Rozdział 2

2.3K 105 9
                                    

Umówiłam się z Niną na 15:30 w parku. Tak jak postanowiłam poprzedniego dnia, idę dzisiaj na z nią na zakupy. Boję się, że słowa mamy się potwierdzą, gdyż w centrum handlowym zazwyczaj są duże tłumy.

Wyszłam z domu, uprzednio powiadamiając rodziców. Po ok. 20 minutach doszłam do miejsca, w którym się umówiłyśmy. Przyszłam o parę minut przed czasem, więc usiadłam na ławce i wpatrywałam się w fontannę. Po krótkiej chwili zauważyłam idącą w moją stronę Ninę.

- Hej kochana, długo czekałaś? - zadała pytanie.

- Nie, jakieś parę minut - odpowiedziałam, uśmiechając się.

- Jak się czujesz?

- Nawet dobrze - powiedziałam, choć przypomniałam sobie wypadek, po czym od razu mina mi zrzędła.

- Nie myśl już o tym - powiedziała przyjaciółka i mnie przytuliła. - Idziemy już? - zaproponowała.

- Tak, chodź.

Wstałyśmy z ławki i spacerkiem ruszyłyśmy w stronę centrum handlowe.

- Lubisz Gastona? - zapytałam.

- Co?

Nieudolnie próbowała zakryć rumieniec swoimi włosami.

- Wiedziałam! - powiedziałam trochę za głośno ze zwycięskim uśmiechem.

- Cii!!

- Dobra, a teraz tak na serio.

- No, bo on... Bardzo go lubię... - powiedziała nieśmiało.

- W końcu powiedziałaś to na głos!

- W takim razie powiedz co czujesz do Matteo - oznajmiła, uśmiechając się pod nosem.

- Matteo? Nic, on jest strasznie arogancki i głupi - mówię, choć nie jestem do końca pewna czy to prawda.

- Taaa... - mówi z sarkazmem. - Napewno...

- Czy ty coś sugerujesz? - zapytałam, kiedy wchodziłyśmy do ogromnego budynku.

- Nie, skąd...

Zaczęłyśmy się śmiać. Gdy się uspokoiłyśmy zadałam pytanie :

- Gdzie idziemy najpierw?

- A gdzie chcesz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Może tam - wskazałam ręką sklep z ubraniamy.

Cieszę się, że nie ma dużych tłumów, bo nie wiem co by wtedy było.

- Ok, ale nie wiem czy ci się coś z tamtą spodoba, bo tam są ubrania takie... Hm... W stylu emo?

- Choć - pociągnęłam ją za rękę w stronę wejścia.

W środku faktycznie były ubrania takie, o jakich mówiła Nina, ale to dobrze, bo takie ciuchy chciałam. Zaczęłam przeglądać różne rzeczy, po czym z 4 bluzkami, czarną kurtką skórzaną i 2 spodniami poszłam do przymierzalni. Postanowiłam kupić wszystko co wybrałam. Ninie nie spodobał się mój nowy styl, lecz zrezygnowała z przekonywania mnie do zmiany zdania, gdyż uparcie trzymałam się swojej racji.

Zapłaciłam i wyszłyśmy ze sklepu. Niestety, jak to ja, wpadłam na kogoś. Utrzymałam równowagę, lecz moje zakupy wylądowały na ziemi. Schyliłam się, aby podnieść torby, ale, jak się okazało chłopak był szybszy. Podniósł je i mi podał. Tym chłopakiem, na którego wpadłam okazał się Matteo. Obok niego stał Gaston, który ukradkiem spoglądał na Ninę.

- Znowu we mnie wpadasz, Kelnereczko - powiedział z aroganckim, a zarazem pięknym uśmiechem, Matteo.

- Nic mi nie jest, Królu Pawiu. Dzięki, że pytasz - powiedziałam z sarkazmem.

- Nie ma za co, Kelnereczko - jego uśmiech się poszerzył, na co przewróciłam oczami.

- Jak się czujesz? - zapytał Gaston.

- Czułam się dobrze, dopóki nie spotkałam tego kogoś - pokazałam wolną ręką na Matteo, a Nina i Gaston zachichotali.

- Bardzo zabawne - oznajmił Król Paw i udawał śmiech.

- My już musimy iść - powiedziałam i pociągnęłam Ninę w stronę jakiegoś sklepu z butami.

- Cześć - powiedziała zdezorientowana przyjaciółka.

- Pa, Nina - odpowiedział Gaston.

- Cześć, Kelnereczko! - krzyknął król toru, gdy otwierałyśmy drzwi.

Kupiłam czarne glany. Postanowiłyśmy pójść do lodziarni. Zamówiłyśmy desery, usiadłyśmy w wolnym stoliku i zaczęłyśmy je jeść.

- Co to było? - zapytała moja przyjaciółka.

- Nic - odpowiedziałam wzruszając ramionami, na co Nina popatrzyła na mnie spod byka.

- Czemu nic sobie nie kupiłaś? - zmieniłam temat.

- Bo, nie kupuję w takich sklepach.

- Możemy jeszcze iść do innych - zaproponowałam.

- Nie, a teraz mów, jak się czujesz?

- Mówiłam już.

- Luna...

- Chodzi ci o wypadek i to wszystko? - kiwnęła głową. - Nie wiem jak mam się czuć - wyznałam. - To wszystko mnie przerosło. Prawda była szokująca i bolesna, a ja nie byłam na nią przygotowana.

- Tak wiem - złapała mnie za rękę. - Ale ty jesteś Luna Valente, zawsze uśmiechnięta, z niekończącom się energią.

- Chyba byłam taka, lecz się zmieniłam.

- Ale wcale nie na lepsze.

- Nie rozmawiajmy o tym, proszę.

- Dobrze, kochana - powiedziała i się uśmiechnęła.

- Kiedy się ujawnisz? - zapytałam, lecz ona zmarszczyła brwi. - Chodzi mi o Felicity For Now.

- Nie wiem, ale lepiej jest, jak nikt nie wie, że to ja.

- Uważam, że powinnaś się ujawnić.

- Na razie nie chce - zaprotestowała.

- Ok, nie będę naciskać - powiedziałam.

Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Zerknąłam na telefon i okazało się, że jest od (Nie)znajomego. Postanowiłam, że przeczytam ją w domu.

- To mama. Powinnam już iść - skłamałam.

Postanowiłam, że narazie nie będę mówiła Ninie o tajemniczych wiadomościach.

- Pomogę ci z tymi torbami - oznajmiła i wyszłyśmy z kawiarni.

Rozstałyśmy się pod moim domem.
_____________☺☺☺☺☺___________
(Nie)znajomy znowu pisze do Luny. Czy odkryje kim on jest?
~~<(W)eronika>

Inna Luna |Soy Luna|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz