Rozdział 5

257 13 6
                                    

Sky

Jakimś cudem namówiłam Jamesa na wcześniejszy wyjazd do Ameryki. Jutro rano mamy samolot. Przydadzą nam się te dwa tygodnie odpoczynku. Co z tego ,że ten "urlop" będzie w naszym rodzinnym mieście. James był w Nowym Jorku parę miesięcy temu , miał tam jakieś załatwienia. Przy okazji odwiedził naszych przyjaciół i rodziców. Państwo Davis po śmierci Julie wzięli rozwód . Już nie układało się im tak jak przed śmiercią Julie. Obydwoje zaczęli pić. Gdy po miesiącu pan Davis się otrząsnął z picia namawiał do tego swoją żonę, ale ona nie chciała przestać , stała się agresywna. Po pół roku prób wyleczenia pani Davis z nałogu jej mąż dał spokój. Po kolejnych trzech miesiącach rozwiedli się. Smutne...Jednak nie tracę mojej wiary w małżeństwo. 

James staje za mną i kładzie mi brodę na ramieniu , a ręce na brzuchu. Całuje mnie delikatnie za uchem.Odwracam się do niego twarzą i zarzucam mu ręce na kark.

- Połóż to na razie skarbie, mamy jeszcze czas.

- Hmm a masz jakąś ciekawą propozycję co możemy robić zamiast tego?-

- Oczywiście...Zabieram cię na kolację.

- Na kolację? - pytam z niedowierzaniem. Od trzech miesięcy nie byliśmy w żadnym lokalu, już nie mówiąc o kolacji. - Kurde , jestem miło zaskoczona

- O to chodziło - cmoknął mnie w usta - ubierz się ładnie ... No , czyli tak jak zwykle. 

- Jak miło - uśmiechnął się szelmowsko i wyszedł z pokoju zabierając po drodze z szafy dopasowane, czarne jeansy i białą koszulę.

Wyciągnęłam z szafy białą , króciutką sukienkę której gorset pokryty jest koronką , a długie rękawy też są nią pokryte.  Jakimś cudem zasuwam zamek na plecach , a na nogi wsuwam czarne szpilki a paskiem w kostce. Rozczesuje włosy , które swobodnie opadają mi na plecy i ramiona. Prawie cały makijaż mam gotowy , jedynie maluje usta beżową szminką. Biorę czarną torebkę  i wychodzę z pokoju. James stoi do mnie plecami , które seksownie opina biała koszula. Zerkam mu przez ramię. Chryste Panie, on nawet na telefonie gra w piłkę nożną.

- No co ? Nie mogę wyjść z wpra...- odwrócił się w moją stronę i przygryzł wargę - Ubrałaś naszą ulubioną sukienkę.

- Naszą? Myślałam ,że ci się nie podoba- objął mnie w pasie i przyłożył usta do mojego ucha. Oparłam ręce na jego piersi. Jego serce przyśpieszyło.

- Kiedy ostatnio miałaś ją ubraną zmieniłem zdanie - włożył mi ręce pod sukienkę. Mój oddech przyśpieszył.

- Może chodźmy już na tą kolację... - zaproponowałam gdy jego ręce odnalazły zamek sukienki.

- Tak , to dobry pomysł - westchnął i przetarł dłonią twarz. Podał mi ramię i wyszliśmy z mieszkania.

 58 Tour Eiffel . James zamówił stolik w restauracji na pierwszym piętrze Wieży Eiffla. Siedzimy przy stoliku najbliżej okna , a ja zachwycam się widokiem. Mieszkam w Paryżu osiem lat i ani razu tu nie była. Ceny tutaj muszą być powalające.... Raczej nie przychodzi tu nikt z płótnem w kieszeni. Prawie wszystkie stoliki są zajęte. Na przystawkę zamówiliśmy  fois gras na grzance w sosie porto   , danie główne to łosoś z grilla z warzywami sezonowymi ,  a teraz czekamy na fantazję z truskawek i owoców leśnych. Cały czas sączymy szampana albo wino. James kładzie dłoń na mojej.

- I jak? Smakuje ci? - pyta z poważną miną , a ja cicho chichocze.

- Oczywiście, w końcu wszystko jest warte swojej ceny.

- Pieniądze nie są ważne , liczy się tylko ty - zrobiło mi się ciepło na sercu . Delikatnie uśmiechnęłam się do chłopaka.- Kocham cię

- Też cię kocham - chłopak wstała ze swojego miejsca. Okej, ucieka ode mnie? Staje przede mną i klęka  na jedno kolano. O mój Boże. Z mojej piersi wyrywa się stłumiony pisk. Oczy wszystkich zebranych w restauracji zwracają się w naszą stronę. James z zdenerwowanym wyrazem twarzy łapie mnie za dłoń , a ja wstają.

- Sky wiele lat żyliśmy blisko siebie , ale dopiero niedawno zauważyłem jak cudownie się do mnie uśmiechasz i jak twój dotyk na mnie działa.  Pragnąłem być jak najbliżej ciebie , czuć twój zapach i być dla ciebie ostoją. Byliśmy przyjaciółmi od  bardzo dawna , ale dopiero parę lat temu los postanowił nas połączyć. Kocham cię Sky moim małym serduszkiem , dla nikogo innego nie będzie w nim miejsca , chyba że dla naszych dzieci. Sky Harvey , wyjdziesz za mnie?

Łzy strumieniami kapią mi po policzkach. Czy on mi się właśnie oświadczył? Może to tylko piękny sen, z którego nie będę chciała się obudzić.O mój Boże....Przecież on czeka na odpowiedź. Przenoszę oczy na jego przystojną , spiętą twarz. Zawsze słuchałam głosu serca, a nie rozsądku. Teraz też muszę to zrobić.... Otworzył przede mną małe , czarne pudełeczko, a moim oczom ukazał się śliczny złoty pierścionek z diamentem. 

- James kocham cię i tak, wyjdę za ciebie - twarz chłopaka się rozluźniła i ozdobił ją szeroki uśmiech. Wsunął mi pierścionek na palec , a ludzie wokół zaczęli bić brawo. Podniósł się z kolana i chwycił moją twarz w ręce. Pochylił się nade mną i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. 

Budzą mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju.Zerkam na lewą rękę. Jest. Pierścionek jest na swoim miejscu czyli to jednak prawda. Uśmiecham się delikatnie. Podnoszę głowę z piersi Jamesa i napotykam rozbawione spojrzenie zielonych oczu chłopaka. Podciągam się i składam na ustach chłopaka krótki pocałunek, a on przejeżdża ręką wzdłuż moich nagich pleców. Układam głowę z powrotem na jego piersi i obejmuje go w pasie.

- Sprawdzałaś czy to prawda?

- Jasne , myślałam że to tylko sen. Jakby rzeczywiście to było snem to nie chciałabym się z niego budzić.

- Też bym nie chciał - czuje jego usta przy czole.

- To był najszczęśliwszy dzień mojego życia

- Nie martw się , będzie jeszcze szczęśliwszy. 

Uczucie || Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz