Rozdział 8

273 10 2
                                    

Sky

Nie czekając na Harrego , ani Jamesa ruszyłam w stronę Alexa. Nic się nie zmienił, dalej wygląda tak idealnie jak osiem lat temu, jedynie jest bardziej umięśniony. To co poczuła gdy go zobaczyłam będzie okropne w stosunku do Jamesa , ale moje serce szybciej zabiło . Minęło tyle Scott był moją pierwszą miłością i tak łatwo nie da się go wymazać z mojego życia.

Zaledwie parę metrów dzieli mnie już od chłopaka. Wpatruje się w moją twarz z uwielbieniem. Mmmm... To słodkie. Kurde , James.... To jego Kochan , a nie Alexa. Jestem narzeczoną Jamesa , a nie Alexa... Nie czekając na jego reakcje szybko przytuliłam się do niego, a on niepewnie mnie objął. Czuję na swoich plecach palący wzrok Jamesa. On wie że moje uczucia co do Alexa to przeszłość, chyba .... w każdym razie on na pewno już do mnie nic nie czuje, w końcu dosłownie o nim zapomniałam i wyjechałam do Francji. To było okropne... Kurde , okropne to chyba moje ulubione słowo. Często go używam i zawsze powtarzałam Alexowi że jest okropny. Pewnie dalej taki jest.... No i wciąż używa tych swoich świetnych perfum. Odrywam się od chłopaka bo James chyba zaraz go zabije. Z przerażeniem stwierdzam że James stoi za mną z dziwną miną. Wolę nie wiedzieć co teraz dzieje się w jego głowie. Chłopak splata nasze ręce i zbyt mocno ściska moją małą dłoń. Cicho syczę ale on Nie reaguje. Chyba specjalnie ustawia tak nasze ręce aby Alex widział pierścionek. Nie pomyliłam się , Alex dostrzegł błysk na moim palcu , a przez jego twarz przeszedł jakiś grymas.

- Cześć Alex , co słychać? - o dziwo pytanie zadał James , a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę. 

- Cześć , właśnie przyjechałem z Nowego Jorku.

- Mieszkasz w Nowym Jorku? - zapytałam z szeroko otwartymi oczami. Alex się zaśmiał. Czy tylko ja uważam się za idiotkę?

- Mieszkam i pracuję . Wy mieszkacie w Paryżu!

- No to....Trochę dalej niż do Nowego Jorku. W któryś dzień musimy odwiedzić twoją galerię sztuki - wszystko co było związane ze sztuką zawsze było bezpiecznym tematem. No właśnie , było. Teraz widzę po minie szatyna , że to nie było dobre posunięcie.

- Nie? Jak to ?- głos Jamesa aż ocieka ironią. Czemu on w ciągu paru minut potrafił mnie tak zdenerwować jak nigdy wcześniej przez te osiem lat? No zachowuje się jak rasowy kutas.

- W takim razie gdzie pracujesz ?- zignorowałam pytanie Jamesa , a Alex przeniósł wzrok bursztynowych oczu na mnie.

- Jestem ortopedą Mount Sinai Hospital - na twarzy chłopaka pojawił się kpiący uśmieszek,gdy James zacisnął ręce w pięści. Gorzej niż dzieci....

- Zachowujecie się jak idioci - szybko zasłoniłam ręką usta. Nie chciałam tego powiedzieć. Na policzkach zrobiło mi się ciepło , a Harry wybuchł śmiechem. James patrzy na mnie wzrokiem w stylu " Serio? Nie ośmieszaj mnie przed tym debilem " , a Alex powstrzymuje się od uśmiechu. Jezu , jak ja uwielbiam siać zamęt....

- Sky! - gwałtownie się obróciłam . Mama wybiegła z domu i nie patrząc na ulicę przebiegła ją i wzięła mnie w ramiona. Na twarzy ma gigantyczny uśmiech , a z oczu kapią jej łzy - Och córeczko.... Sky kochanie , jak się za tobą stęskniłam 

- Też tęskniłam mamuś - objęła mnie jeszcze ciaśniej ,a ja wtuliłam się w jej szyję wdychając zapach domu. Bardzo mi jej brakowało. Była u nas w Paryżu tylko raz . Przyleciała na święta Bożego Narodzenia rok po naszym wyjeździe , od tamtej pory nie widziałyśmy się na żywo. Nim się zorientowałam po moich policzkach też zaczęły kapać łzy.  Przez jakiś czas nie mogłam pogodzić się z tym że okłamywała mnie całe życie , ale ile można żywić urazę? Ona chciała mnie tylko chronić w jakiś dziwny i nienormalny sposób, ale jednak. Kobieta odsunęła się ode mnie i złapała mnie za dłonie. Chyba dostrzegła pierścionek na moim palcu i przez jej twarz przeszedł jakiś grymas , ale potem się uśmiechnęła. Już miała zabrać głos , gdy jej wzrok padł na coś za moimi plecami.

- Alex? Czemu nikt mi nie powiedział , że przyjeżdżasz?- oparła ręce na biodrach i posłała znaczące spojrzenie Harremu. Chłopak podrapał się po karku

- Zapomniałem....

- Przyjechałem dopiero dzisiaj , wcześniej nie miałem czasu.

- No tak w twojej pracy tak już bywa -nie wiem czemu , ale moja mama całkiem zbyła Jamesa. Zrobiło mi się przykro z tego powodu , przecież ona go lubi.... Chyba że coś zmieniło się przez te parę lat. Alexa lubiła bardziej , nieraz mi o tym mówiła, ale powinna zaakceptować mój wybór.- Może przyjdziesz dziś do nas na kolację?

- Przykro mi ale wolałbym  zjeść dzisiaj z rodzicami

- Nic nie szkodzi...Może jutro? - złapałam Jamesa za rękę i uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Czarnowłosy zaczął rysować kółka kciukiem na mojej dłoni.

- No nie wiem...

- James , słońce chyba nie będziesz miał nic przeciwko?- zwróciła się do mojego narzeczonego z najsłodszym uśmiechem jaki w życiu widziałam . Takie rzygam tęczą.....

-Nie , oczywiście że nie 

- To wszytko ustalone. Ty Harry też przyjdź - blondyn uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko. Zaśmiałam się cicho pod nosem.

- Alex , ciasto już gotowe. Twoja mama chce żebyś spróbował- wzrok wszystkich padł na dziewczynę , która wyszła z domu Scottów. Haremu i mojej mamie opadła szczęka. James mocniej ścisnął moją dłoń i z nieodgadnioną mina patrzy na dziewczynę , a ona patrzy na niego. Przełknęłam ciężko ślinę , ona jest w ciąży. Jest w ciąży z Alexem. 

  "Widzę siebie jako właściciela galerii sztuki , w której będą wisieć obrazy mojej pięknej żony , która będzie nosiła pod sercem naszego pierworodnego syna , który będzie naszym oczkiem w głowie. Będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie dzięki tobie i naszemu dziecku ".

Zabolało.....


Harry! Uwielbiam go! Chciałabym mieć takiego brata XD 

Uczucie || Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz