UKŁAD

65 2 0
                                    

4

Nim się obejrzałam siedziałam już na kolanach Richarda , a on całował mnie wzdłuż szyi. Odchyliłam się do tyłu i ....

-Co my do cholery robimy?! - krzyknęłam . Zaczęłam zapinać guziki bluzki do której już zdążył się dobrać. Zeszłam szybko z jego kolan i skierowałam się wprost do holu. Ręce mi się trzęsą i nie mogę zasunąć butów.

Richard staje obok mnie i podaje mi płaszcz. Wyrywam go z wściekłością z jego rąk.Mężczyzna w geście obronnym unosi dłonie . Odsuwa się do tyłu i bardzo dobrze bo mam ochotę zrobić mu krzywdę.. - Ja piernicze co ja wyprawia....Jeszcze chwila i pewnie zdradziłabym Bob! On by mi tego nie wybaczył!

- Och , serio?

- Oczywiście! Co ty sobie wyobrażasz? Dlaczego mnie uwodzisz?!

- Ja nic nie robię. To ty do mnie lgniesz. - mówi całkowicie spokojnie

- Ja? Ja do ciebie lgnę? Coś ci się chyba przewidziało!

- No a tak nie jest?

-Jasne , że nie! To ja cię całuję? To ja cię dotykam? To ja tak na ciebie patrzę?

- Nie , ty po porostu jesteś . Sama twoja obecność tak na mnie wpływa.- nie dowierzając pokręciłam głową.

- To więcej nie będę się do ciebie zbliżać!- krzyknęłam

- Nie dasz rady - zbliżył się do mnie , a ja odsunęłam się o taką samą odległość. Moje plecy dotknęły drzwi - Może wytrzymasz chwilę, ale nie dasz rady cały czas się ode mnie odsuwać. W końcu ulegniesz.

- Spierdalaj!- wyszłam na zewnątrz i trzasnęłam z wściekłością drzwiami.

Powoli weszłam do mieszkania . Zamknęłam za sobą drzwi. W progu sypialni pojawił się Bob i popatrzył na mnie zaniepokojonym wzrokiem.

- Dzwoniłem do ciebie chyba z dziesięć razy . Martwiłem się - popatrzyłam na niego z miną winowajcy i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Rzeczywiście , dzwonił do mnie dziesięć razy.

- Przepraszam nie słyszałam dzwonka

- Nieźle mnie wystraszyłaś - zaśmiał się nerwowo i delikatnie mnie objął. Zachciało mi się wymiotować. Przed chwilą całowałam się z jego najlepszym przyjacielem i jakbym tego nie przerwała to nie wiadomo co mogło by się stać. Teraz jak gdyby nigdy nic tulę się do Boba który martwił się o mnie w momencie w którym obściskiwałam się z Richem. Cudownie.

Usiedliśmy razem na sofie. Gdy mnie nie było Bob zrobił na kolację . Znowu uderzają mnie wyrzuty sumienia. Ja obściskiwałam się z Richardem , a on gotował dla mnie kolację.

Bob objął mnie ramieniem i włączył jakiś film , chyba jakąś część Gwiezdnych Wojen , nigdy nie mogłam przez nie przebrnąć. Znaczy...Nigdy nawet nie dotrwałam do piętnastej minuty filmu, jakoś sam początek mi się nie spodobał. Nie zamierzam nigdy oglądnąć całej serii chyba że ktoś mnie do tego zmusi.

- Hej , Mer co się stało?

- Nie , nic. Wszystko w porządku.

-Na pewno ? Jesteś zamyślona , bardziej niż zwykle- uniósł brwi i popatrzył na mnie, odwróciłam wzrok. Poczułam na brodzie delikatny dotyk jego dłoni , jego ciepłe palce parzą moją skórę. Przekręcił moją twarz w swoją stronę. - Ej, mi zawsze możesz powiedzieć co się stało. Nie będę zły , ani nic....- nie byłabym tego taka pewna. Ciężko westchnęłam.

- Wiesz, Bob...Perspektywa....Perspektywa tego układu , wcale nie jest taka zła....- szybko wciągną powietrze do płuc , a potem równie szybko je wypuścił. Zaśmiał się smutno.

- Wiedziałem , że w końcu zaczniesz się zastanawiać nad propozycją Lucy i Richarda. Już od dawna wiem , że podobałaś...podobasz się Richowi. Ciebie też coś do niego przyciąga. Nadal nie wiem dlaczego wybrałaś mnie

Wstał z sofy i zostawił mnie samą w salonie. Samą , smutną i pełną wyrzutów sumienia. Dlaczego robię mu coś takiego? Niczym sobie na to nie zasłużył. Jest naprawdę świetnym mężczyzną i zasługuje na kogoś lepszego niż ja.

Kocham ich obu. Każdego na swój sposób. Ale którego kocham bardziej? Czuje się jak dziwka. To nie możliwe żebym kochała ich obu na raz. To nie może się dziać. Ja kocham tylko Boba....A Richard mnie pociąga , nic do niego nie czuję . Nic , a nic, kompletnie. To będzie tylko seks. Seks bez uczuć , nic więcej. Będę tego żałować , jak cholera. Biorę telefon do ręki i wybieram ten przeklęty numer.

- Zgadzam się - nie daje szansy odpowiedzieć Richardowi. Rozłączam się i padam na sofę płacząc z bezsilności. Co ja do cholery wyprawiam?

Uczucie || Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz