Rozdział 52

936 68 17
                                    

Sophie's POV:

Dojeżdżamy do Brighton, a ja dzwonię do Jasona.

-Jestem zajęty.- oznajmia od razu, a ja przewracam oczami.

-Gdzie aktualnie jesteście?- pytam niewzruszona.

-Ja zostałem w hotelu, a reszta grupy jest na Brighton Pier.- mówi szybko.

-Dziękuję.- uśmiecham się i pokazuję Charliemu kciuk w górę.

Następnie naciskam na czerwoną słuchawkę i podchodzę do blondyna.

-Są na Brighton Pier.- informuję.- Wiesz gdzie to?- unoszę jedną brew i zakładam ramiona na piersi.

-Tu i tam się koncertowało.- śmieje się, a następnie wysiada z samochodu, co robię zaraz po nim.

Ten blokuje drzwi przyciskiem, a następnie łapie mnie za dłoń i prowadzi w odpowiednią stronę.

'*'

-To jest ogromne!- zauważam, wchodząc na najsłynniejszy pomost, jakkolwiek to się nazywa, w całym kraju.

-Huh?- Charlie patrzy na mnie unosząc jedną brew, ma na twarzy minę pedofila, co nie bardzo mi odpowiada.

-Nieważne.- macham ręką i idę dalej, lecz po chwili zatrzymuję się i czekam na mojego przyjaciela.

Kiedy ten do mnie podchodzi jest uśmiechnięty od ucha do ucha.

-Wiem, gdzie jest Leondre.- mówi i udaje się w znanym, tylko mu, kierunku.

Podbiegam do niego i łapię za dłoń, aby go nie zgubić. Mimo takiego dosyć chłodnego dnia, je tutaj wielu turystów.

-Mój ptyś!- drę się z daleka, zauważając Leondre.

Brunet rozgląda się dookoła, a ja zaczynam biec w jego stronę.

Rozpoznaje mnie dopiero po chwili i od razu otwiera przede mną ramiona.

Wpadam na niego i mocno przytulam.

-Nie widziałam cię cztery dni, frajerze.- śmieję się.

-Komplementy sobie oszczędź.- prosi, chowając twarz w moje włosy.

-Zdałam, suko.- odsuwam się od niego z szerokim uśmiechem.

-Gratulacje!- piszczy uradowany.

Po kilku sekundach dołącza do nas Charlie, a potem Katherine.
Nie mam z nią najlepszych stosunków, więc jedynie się witam - kultura i te sprawy.

Następnie we czwórkę idziemy na jakieś atrakcje, który podobno są superowe - jestem w tym miejscu pierwszy raz, więc oczywiście wszystko mnie zachwyca.

'*'

Wchodzimy do jakiegoś sklepu z różnymi rzeczami.

Charlie od razu załatwia mi uszy Myszki Mini, a sobie Myszki Miki.

Śmieję się z niego, a następnie podchodzę do stoiska z koszulkami.

Jest tutaj dużo podkoszulek dla par, co według mnie wygląda cudowne, słodkio i tak dalej, ale cóż, pogoda nie bardzo na nie pozwala.

-Patrz, jakie słodkie!- piszczę, pokazując Charliemu bluzy, na których jest napisane He is mine i She is mine.

-Nie masz chłopaka.- zauważa złośliwie.

-Wystarczysz mi ty, moja lasko.- wybucham głośniejszym śmiechem, a on przybiera naburmuszoną minę.

-Jesteś złą kobietą.- mówi otwarcie.

Live Your Life |BaM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz