Sophie's POV:
Rano wstaję w świetnym humorze – spotkam się w końcu z rodzicami, prawda?
Przez głowę przechodzą mi myśli związane z wczorajszym dniem, ale staram się to ignorować.
Nie mogę zmarnować kolejnego dnia na moje humorki.
Udaję się do toalety i wykonuję całą poranną rutynę.
Następnie ubieram bieliznę i wygodne ciuchy – szarą koszulkę i czarne spodnie.
W końcu to są dwie godziny jazdy.Włosy wiążę w wysokiego kucyka, robię delikatny makijaż i wychodzę z łazienki, myjąc wcześniej zęby, jakoś nie mam ochoty na jedzenie.
Biorę swoją walizkę i znoszę ją na dół, zegar wskazuje godzinę za cztery szóstą.
No cóż, długo się szykuje czasami.
Jest to oczywiście czas na wyjście z domu.
Walizkę stawiam przed furtką, a następnie na niej siadam.
Potem wyjmuję telefon i dzwonię do blondyna.
Odrzuca połączenie, na co wywracam oczami.'*'
Kilkanaście minut później wychodzi ze swojego auta i posyła mi uśmiech.
— Dzień dobry! — krzyczy i mi macha, co odwzajemniam.
Następnie staję obok mnie.
— Zamawiała pani taksówkę? — mówi w uwodzicielki sposób.Oczywiście wybucham śmiechem, co on odwzajemnia.
— Otwórz mi lepiej bagażnik — proszę go.
Kilka sprawnych ruchów później siedzę obok niego z zapiętymi pasami.
— Co tam u Leo? — pyta, skupiając się na drodze.
— Em, w porządku — uśmiecham się krzywo. — Tak w ogóle... — zaczynam — dlaczego nie wiem nic o waszej trasie? — unoszę do góry brwi i zakładam ramiona na piersi.
— Meh, już wiesz — śmieje się, lecz nie robi tego szczerze.
Boże, tylko jedna rozmowa z Leondre i już ma mnie traktować z dystansem?
Potem zapada cisza, a atmosfera wydaje się dziwnie napięta.
Wyciągam telefon i włączam dane komórkowe.
Matka Hari Poty:
Kitty, potrzebuję cię, nowMrs. Devries, dziwki:
Hym?Matka Hari Poty:
Em, Charlie się do mnie nie odzywa...Mrs. Devries, dziwki:
Powiedz mu, że umówiłam się z Leo XDD
CZYTASZ
Live Your Life |BaM|
FanfictionCzy w trzy lata da się zapomnieć o osobie, która znaczyła dla ciebie wiele? Ewidentnie tak, oni zapomnieli. Spotykają się po tym czasie i co? Nie poznają się. Zachowują się jak normalni znajomi, nie osoby, które tak mocno się kochały. Ciekawe, jak t...