.
Wygrywa Leondre, który pił sok.
Śmieję się i klaszczę, udając zachwyt.
Chłopak puszcza mi oczko, przez co mój śmiech staje się głośniejszy.
-Jeszcze raz.- przewraca oczami jakiś randomowy ziomek.- Leondre, zajmij się swoja dziewczyną, nie grasz fair.- dodaje, a farbowany blondyn unosi ręce w górę, w geście obronnym.
-Luźno, sami się na to zgodziliście.- uśmiecha się promiennie i podchodzi do mnie.
-Co tam?- patrzę mu w oczy, jednak on na to nie pozwala i się we mnie wtula.
-Masz miękkie cycki.- śmieje się, a ja uderzam go w głowę.
-Frajer.- na siłę go od siebie odsuwam, następnie odwracam i przytulam jego plecy.- Od razu lepiej.- opieram podbródek na jego włosach i znów obserwuję konkurs w piciu alkoholu na czas.
Nawet nie zauważam, kiedy Leondre łapie mnie za nogi i ściąga z blatu, niosąc mnie tym samym na barana.
-Leondre!- piszczę i mocniej obejmuję go rękoma.- Na pewno widać mi majtki, kurwa.
-Spokojnie.- śmieje się w niebogłosy i zaczyna ze mną biegać wokół blatu.
-Zabijesz nas!- zamykam oczy, kiedy puszcza moje kończyny.- Jezus, Leondre!- nie kryję swojego rozbawienia, chociaż boję się, że upadnę.
I, jak to zwykle bywa, ląduję tyłkiem na ziemi.
-Jesteś idiotą.- kręcę głową, mając na twarzy grymas bólu.
-Przepraszam!- wydziera się i pomaga mi wstać.- Nie celowo.- patrzy na mnie uważnie, ale się uśmiecham.
-Jesteś idiotą.- powtarzam, skacząc przez chwilę na palcach - mam nadzieje, że to pomoże.
-Sophie!- do kuchni wchodzi Chloe, ze zdenerwowaną miną.
-Co się dzieje?- pytam, podchodząc do niej mimo bólu.
-Jason... on... kurwa, zniknął.- kręci głową.- Nie pił, ale nie ma go. Puff...- orientuję się, że dziewczyna bardzo mocno się najebała.
-Ledwo stoisz na nogach, kochanie.- staję bliżej niej i kładę dłonie na jej ramionach.
-Wiem, ale Jason!- patrzy na mnie płaczyliwym wzrokiem.
-Poszukamy go, dobrze?- uśmiecham się jak do dziecka.- Może jest już w domu? Odwiozę cię.- proponuję, na co się zgadza.
Odwracam wzrok na chłopców, który nie zwracają na mnie uwagi, tylko Lenehan patrzy tutaj ukradkiem.
-Powiedzcie Jasonowi, że wrócę.- oznajmiam tak, aby ona tego nie dosłyszała, a potem pomagam jej opuścić imprezę.
Dobrze, że wiem, gdzie jest kurtka mojego przyjaciela, w której zostawił kluczyki.
'*'
Wyciągam telefon z torebki, ponieważ zaczyna dzwonić.
-Halo?- odbieram, nie patrząc kto to.
-Jesteście już w domu?- odzywa się Jason.
-Tak, u nas, chyba już nie wrócę na imprezę, wiesz, muszę się nią zająć.- wzdycham i przecieram czoło ręką.
-To...- zastanawia się przez chwilę.- Przyjedź tu.- rozkazuje.- Ja z nią posiedzę, a ty się baw.
-Jesteś pewien?- pytam, patrząc na blondynkę.- Nie muszę wracać.
CZYTASZ
Live Your Life |BaM|
FanfictionCzy w trzy lata da się zapomnieć o osobie, która znaczyła dla ciebie wiele? Ewidentnie tak, oni zapomnieli. Spotykają się po tym czasie i co? Nie poznają się. Zachowują się jak normalni znajomi, nie osoby, które tak mocno się kochały. Ciekawe, jak t...