To już jutro.
Następnego dnia miałam opuścić swój dom, żeby nie było — z własnej, nieprzymuszonej woli.Moje walizki wciąż stały puste w kącie pokoju, co niezmiernie mnie irytowało, ponieważ przypominały mi o tym, że musiałam się spakować.
Była dziesiąta rano, a ja nie miałam na nic ochoty, czułam dziwne zmęczenie, jednak powinnam wstać, zjeść coś i zabrać się za pakowanie.
Nikt i tak by za mnie tego nie zrobił, a ktoś by mógł.
Leniwie podniosłam się z łóżka, aby się przeciągnąć i spojrzeć na szafę, do której środka nie chciałam zaglądać.
Wiedziałam, że miałam masę ubrań, które w jedną walizkę na pewno by nie weszły.
Otworzyłam drewniane drzwi i złapałam się za głowę.
Po co było mi tyle rzeczy? Czy mnie czasami nie powaliło?
Jeszcze jakby w tej szafie panował porządek, to byłoby dwa razy łatwiej, jednak wszystkie ciuchy były ze sobą pomieszane.
Z głębokim westchnięciem wyrzuciłam wszystko ze środka.
Ubrania zalały podłogę obok mnie, tworząc małą (wielką) powódź.
Stwierdziłam, że bez muzyki się po prostu nie dało i sięgnęłam po swój telefon, na którym miałam wiadomość od Jasona.
Cóż, napisał godzinę temu, ale nie zaszkodzi odpisać.
Bæ❤:
Słońce, jak idzie pakowanie? 💞
Moja❤:Świetnie, jestem już prawie spakowana 🙃
Bæ❤:
Albo nie zaczęłaś, albo słabo ci idzie
Znam cię, cwelusko 😊
Moja❤:
Woah, stop, tam słońce, a tu cwelusko, zastanów się 😒Bæ❤:
Słońce, głupia cweluska 💞
Lepiej?Moja❤:
Nah, wal się
Idę sobie i ty też się spakuj lepiej 🙃Przesunęłam dymkiem chatu, aby go usunąć i weszłam w aplikację z muzykom. Wybrałam odpowiednią playlistę, a po chwili z małego głośnika zaczęły wypływać pierwsze dźwięki mojego ulubionego utworu.
W zasadzie, to połowa piosenek moich idoli była moimi ulubionymi, więc każdą mogłam tak nazywać.
Wróciłam do góry ubrań.
Po jednym spojrzeniu mogłam stwierdzić, że każda z tych rzeczy niekoniecznie była mi potrzebna, ponieważ nie zamierzałam wyprowadzać się stąd na zawsze.Przynajmniej taki był plan.
Bo wiedziałam, że wrócę, kiedy skończą mi się pieniądze, o tak.
Zaczęłam składać najpierw te firmowe rzeczy, ponieważ trzeba było pokazać klasę i prestiż w nowym miejscu, nie żebym była jakaś wielce bogata — choć byłam.
Zauważyłam też, że nie wszystko lśniło czystością i pachniało, więc postanowiłam to rzucać na osobną kupkę.
Po jakiś trzydziestu minutach wszystko było posegregowane, z czego się cieszyłam.
Jeśli miałabym stać nad tym wszystkim jeszcze kilka minut, to bym zaczęła się rzucać.
Nienawidziłam monotonii.
CZYTASZ
Live Your Life |BaM|
Fiksi PenggemarCzy w trzy lata da się zapomnieć o osobie, która znaczyła dla ciebie wiele? Ewidentnie tak, oni zapomnieli. Spotykają się po tym czasie i co? Nie poznają się. Zachowują się jak normalni znajomi, nie osoby, które tak mocno się kochały. Ciekawe, jak t...