Rozdział 39

1.4K 96 14
                                    

Sophie's POV:

Wstaję z okropnym bólem głowy.
Niewiele pamiętam z wczorajszej nocy, lecz musiałam jakoś dostać się do domu.

Pewnie Charlie, jak zwykle, o to zadbał i śpi gdzieś, tak samo, jak Leondre.

Sprawdzam telefon i nie mam żadnych wiadomości, ani innych takich.

Chcę już dzwonić do Jasona, lecz przerywa mi głośny huk na dole.

Łapię się za głowę i przymykam na chwilę powieki - zaraz mi łeb wybuchnie.

Podchodzę do szafy i zarzucam na siebie bluzę, która jest chyba Charliego.

Zbiegam - w miarę możliwości - na dół i wpadam do kuchni, gdzie zauważam blondyna, który zbiera kawałki szkła.

-Zostaw to.- mówię do niego.

-Posprzątam, nie rób ze mnie kaleki.- denerwuje się.

Staram się uspokoić, ponieważ lepiej jest chyba, gdy się do siebie nie odzywamy. Przynajmniej nie jest taki oschły.

-Wiem, że to posprzątasz.- uśmiecham się ironicznie, czego on zapewne nie zauważa.- Ale użyj szczotki i szufelki, okej? Poranisz sobie dłonie.- troska jednak wygrywa, cóż.

-Gdzie to znajdę?- pyta z westchnięciem i wstaje, a następnie patrzy na mnie wyczekująco.

-Zaczekaj.- udaję się do schowka, skąd wyciągam potrzebne rzeczy.

Potem wracam do wcześniejszego pomieszczenia i podaję je blondynowi.

-Jak skończysz to powiedz, zrobię śniadanie.- wzruszam ramionami.

-Zrób naleśniki.- prosi i nie używa nawet złośliwego tonu.- Wczoraj wcisnąłem kit Leondre, że na niego czekają.- wyjaśnia.

-Super, znajdź teraz przepis na wegańskie naleśniki.- kieruję się do swojego pokoju, mrucząc pod nosem. Muszę przynieść telefon z internetem.

Później - już ze znalezionym przepisem - schodzę z powrotem do kuchni.

-Chyba już.- wyrzuca szkło do kosza, kiedy ja przekraczam próg.

-Jak wbije mi się, choćby, najmniejsze szkło w stopę, to będziesz miał przesrane.- ostrzegam go.

Podchodzę ostrożnie do szafek i wyjmuję potrzebne składniki.

-Zabawne.- komentuje pod nosem.

-Odnieś to do schowka.- radzę mu i już zajmuję się robieniem ciasta.

Obym tego nie spierdoliła.

'*'

Kiedy mam gotowe naleśniki stawiam je na stoliku i wyciągam z lodówki dżem oraz bitą śmietanę.

Następnie staję na palcach, aby dosięgnąć słoik Nutelli, ustawiony przez Jasona na górnej półce.

Powiedział mi, że przytyje za dużo podczas jego nieobecności i mnie nie pozna - debil.

Charlie podśmiewuje się pod nosem, ale nawet nie mam ochoty, na złośliwy komentarz.

Przewracam jedynie oczami i biorę stołek.

Jeśli się zabije, blondyn będzie miał mnie na sumieniu, za to, że mi nie pomógł - kolejny debil.

-Łap, tylko złap.- mówię do chłopaka, który ani na sekundę nie przestaje się we mnie wpatrywać.

Następnie rzucam w jego stronę słoikiem. Łapie go w jedną rękę, za co patrzę na niego złowrogo.

-Spróbuj to zbić, to nie dożyjesz jutra.- ostrzegam go, a on wybucha dosyć głośnym śmiechem.

Live Your Life |BaM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz