UKŁAD

57 1 0
                                    

6

Rok później....

Siedzę w pokoiku Josha i przyglądam się jak mój synek śpi. Wygląda tak słodko i niewinnie. Ma niecałe trzy miesiące ale i tak jest moim małym przystojniakiem. Bałam się jak zareaguje Bob na wieść o ciąży. Na początku chyba coś podejrzewał, ale w końcu udowodniłam mu że to jego dziecko. Praktycznie nie dało się stwierdzić kto jest ojcem Josha...Praktycznie. Wiedziałam , że w tygodniu w którym zaszłam w ciążę uprawiałam seks tylko raz. Z Richardem. Posyłałam do Nieba błagalne modlitwy , aby Josh nie był podobny do Richarda. Na razie zostałam wysłuchana, ale maluszek ma tylko trzy miesiące, jeszcze nic nie jest pewne. Najciężej było z ukryciem znamienia , które malutki ma za uchem, ale na szczęście Bob nie wiem , że Rich też ma takie znamię.

To , że nie zerwaliśmy układu było chyba największym błędem od wielu miesięcy, ale nie mogliśmy tego zrobić , po prostu nie miałam na to odwagi. Pewnie od razu Bob byłby ciekawy dlaczego to zrobiłam , ale on nie może dowiedzieć się prawdy, nie ma takiej możliwość. To , że Josh jest synem moim i Richarda musi pozostać między nami i Lucy. Ona też o tym wie. Przez miesiąc nie odezwała się do naszej dwójki ani jednym słowem , ale o niczym nie powiedziała Bobowi. Całe szczęście... Josh wykrzywił usteczka w podkówkę . Podniosła się z krzesła i wzięłam maleństwo na ręce. Zaczęłam delikatnie go kołysać a on znów pogrążył się w śnie. Usłyszałam dźwięk otwierania drzwi. Podniosłam wzrok. W progu pokoju pojawiła się zmęczona , ale uśmiechnięta twarz Boba. Popatrzył na Josha z taką miłością w oczach , że prawie zachciało mi się płakać. Gdyby tylko wiedział....Bob podszedł do nas i objął mnie od tyłu. Oparł brodę na moim ramieniu i z uwielbieniem patrzy na Josha , który zacisnął rączki w piąstki.

- Mary..Skończmy to. Zakończmy ten chory układ. Teraz mamy Josha , nie potrzeba nam jakichś chorych zabaw - przełknęłam ciężko ślinę. Nie wiem co powiedzieć...Rich jest ojcem Josha, zrobiliśmy badania i ich wynik wyszedł pozytywny. Jakoś przywiązałam się do Richa...Nie wiem jak to i kiedy się stało. Możliwe że nawet nie chce wiedzieć, w każdym razie...Chyba zakochałam się w Richardzie, ale Boba też kocham. Nie wiem co mam zrobić . Nie wiem...

- Nie gadajmy o tym na razie, okej? - Bob ciężko westchnął i wziął na swoje ręce Josha.

- Dobra niech będzie , ale nie myśl sobie że uciekniesz od tego tematu - parsknęłam nerwowym śmiechem - Jezu , ale on jest do ciebie podobny....

- No cóż...Ma świetne geny - Bob roześmiał się i zaczął kołysać w ramionach moje maleństwo.

- No jakby inaczej. Jak będzie tak samo skromny jak mamusia , to tylko można mu współczuć- zgromiłam go wzrokiem , a on cicho się śmiejąc wyszedł z pokoju. Jak cień uszyłam za nim. Podszedł z Joshem do okna balkonowego i odsłonił zasłonę. Zaczął padać śnieg. No świetnie...

-Widzisz szkrabie , zaczął padać śnieg. Pewnie za rok o tej porze będziemy jeździć na sankach, albo będziemy próbować lepić bałwana , aż mama zacznie się złościć , bo spędzimy pół dnia na zewnątrz. Nam to nie będzie przeszkadzać , bo postrzela trochę swoją zgrabną dupką i jej przejdzie , a może nawet sama do nas dołączy . Zobaczymy...- otarłam łzy zbierające mi się w oczach. Bob będzie wspaniałym ojcem. Nie ważne że nie biologicznym....Gdyby dowiedział się że Josh to syn Richarda, to pewnie pękło by mu serce. Nie mogę do tego dopuścić , za wszelką cenę będę ukrywać to przed nim. Nie mogę go zniszczyć . Jest na to o wiele za dobry.

Wyjątkowo tylko raz w nocy wstawałam do Josha. Chyba stało się tak pierwszy raz odkąd się urodził. Nakarmiłam go i ukołysałam do snu. W dalszym ciągu nękana wyrzutami sumienia wróciłam do ciepłego łóżka, gdzie od razu Bob objął mnie ramieniem. Ledwo powstrzymałam się przed rozpłakaniem się z bezsilności. Po cholera był mi ten cały układ...To ja doprowadziłam do tego wszystkiego. Gdyby nie moja chora żądza posiadania Richarda to nie musiałbym aż tak okłamywać Boba, ale z drugiej strony...Nie miałbym Josha, a on teraz jest całym moim światem, moim oczkiem w głowie i już zawsze będę go chronić. Nie pozwolę zrobić mu krzywdy i nie pozwolę , aby on robił kiedyś krzywdę innym. To tylko dzięki tej małej istotce się trzymam , tylko dzięki mojemu Joshowi. Gdyby nie on...Już dawno popełniłabym samobójstwo. Brzmi to drastycznie , ale w mojej głowie dzieją się rzeczy ....rzeczy nie do wytrzymania. Nie daję już sobie z tym wszystkim rady, jestem sama. No może nie koniecznie...Potrzebuję rozmowy. Nie mogę rozmawiać z Lucy , a tym bardziej z Bobem. Został mi tylko Richard , którego staram się unikać jak ognia. Jak na razie mi się to udawało , Josh widział tylko raz i chyba niezbyt się przejął narodzinami syna. Dupek. W dalszym ciągu interesuje go nasz układ i tylko to. Nic więcej, kompletnie. Ale chyba nie mam wyboru , muszę z nim porozmawiać. Jeśli z kimś nie porozmawiam to chyba zwariuję, a może już oszalałam? Ale na razie chce odespać nieprzespaną noc. Mimo , że Josh obudził się tylko raz , to i tak nie mogłam spać. Wyrzuty sumienia są zbyt potężne , nawet dla snu. To wszytko przeze mnie... 

Uczucie || Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz