UKŁAD

68 3 0
                                    


3

Dostałam potężnego ciosa drzwiami. Szybko podniosłam się z podłogi i zaczęłam rozmasowywać obolałe miejsce.

- Mary? Co ty robiłaś na podłodze? - do mieszkania wślizgnął się Bob i zaczął ściągać kurtkę . nie odpowiedziałam mu. Odwrócił twarz w moją stronę , a moja dłoń spotkała się z jego policzkiem. Chwycił się za czerwone miejsce.

- Kurde , za co to było?

- Za to , że w ogóle pomyślałeś , że wezmę udział w tym chorym układzie.

- Co? Skąd o nim wiesz? - zapytał z niedowierzaniem i ruszyła za mną do salonu.

- Słyszałam twoją wczorajszą rozmowę z Richem, a on dzisiaj mnie odwiedził i poinformował o waszym planie!

- Kutas...

- Do cholery! Wcale nie jesteś lepszy! Jak ci to nawet przeszło przez myśl?!W życiu nie zrobię czegoś takiego!- złapał mnie delikatnie za ramiona , a ja zaczęłam się z nim szarpać. - Puść mnie!

- Zaczekaj! Ja też nie chce brać w tym udziału! To wszytko pomysł Richarda i Lucy!

- Ale...Nie chcesz się zgodzić?

- Nie kochanie....Nie mógłbym tego zrobić jeśli ty też byś się nie zgodziła

-Naprawdę? Top słodkie....Ale ich pomysł jest pojebany - roześmiał się na cały głos i objął mnie ramieniem. Mimo że zapewnił mnie , że nie zrobił by tego i tak mam pewne wątpliwości . Nadal coś mi w tym wszystkim nie gra. Cholera....Stanowczo za dużo myślę. Zaprzątam sobie głowę jakimiś głupotami i wymyślam kolejne problemy , których tak naprawdę nie ma. Biorę jego twarz w dłonie , a ona delikatnie się uśmiecha. Muszę stać na placach i mieć wyciągnięte ręce żeby dostać się do jego twarzy. Ten ból gdy masz metr sześćdziesiąt trzy , a twój mąż metr dziewięćdziesiąt. Nie wiem czemu Richard tak mnie pociągał...Bob nie jest od niego brzydszy , może nawet jest przystojniejszy. Jasno brązowe włosy lekko opadają mu na czoło. Wydatne kości policzkowe są usiane bardzo jasnymi, ledwie widocznymi piegami. Jest wysoki i muskularny , ale nie tak bardzo jak Richard. Czemu tak ciągnie mnie do Richa skoro mam przy sobie kogoś tak wspaniałego jak Bob? Przystojny, dobry , ma stałą pracę , ideał dla wielu kobiet, więc czemu nie on tylko pieprzony Richard Watson? Zadzieram głowę i patrzę mu w oczy....Oczy. To przez nie . Bladoniebieskie oczy Boba nie mają w sobie tych iskierek radości i szczęścia tak jak w oczach Richarda. Są wyblakłe i czegoś pozbawione, pozbawione tej radości z niczego....

Biedny Bob, musi pracować nawet w sobotę....Wydaje się to trochę niesprawiedliwe bo ja popracuję przez tydzień i potem mam cztery dni wolnego ,a Bob musi być cały czas po telefonem. No cóż....Jeżeli komuś nagle coś się stanie z prądem , a sieć ma to w dupie , Bob musi iść do pracy, Nawet w sobotę wieczorem , gdy akurat jesteśmy na spacerze. Przez to teraz sama przemierzam ośnieżone ulice , a do domu mam jeszcze kawał drogi. Jak na złość najbliżej mam do Lucy i Richarda. Szkoda tylko,że jakoś tak nie mam ochoty na odwiedzanie ich, ale chyba nie będę miała wyboru, bo śnieg zaczyna coraz bardziej padać. Jak ja ego śniegu nie cierpię....

Gdy widoczność jest już prawie zerowa docieram pod drzwi domu Lucy i Richarda. Pukam parę razy i trzęsę się z zimna. Wolę nie wiedzieć o ile stopni spadła temperatura w przeciągu godziny. Cholera , a mogłam pojechać z Bobem do domu , bo on i tak musiał pojechać po sprzęt , ale nie "jest ładna pogoda , przejdę się". Tak , właśnie teraz mam tą swoją ładną pogodę. Drzwi otwierają się , a w progu staje Richard z tym swoim słynnym uśmieszkiem " o kogo my tu mamy?".

- Cześć Mary. Chyba że wolisz żeby nazywać cię śnieżnym potworem

- Nie przeginaj- przepuszcza mnie w drzwiach, a powiew ciepłego powietrza uderza mnie w twarz. Zrzucam z siebie przemoknięty płaszczy , buty i resztę zimowych ubrań. Z wszystkiego cieknie woda tak ,że na środku korytarza utworzyła się wielka kałuża wody.

- Dobrze wiesz , że nigdy nie przeginam - wbił ręce do kieszeni spodni.- Napijesz się czegoś ciepłego?

- Jakbyś mógł to zrób mi herbatę , najlepiej....

- Tak, wiem. Czarną - przytaknęłam i skierowałam się w stronę salonu. Usiadłam przed kominkiem w wielkim fotelu i podciągnęłam kolana do piersi , żeby się ogrzać. Ci to dopiero mają kasy... Chyba naprawdę obrobili bank , albo prawnicy zarabiają dziesiątki tysięcy złotych....Teraz pewnie będę żałować , że nie poszłam na prawo tylko na jakąś marną architekturę, a Bob jest jakimś podrzędnym elektrykiem. Poczułam coś ciepłego na plecach. poderwałam głowę z kolan . Richard przykrył mnie kocem , a na stoliku postawił dwa wielkie kubki z kawą. Przykucnął przede mną. Płomienie z kominka rzucają na jego twarz cienie.- I jak? Przemyślałaś wszytko?

- Tak . Nie wejdę w żaden układ

- Zmienisz zdanie- szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w pocałunku. O kurde. 

Uczucie || Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz