Rozdział 60

742 69 114
                                    

Dam wam wyzwanie, aby w tym rozdziale pobić rekord komentarzy (46)
buziaki 😘

Sophie's POV:

Szybko przebieram się w cokolwiek, w to co wpadnie mi w ręce.

Staram się ogarnąć, jak najszybciej, aby udać się do tego kłamliwego dupka, no bo, kurwa, dlaczego ukrywał to przez tak długi okres czasu?

I jeszcze złamał mnie psychicznie, polecam serdecznie.

Nie zważając na nic, zbiegam po schodach, trzymając telefon przy uchu.

-Halo?- odzywa się zaspany Scott.

-Będę u ciebie góra za godzinę.- oznajmiam zła, jak nigdy.

-Co się dzieje?- pyta, mając zachrypnięty głos, co brzmi bardzo, hmm, seksownie?

-Opowiem ci, jak będę, teraz nie mam czasu, ale wolę cię uprzedzić.- biorę kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić, co nie idzie mi tak dobrze.

-Okej, do zobaczenia.- naciska na czerwoną słuchawkę, a ja z całej siły wpycham telefon do kieszeni bluzy.

'*'

Po jakiś kilkunastu minutach jestem pod domem tych... ludzi.

Dzwonię dzwonkiem i mam centralnie w dupie, że mogę kogoś obudzić.

-Czego chcesz tak wcześnie rano?- otwiera mi Leondre, a spodziewałam się Charliego.

-Wołaj mi tego spedalonego blondyna.- warczę i zauważam, że mam jeszcze większą pewność siebie.

Nie było tak od dwóch miesięcy, prawie.

-Jeszcze czego.- prycha.

-Sama do niego, kurwa, pójdę.- przepycham się w drzwiach.

-Kultury.- przewraca oczami.

-Kto to mówi.- kpię.

Nie zdejmując nawet butów, biegnę do pokoju blondyna.

Nie pukając, otwieram drzwi i cieszę się, że chłopak nie śpi.

-Co ty tu robisz?- unosi wysoko brwi.

-Dlaczego mi, do kurwy, nie powiedziałeś?!- zaczynam krzykiem, bo to jest najlepsze, co można usłyszeć we wtorkowy ranek.

-O czym?- prycha, zachowując spokój.

-A może o tym, że grzebałeś mi w rzeczach?!- nie spuszczam z tonu.- Że mnie znasz od jakiś...kilkunastu lat?!

-Co?- zdziwienie wygrywa z obojętnością.

-Od początku mnie okłamywałeś, wszystko było kłamstwem!

-Ty mogłaś przyznać się pierwsza!- on również podnosi głos.

-Ha! Wiesz kiedy poznałam to wszystko? Dzisiaj rano! Nie miałam pojęcia, że ty, to ty!

-Tsa, nie uwierzę ci.

-Nie robiłabym ci awantury!- znów krzyczę i już czuję, jak łzy spływają po moich policzkach.

-Co ja tam mogę wiedzieć.- przewraca oczami.

-Kiedyś...kiedyś byłeś najważniejszy, a teraz to się pierdol.- pokazuję mu środkowy palec, czując narastający smutek.

-Huh? Co ja ci niby robię?

-Niszczysz mi życie?- zadaję retoryczne pytanie.- Od jakiś dwóch miesięcy, a ja wciąż nie poznałam powodu.

-Zrobiłem...

Live Your Life |BaM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz