43

8.7K 257 48
                                    

Dwa tygodnie później...

***Iza***
Obudził mnie dźwięk budzika. Nareszcie piątek! Kocham ten dzień tygodnia. Po ogarnięciu się i wykonaniu porannej rutyny zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania. Przygotowałam sobie swoje ulubione musli z owocami. Gdy zalewałam płatki jogurtem czułam ruchy Lenki. To chyba najpiękniejsza rzecz na świecie podczas ciąży. I trudno, że wyglądam jak wielka ciężarówka i że wszyscy myślą, że jestem dziwką. Wisi mi to co o mnie myślą!

Po zjedzeniu posiłku wzięłam kurtkę, plecak i wyszłam z domu. Kwiecień! Jak ja kocham ten miesiąc! Wszystko zaczyna budzić się do życia, jest tak zielono, tak jasno. Dzisiaj świeciło słońce co było dla mnie kolejną radością. Już się nie mogę doczekać aż Lena będzie razem ze mną. Moja pani ginekolog mówiła, że to się stanie za jakieś trzy tygodnie a ja już odliczam czas do terminu porodu. Będąc przy szkole zauważyłam Blankę i Sandrę:

-Hej- przywitałam się z przyjaciółkami.

-Hej a ty w ogóle możesz jeszcze chodzić do szkoły? - zapytała Sandra.

-Tak, lekarka powiedziała, że nie ma przeciwskazań. - uśmiechnęłam się.

-Dobrze się czujesz? - spytała Blanka.

-Tak a dlaczego pytasz? - odpowiedziałam.

-Nie  no tak tylko.  Kiedy masz termin? - znów spytała Sandra.

-Za trzy tygodnie... Niestety.

-Czemu "niestety"? - zacytowała mnie druga przyjaciółka.

-Bo chciałabym ją już zobaczyć i przytulić... - lekko się zaśmiałam.

-Uwierz mi, że ja też nie mogę doczekać się narodzin Lenki. A myślałaś co potem ze szkołą? Została nam w końcu jeszcze jedna klasa. - westchnęła Sandra.

-Tak, rozmawiałam z ciocią. Wprowadzi się do mnie i będzie pracować w domu. Naszczęście bo nie wiem jakbym sobie bez niej poradziła.

-A Adam? - spytała.

-A Adam... No co... Na razie to nie damy sobie rady jak razem zamieszkamy. On idzie od razu po maturze na studia a mi została jeszcze jedna licealna klasa.

-On o tym wie, że nie zamieszkacie razem? - Sandra uniosła jedną brew.

-Tak, powiedział, że będzie nas odwiedzać tak często jak to tylko możliwe.

-To dobrze. Idziemy na lekcję? - zapytały dziewczyny.

-idziemy!

Naszą pierwszą lekcją była matematyka... Ogólnie to byłam na niej skupiona ale czułam, że Lenka chyba nie. Strasznie kopała. Nie przeszkadzało mi to ponieważ uwielbiam to czuć ale czasem te kopnięcia zamieniały się w ból. Nie rozumiałam co się dzieje.

-Izka wszystko ok? - zapytała siedzącą obok mnie Blanka.

-Tak, kopie. - uśmiechnęłam się.

-Na pewno? Żebyś mi znów nie zemdlała.

-Spokojnie, nie zemdleje. Mam nadzieję...

-Iza?!

-Oj tylko żartuje nie bądź taka spięta.

-Uważaj na siebie!

-Dobrze MAMO!

Razem z przyjaciółką zaczęłyśmy się cicho śmiać.

-A co to za hałasy? - zapytała nauczycielka matematyki. -  Blanka?! Iza?!  Słucham?!

Wzięłam głęboki wdech, wstałam razem z przyjaciółką z krzesła i powiedziałam :

Ta Mała HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz