Sophie's POV:Budzę się wcześnie rano, jak zawsze w poniedziałki – mój organizm przyzwyczaił się do wczesnych pobudek w dni powszednie, chyba każdy tak ma.
Skopuję pierzynę i zaraz promienie słoneczne, wpadające przez uchylone okno, zaczynają drażnić moje ledwo otwarte oczy.
Nagle jakby zrobiło mi się chłodniej, przez co przechodzi po mnie dreszcz.
Przecieram powieki i siadam na łóżku, przeciągając się leniwie.
Spuszczam nogi i znów dostaję gęsiej skórki, lecz tym razem jest od zetknięcia moich bosych stóp z zimnymi panelami.
Teraz dochodzą do mnie wspomnienia z wczoraj.
Wzdycham ciężko i staję na prostych nogach. Dostaję mroczki przed oczami i czuję jakbym miała zaraz zemdleć, ale jest to u mnie niemal codziennością.
Oddycham głęboko i po około sześciu sekundach wszystko wraca do normy.
Wolno podchodzę do szafy i spoglądam co w niej zostawiłam – kilka rzeczy.
Zasłaniam dłonią usta, ponieważ chcę ziewnąć, a choć jestem tutaj sama, wolę zachować jakąś kulturę.
Biorę dżinsy z dziurami na kolanach, biały crop top i czarno białą bluzę, wyjmuję jeszcze bieliznę i udaję się do łazienki.
Załatwiam się i myję ręce, a następnie zaczynam się ubierać.
Prostuję włosy, ponieważ zaczynają mi się kręcić – urok wilgotnego powietrza.
Prostownica mamy zawsze coś tam daje, gorzej z kosmetykami, których nie mam.Gotowa schodzę na dół i zaczynam przygotowywać śniadanie.
Kiedy jem już kanapkę wyciągam telefon - jest godzina ósma rano - i piszę wiadomość do Jasona.
Ja:
Kosmetyki też mi przywieź ;*Idę z ciepłą herbatą przed telewizor, który włączam.
Oglądam kreskówki, gdy mój telefon zaczyna wibrować na stoliku obok.
Biorę go do ręki i rysuję wzór, aby go odblokować.
Mam wiadomość od Charliego, próbował do mnie zadzwonić, lecz nie miałam zasięgu.
Wychodzę na taras za domem i wybieram numer do blondyna.
— Halo? — odzywa się po odebraniu.
— Dzwoniłeś — oznajmiam mu i spoglądam przed siebie.
Już prawie zapomniałam jak tu pięknie.
— No tak, chciałem się spytać co u twoich rodziców. — Wydaję mi się, czy jest zakłopotany?
— Żyją, to najważniejsze — wzdycham. — Z mamą jest okej, sama do mnie dzwoniła, wiesz przecież — mówię — a tata... — przełykam głośno ślinę. — Cóż, z nim trochę gorzej, wczoraj miał operację, dzisiaj powinni go wybudzać ze śpiączki, czy coś — tłumaczę.
— Wyjdzie z tego, musi, ma dla kogo — dodaje mi otuchy, przez co zaczynam się uśmiechać.
— Dzięki, też sądzę, że jestem wspaniałą córką — żartuję.
— Oczywiście — przyznaje mi racje. — A ty i twoje nerwy? — pyta.
— Poszły się kochać — śmieję się. — Mam nadzieje, że nie wrócą z bachorem.
— Tak, rodzina nerwów ci nie potrzebna. — Wyczuł o co mi chodzi, chyba.
— Dobra, blondyn — przerywam chwilę śmiechu. — Idę trochę do tego szpitala, no wiesz — przewracam oczami.
CZYTASZ
Live Your Life |BaM|
FanfictionCzy w trzy lata da się zapomnieć o osobie, która znaczyła dla ciebie wiele? Ewidentnie tak, oni zapomnieli. Spotykają się po tym czasie i co? Nie poznają się. Zachowują się jak normalni znajomi, nie osoby, które tak mocno się kochały. Ciekawe, jak t...