Rozdział 18

243 13 5
                                    

Sky


Siedzę w moim pokoju z Kat na podłodze i jemy popcorn. Gdy byłyśmy w o wiele młodsze i pojechałyśmy z klasą na warsztaty do jakiejś uczelni to przechodziliśmy obok kina. Pachniało popcornem , a ja zwracam się do Kat : Zjadłabym popkoin". Śmiałyśmy się przez to przez cały tydzień a  potem weszło nam w nawyk używanie tego wymyślonego  przeze mnie słowa. Kat stwierdziła , że "popkoin" brzmi jak jakaś fajna kasa , a nie jedzenie. 

- Gdzie ten James? Harry już dawno temu wrócił do domu, a jego jeszcze nie ma - patrzę na zegarek. Miałam wrażenie jakby ręka Kat zatrzymała się w połowie drogi do miski z popkoinem. 

- Może spotkał kogoś znajomego na mieście , albo chce ci kupić jakiś fajny prezent?

- No nie wiem....Ale aż tyle by mu zeszło>

- Faceci są niezdecydowani 

- Dobra , niech ci będzie , ale jak przyniesie mi jakiś chujowy prezent to wyrzucę go przez okno.

- Jamesa? - wygląda jakby się cieszyła. Uśmiecham się krzywo. 

- No jasne , że Jamesa. On jest tylko wyższy ode mnie o jakieś piętnaście centymetrów i ma mięśnie tak wielkie jak Kardashianka dupę - Kat tak się śmieje , że część popkoinu z jej ust ląduje na wykładzinie. Jezu , co za typ. 

- Kurde właśnie porównałaś swojego narzeczonego do dupy , gratulacje 

- Przed chwilą oplułaś mi cały pokój popkoinem 

- Popkoin! - zaczyna się śmiać jak wariatka , a już po chwili do niej dołączam. 

- Chyba przyjechaliśmy nie w porę 

- Na to wygląda

- Josh! Josie!

Mama znowu płacze. Wyściskała Josha tak że prawie go udusiła , z Josie zrobiła to samo. Dziewczyna wygląda bardzo dobrze z jedynie jest lekko blada.  Z tego co wiem to została już wyleczona. Josh i ja byliśmy wtedy tak bardzo szczęśliwi.... Josie jest bardzo silna , nie każdy pokona raka. Jej organizm i tak dobrze zareagował na chemię , włosy jej nie wypadły i nie straciła zbyt dużo na wadze.  Jasno brązowe ,lekko kręcone włosy związała w kotkę na czubku głowy . Na ślicznej buźce ma bardzo delikatny makijaż, a ubrała się w delikatną , miętową sukienkę do ziemi. Nie dziwię się że zrobiła na mamie dobre wrażenie . Polubią się. Pamiętam jak dowiedzieliśmy się o chorobie Josie. Załamałam się , a Josh był w o wiele gorszym stanie.


dwa lata wcześniej .....


Josie nie przyszła dzisiaj na zajęcia. To mega dziwne , bo nie opuściła żadnych zajęć od początku studiów.Może jest z Joshem? Mam tylko nadzieję że nic jej się nie stało. Moja kochana Josie.... Nie wiem co bym zrobiła gdyby miała jakiś wypadek. Pewnie obwiniałabym się o to , chociaż nie miałabym na to wpływu. Cholera, już dawno o nikogo tak się nie martwiłam jak o nią. 

Wbiegam po schodach i szybko wchodzę do mieszkania. Josh siedzi przed telewizorem i słucha wiadomości po francusku. Czy on coś z tego w ogóle rozumie?

- Cześć Josh , była u ciebie Josie?

- Siema. Josie? Nie, nie było jej. Nie była na zajęciach?- usiadłam obok Josha i położyłam mu głowę na ramieniu.

-  Próbowałam się do niej dodzwonić przez pól dnia , ale nie odbierała. A jeśli coś się jej stało?

- Jezu , Sky uspokój się. Może telefon jej się rozładował albo zgubiła go? - po jego minie widzę że sam nie jest co do tego przekonany. Cholera.....

Uczucie || Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz