Rozdział 16

1.8K 121 31
                                    

Sophie's POV:

To co widzę, dziwi mnie strasznie.

— To ja jestem dziwką? — pytam się samej siebie na widok całujących się Chloe i Adamsa.

On chciał do niej wrócić, do cholery!

Zauważam, że Charlie chce wyjść z budynku, ale nic nie robię, bo sama nie jestem w stanie się ruszyć.

Gdy staje obok mnie i na nich spogląda, jego wyraz twarzy już nie jest szczęśliwy.

Widzę wkurzenie w jego oczach.

No to się zacznie.

— Dlaczego? — mówi do siebie i widać po nim, że lekko go to łamie.

— Stój. — Łapię jego dłoń, gdy robi krok do przodu.

— Sophie, proszę cię! — krzyczy, przez co się wzdrygam, ale nie pokazuję mojego strachu.

— Też cię o coś proszę — warczę zdenerwowana. — Nie mam pojęcia, dlaczego tak ci na niej, kurwa, zależy. — Puszczam go, aby wyrzucić ręce w powietrze. — Ona robi ci wyrzuty, ale sama cię zdradza, zabawne, prawda?

— Nic o tym nie wiesz! — znów się na mnie wydziera, co nie jest przyjemne.

— Och, tak — przytakuję mu sarkastycznie — ale to nie tak, że ona się bawi, a ty cierpisz, tak? — patrzę mu zawzięcie w oczy. — Naprawdę chcesz z nią jeszcze rozmawiać, słuchać jebanych wyjaśnień, kiedy to nie ma sensu?! — tym razem i ja podnoszę głos.

— Muszę to zrobić! — oburza się.

— I jeszcze do niej wrócisz? — kpię. — Dwóch zdrad się nie wybacza, do cholery!

— Porozmawiam z nią — oznajmia stanowczo.

— Baw się dobrze, ale jak znów będzie ci źle, to do mnie nie przychodź — denerwuję się — ja cię ostrzegałam — wywracam oczami.

— Sophie... — Łapie mój nadgarstek, ale się wyrywam.

— No idź do niej! — krzyczę. — Przecież to twoja cholerna miłość — kpię — ja nie mam nic do powiedzenia, to ty chcesz być z jakąś szmatą, powodzenia! — znów odpycham jego dłoń, którą chciał mnie dotknąć.

— J-Ja...Sophie... — jąka się.

— Nie mam nic do dodania, miłego dnia — prycham i czym prędzej od niego odchodzę.

Nie mam zamiaru tego słuchać.

Czy on jest choć trochę rozważny?

W bramie patrzę przez ramię, jak chłopak rozmawia z Chloe.

Zaciskam pięści, ponieważ jest debilem.

Oddycham głęboko, bo zachowuję się, jakbym miała jakąkolwiek nadzieje co do związku z nim.

Zatrzymuję się w pół kroku, uświadamiając to sobie.

Zaczęłam myśleć, że z nim będę.

'*'

Zachodzę do domu Mii, ponieważ potrzebuję kobiecej rady, a moje zachowanie nie przypomina kobiecego.

Dzwonię do drzwi rudowłosej, ale zamiast niej w progu pojawia się jej brat – w dodatku bez koszulki.

Umieram...

— Jest Mia, muszę z nią pilnie porozmawiać? — pytam, starając się nie obniżać wzroku na jego klatkę piersiową.

— Ta, jest — wzrusza ramionami — wchodź. — Przepuszcza mnie w drzwiach.

Cicho dziękuję i ściągam buty.

Live Your Life |BaM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz