UKŁAD

58 1 0
                                    

7

Włączyłam telefon i od razu wybrałam numer Richarda. Odebrał po pierwszym sygnale.

- Mary? Coś z Joshem?

- Nie , z nim wszystko dobrze.

- Wszystko okej?- potarłam ręką czoło.

- Nie , nic nie jest okej. Ja już nie daje rady , rozumiesz? Wyrzuty sumienia rozgrywają mnie od środka- syknęłam do telefonu aż nastała chwila ciszy.

- Wiem. Nie umiem postawić się na twoim miejscu ,bo Lucy o tym wie , a ja nie zamierzam ingerować w wychowanie Josha

- Co?!- huknęłam i oszołomiona zaczęłam nasłuchiwać czy Josh nie płacze.

- Jezu , to nie tak jak myślisz...

- Nie jestem Jezusem- przerwałam mu.

- Mary! Dasz mi skończyć?

- Proszę - westchnął do telefonu.

- Przecież nie mogę ingerować skoro Bob nie wiem że to ja jestem ojcem Josha. To by było zbyt podejrzane gdybym nagle przyszedł do was i wziął małego na spacer. Bob zaczął by się czegoś domyślać.

- Dobra , w sumie racja - przytakuje mu. - Słuchaj nikt nie może się dowiedzieć!

- O czym nikt ma się nie dowiedzieć?- gwałtownie się odwróciłam , a moje serce dosłownie stanęło. Bob stoi oparty o futrynę z telefonem w dłoni. Cholera pewnie go zapomniał. O nie...

- Mary? Mary jesteś tam?

- Czekaj...- przyłożyłam telefon do piersi. Odwróciłam się ze sztucznym uśmiechem do Boba.

- Kto nie może się dowiedzieć i o czym? - wbił we mnie błękitne oczy.

- Yyy...Aaaa...Hmmm

- Beeee.....Ceeee....Deee - zaczęłam się nerwowo śmiać , a on uśmiechnął się krzywo.- To o czym mam się nie dowiedzieć?

-Nooo... To niespodzianka - wypaliłam , a on zmrużył oczy , a po chwili puścił mnie oczko.

- Dobra , nie było tematu. Zmykam do pracy- objął mnie w pasie i pocałował w policzek. Po drodze do wyjścia wstąpił jeszcze do pokoiku Josha . Dopiero gdy wyszedł z mieszkania odważyłam się dokończyć rozmowę z Richardem.

- Już jestem...

- Kto to był? Bob?

-Tak....

- Ja piernicze....I jak? Powiedziałaś mu?

- No co ty! Oszalałeś?! W życiu bym mu nie powiedziała.

- To co zrobiłaś?

- Powiedziałam , że to niespodzianka.- odparłam głosem wypranym z emocji. Chyba w moim wnętrzu zaczyna panować znieczulica. Coś złego się ze mną dzieje...Chyba już dawno zakorzeniło się to we mnie. Wszystko zaczęło się od tego przeklętego układu. Bob miał całkowitą rację.

- Super, teraz jeszcze musisz coś zaplanować.....

-Muszę? Może byś mi tak pomógł co?

- Nie mam czasu kobieto, daj mi spokój.

- A weź się pierdol .- rozłączyłam się i rzuciłam telefon na blat. Bezsilnie opadłam na krzesło i ukryłam twarz w dłoniach. Mam już dość...Nie daje rady z tym wszystkim. To moja wina, to ja chciałam tego układu. Zniszczyłam siebie. Zniszczyłam moją przyjaźń z Lucy. Niszczę też Boba lecz on sam jeszcze o tym nie wiem. Wszystko zniszczyłam....

Hello , niestety ten rozdział wyszedł króciutki :/ Za to to przedostatni rozdział UKŁADU , już niedługo zacznę publikować tutaj OBIETNICE 

Uczucie || Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz