Rozdział 23

1.5K 106 38
                                    

Sophie's POV:

Wstaję cała zapłakana.
Znowu ten całkiem realistyczny sen.

Jest piątek, nie ma Jasona, jadę wieczorem do rodziców.

Przyjaciel zadbał o mój autobus.
Ja szukając w internecie nie znalazłam nic, a on od razu praktycznie powiedział mi o tym środku transportu.

Podnoszę się z łóżka, a potem podchodzę do ona, otwierając je, wychylam się i jest zadziwiająco ciepło.

Patrzę na termometr -– szesnaście stopni Celsjusza – a jest rano i jest to Anglia.
Żyć nie umierać.

Spoglądam również na moją komórkę. Na naszej klasowej konwersacji napisali, że z powodu tak ciepłej pogody odwołują na dzisiejszy dzień mundurki.

Na mojej twarzy zakwita szeroki uśmiech.

Lubię te szkolne ciuszki, ale bez przesady.

Podchodzę do szafy i zastanawiam się, w co się przyodziać
Postanawiam ubrać się mimo całych wątpliwości w luźne ubrania.

Wybieram ciemną koszulkę z głębokimi wycięciami po bokach, na grubych ramionach. Dobieram do tego spódnicę w dziwny wzór.

Udaję się do toalety, aby ogarnąć swój wygląd

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Udaję się do toalety, aby ogarnąć swój wygląd.
W lustrze mogę zobaczyć osobę, która wygląda aktualnie tragicznie, da się jednak coś z tym zrobić.

Rozczesuję włosy i kręcę je na końcach, a następnie ubieram wcześniej wybrany zestaw.
Dodatkowo się maluję, bo bez tego nie jestem w stanie wyjść do ludzi.

Gotowa opuszczam pomieszczenie z małym uśmiechem.

Poprawianie mojego wyglądu sprawia mi niewielką radość, poza tym, dzisiaj mam zamiar cieszyć się z najmniejszej rzeczy.

Schodzę do kuchni, gdzie panuje głucha cisza. Jest to odrobinę przerażające, ale wystarczy, że włączę radio lub ulubioną piosenkę z telefonu.

Robię to drugie, bo poranne utwory nie za bardzo trafiają w mój gust.

Przygotowuję sobie na śniadanie płatki kukurydziane z ciepłym mlekiem, a następnie spożywam mój posiłek.

Biorę mój plecak, a następnie wychodzę z domu, zamykając go.

Kiedy się odwracam, podskakuję z przerażenia.

— Co ty tu robisz? — pytam Charliego, który jakby nigdy nic, opiera się o maskę swojego auta.

— Prywatny autobus — śmieje się i zdejmuje z nosa okulary przeciwsłoneczne.

— A wycieczka? — unoszę brew, schodząc ze schodków.

— Czego nie robi się dla przyjaciół — wzrusza ramionami, a ja szeroko się uśmiecham.

Live Your Life |BaM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz