***IZA***
*Dwa miesiące później*
Obudziłam się o godzinie 10:56. W życiu tak długo nie spałam. Dotknęłam dłonią swojego brzucha i powiedziałam:
-Dzień dobry Lenka.
Podeszłam do łazienki i doprowadziłam się do normalnego stanu. Mimo, że była dzisiaj sobota nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić. Po porannej toalecie zeszłam na dół do kuchni aby zjeść śniadanie. Chciałam przygotować sobie jogurt owocowy z płatkami ale chyba Lence się nie spodobał się ten pomysł, ponieważ gdy tylko poczułam jego mleczny zapach zebrało mi się na wymioty. Na szczęście szybko go odłożyłam co nie spowodowało wymiotów. W końcu zdecydowałam się na kanapki. Po zjedzeniu posiłku. Postanowiłam się trochę pouczyć. Ilość nauki była mała więc zajęło mi to tylko godzinę. Około godziny 13:00 miałam już czas wolny. Usiadłam na kanapie i dotknęłam dłonią swojego brzucha. Poczułam kopnięcie.
-Wiesz jaka jestem szczęśliwa, że cię mam? Nie mogę się już doczekać aż będziesz na świecie. Szkoda tylko, że twoja babcia tego nie doczekała... - na wspomnienie o mamie zrobiło mi się smutno ale pocieszyłam się faktem, że za trzy miesiące Lenka będzie ze mną.
Szukałam w telewizji jakiegoś ciekawego filmu. Akurat trafiłam na program kulinarny. Kobieta tłumaczyła prosty sposób na zrobienie tortelini. Sprawdzilam czy mam potrzebne składniki i za chwilę ( kątem jednego oka oglądając serial) według przepisu przygotowałam sobie obiad.
"Hmm...to wcale nie jest takie trudne"-pomyślałam. Ale kiedy po dłuższej chwili ciasto kleiło mi się do dłoni a potem było całkiem suche, zrozumiałam, że coś jest nie tak i się rozpłakałam. (Ostatnio płakałam bez powodu, na przykład tydzień temu kiedy nie umiałam znaleźć swojejgo telefonu, który leżał obok mnie. Teraz wydaję się to śmieszne ale wtedy ryczałam). Nagle zadzwonił telefon, to była Blanka:
(Rozmowa telefoniczna)
Ja: Halo! - powiedziałam wściekłym ale równie płaczliwym tonem.
Blanka: Jezus Iza, czemu ty płaczesz?
Ja: Obiad mi się nie udał.
Blanka: Hahahaha!
Ja: Blanka nie śmiej się...
Blanka: Dobrze, już się nie smieję. Będę za pięć minut.
Ja: Jej! Czekam!
Rozłączyłam się i czekałam na przyjaciółkę. Cieszyłam się, że przyjdzie. Ona świetnie gotuje. Jak byłyśmy małe bawiłyśmy się w restaurację ja oczywiście podawałam Blance składniki i zmywałam brudne naczynia na których podawałyśmy dania naszym rodzicom. Miałyśmy wtedy może z 7-10 lat. Wychodzi na to, że przyjaźnie się już z Blanką mniej więcej 7-9lat... Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Podeszłam i je otworzyłam w nich stała przyjaciółka:
-Hej hej! -przytuliła mnie.
-Cześć-odpowiedziałam.
-Oj Izka, obiad to nie koniec swiata. - uśmiechnęła się.
-To nie widziałaś jeszcze mojej kuchni...
Przyjaciółka uśmiechnęła się i podeszła w stronę tragicznie wyglądającego pomieszczenia. Stała w osłupieniu i po chwili powiedziała:
-Yyy...co zrobiłaś, że ta kuchnia TAK wygląda?
-tortelini a przynajmniej miało to być tortelini... - wyszeptałam.

CZYTASZ
Ta Mała Historia
Fiksi Remaja✔Zakończone Najwyżej notowane: 17 w #dla nastolatków. (Październik2016) Iza- siedemnastoletnia grzeczna dziewczyna mająca wielkie plany na przyszłość, pierwsza jej impreza na poważnie a jej plany mogą przekreślić dwie kreski. Co zrobi Iza gdy zobac...