Sophie's POV:
Jedynym co chodzi mi teraz po głowie w to niedzielne popołudnie, jest wypadek moich rodziców, o którym poinformowała mnie matka, która wyszła z tego tylko ze złamaną nogą.
Wzdycham przeciągle, siedząc w samochodzie Charliego jak na szpilkach.
— Spokojnie, jeszcze godzina jazdy, zleci od tak. — I w tym momencie pstryka palcami.
— Powiedzmy — przewracam oczami.
To jak jadę z Charliem to w zasadzie dosyć krótka historia – Jasona nie było w domu i nie wziął telefonu, a blondyn akurat do mnie przyjechał.
Opieram się głową o szybę i patrzę jak rozmazuje się za nią obraz z powodu naszej jazdy.
'*'
Wysiadam szybko z auta i wchodzę do szpitala.
Tak bardzo się stresuję, choć mama zapewniała, że z tatą nie jest najgorzej – i tak się boję, ok?
Przy recepcji nie ma ani jednej osoby, co mnie cieszy, ponieważ nie muszę się martwić kolejką.
— Przepraszam — mówię do pani za ladą, ale ona zbywa mnie machnięciem ręki.
Czy akurat teraz musi rozmawiać przez ten cholerny telefon?
— Słucham? — w końcu się do mnie odwraca.
— Moi rodzice mieli wypadek, Simon i Collen Evans, jakieś trzy godziny temu, chciałabym ich odwiedzić, dowiedzieć się o stanie, cokolwiek — tłumaczę, czując zdenerwowanie.
— Chwileczkę.
Znów wzdycham.
Charlie kładzie mi dłoń na ramieniu, a kiedy na niego spoglądam, to się uśmiecha.
Staram się go odwzajemnić, ale nerwy zżerają mnie od środka.
— Jak na razie nie może pani odwiedzić ojca, ponieważ ma przeprowadzaną operację z powodu kilku obrażeń wewnętrznych, a pani matka przebywa na trzecim piętrze, sala dziewiąta — oznajmia kobieta, pojawiając się z powrotem za ladą.
— Dziękuję — szepczę cicho i udaję się do jednej z wind, na którą muszę poczekać.
— Sophie — zaczyna Charlie, stając obok mnie.
Kolejny raz naciskam przycisk, choć to nie sprawi, że to klaustrofobiczne pudełko zjawi się tu szybciej.
— Tak? — Odwracam do niego wzrok.
— Ja... muszę wrócić, jutro mam koncert, chyba rozumiesz... — oznajmia niepewnie.
— Jeśli nie jesteś zmęczony i możesz prowadzić, to nie mam prawa cię zatrzymywać — lekko unoszę kąciki ust, aby się nie przejmował.
— Jest w porządku, z twoimi rodzicami również będzie — pociesza mnie.
Słyszę dźwięk windy, więc do niej wchodzę, aby jej nie przegapić.
— Do zobaczenia w przyszłym tygodniu? — Nie jest pewny co do tego.
— W przyszłym tygodniu — przytakuję.
Szybko muska moje usta, ponieważ drzwi zaraz mają się zamknąć.
Robi jeszcze głupią minę, przez co szeroko się uśmiecham, a potem prawdopodobnie odchodzi, nie wiem tego, ponieważ jadę już w górę.'*'
Staję przed odpowiednią salą i już mam do niej wchodzić, jednak dzwoni do mnie telefon.
CZYTASZ
Live Your Life |BaM|
Fiksi PenggemarCzy w trzy lata da się zapomnieć o osobie, która znaczyła dla ciebie wiele? Ewidentnie tak, oni zapomnieli. Spotykają się po tym czasie i co? Nie poznają się. Zachowują się jak normalni znajomi, nie osoby, które tak mocno się kochały. Ciekawe, jak t...