Rozdział 10

1.4K 84 10
                                    

Od naszego ostatniego spotkania z Matteo minęły 2 tygodnie. Coś między nami się zmieniło, a raczej popsuło; rzadziej się spotykamy i rozmawiamy. Wydaje mi się, że Król Paw mnie unika. Boję się, że myśli, że mu nie ufam. Rozmawialiśmy o tym, ale... Nie wiem.

Dawno nie miałam ataku paniki, co oznacza, że jest ze mną coraz lepiej, choć to pewnie dlatego, że unikam miejsc, w których jest dużo ludzi, a w samochodzie słucham muzyki.

Ostatnio często teraz piszę z (Nie)znajomym, dzięki czemu go trochę poznałam, a on mnie. Jeśli chodzi o wrotki, czy też Jam&Roller, to jeszcze się nie odważyłam do tego wrócić.

- On chcę się ze mną spotkać! - krzyknęła Nina, wchodząc do mojego pokoju.

- Dzisiaj? - zapytałam.

- Tak. - uśmiechnęła się, lecz potem posmutniała. - A co jeśli, gdy dowie się, że to ja jestem Felicity, będzie zawiedziony albo wściekły i nie będzie chciał już mnie znać?

- Nina, póki nie spróbujesz, nie będziesz znała jego reakcji. Nie bój się, wszystko będzie dobrze. - powiedziałam szczerze. - O której się spotkacie i gdzie?

- W parku, o 16:30

- To trzeba cię przygotować! Mamy... - zerknęłam na zegar -...1,5h.

- Nie, nie będę się stroić. Pójdę taka jaka jestem teraz. Jak mu się nie spodobam to trudno, mam tylko nadzieję, że mnie nie znienawidzi.

**Gaston**

Przez ostatnie 2 tygodnie codziennie pisałem z Felicity. Nadal nie jestem do końca pewny czy to Nina, lecz dzisiaj się dowiem. Nie wiem jak, ale zakochałem się i w Ninie, i w Felicity, lecz gdybym dowiedział się, że to Nina jest nią, to nie wiem jak bym zareagował. Pod wpływem emocji mógłbym powiedzieć jej coś obraźliwego, gdyż wiele razy rozmawiałem z Niną na temat Felicity.

Przyszedłem do parku wcześniej, ponieważ musiałem przygotować się psychicznie. Nagle zobaczyłem ją. Nina stała kilka metrów ode mnie i patrzyła na mnie. Wyglądała jakby się czegoś bała. Gdy zobaczyła, że się jej przyglądam, zaczęła iść w moim kierunku.

- Gaston... - powiedziała. - Ja...

- Jesteś Felicity? - zapytałem prosto z mostu.

Wiem, że nie powinienem tak od razu, ale musiałem wiedzieć.

Nina usiadła obok mnie.

- Ta-ak - wyznała.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Podejrzewałem ją, ale nie byłem pewny, teraz, gdy już jestem, nie wiem co mam z tą informacją zrobić. Tyle czasu rozmawiałem z nią o Felicity, wiedziała, że zakochałem się w niej, a jednak nic mi nie powiedziała.

- Po-owiee-edz co-oś, wo-olę
ab-byś n-na mn-nie
nak-krzycz-czaał, n-niż mi-illczał - wyjąkała.

- Muszę to przemyśleć - oznajmiłem i odszedłem.

Zostawiłem ją. Nie mogłem nic powiedzieć, więc postanowiłem to przemyśleć. Tylko czy dobrze zrobiłem?

**Nina**

Poszedł. Nawet na mnie nie spojrzał. To zabolało. Choć nie dziwię mu się. Wiele razy zwierzał mi się, że zakochał się w Felicity, a ja wtedy nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Zastanawiam się czy kiedyś weszło mu na myśl, że to ja nią jestem.

**Luna**

Nina opowiedziała mi wszystko, po czym uznała, że musi już iść do domu. Szkoda mi jej, zwłaszcza, że myślałam, że Gaston inaczej zareaguję, ale też wiem, że dowiedzenie się, że przyjaciel cię oszukiwał, nie jest przyjemne.

Na samą myśl o tym samotna łza spłynęła po moim policzku. Chciało mi się płakać, lecz się powstrzymywałam. Nagle usłyszałam dźwięk wiadomości.

Od (Nie)znajomy : Hej, Księżniczko

Od Luna : Tyle razy ci mówiłam, abyś tak mnie nie nazywał!

Od (Nie)znajomy : Dobrze, co u ciebie skarbie?

Od Luna : Źle

Od (Nie)znajomy : Dlaczego?

Nie odpisałam i wyciszyłam telefon.

Od jakiegoś czasu mam zły humor. Tęsknię za Matteo. Od czasu wypadku i związanymi z nim wydarzeniami, dużo się zmieniło, a ja nie potrafię przywrócić to do wcześniejszego stanu. Rozmawiam tylko z Niną, rodzicami i Królem Pawiem, chociaż nie... Z Królem Pawiem już nie rozmawiam normalnie. Najwyżej wymieniamy ze sobą kilka słów. Dlaczego jest tak, że przez coś co się stało, nie możemy żyć tak jak wcześniej? Dlaczego ludzie się zmieniają, choć nie zawsze na lepsze? - zapytałam samą siebie.

Ja też tak się zmieniłam, lecz nie będę tego zmieniać. Ostatnio często w szkole próbują ze mną porozmawiać Yam i Jim, ale po każdej lekcji uciekam do łazienki i wychodzę po dzwonku. Ignoruje wszystkich, którzy chcą się ze mną kontaktować. Czasami chciałabym nie pamiętać. Chciałabym być dawną Luną - energiczną, ciągle uśmiechniętą i taką, która jak sobie coś wymyśli, zrobi wszytko, aby być u celu. Tylko czy ta "dawna Luna" jeszcze istnieje?

Postanowiłam się przejść, wzięłam słuchawki, telefon i wyszłam z pokoju. W kuchni nikogo nie było, więc zostawiłam kartkę :

"Idę się przejść, za niedługo wrócę
- Luna"

Włożyłam słuchawki do uchu i włączyłam losowo piosenki. Nagle usłyszałam piosenkę "Eres". Przeraziłam się, słysząc ten głos. Przełączyłam piosenkę, lecz moje serce nadal mocno biło. Zerknęłam na swoje odbicie w ekranie telefonu i zobaczyłam moją twarz, która wyglądała, jakby przed chwilą widziała ducha. Po chwili się uspokoiłam. Poszłam do parku i usiadłam na ławce. Odłożyłam słuchawki i zaczęłam wpatrywać się w drzewa, myśląc przy tym. Nagle usłyszałam głęboki głos, ten sam słyszałam u mężczyzny, który spowodował wypadek. Ale to nie możliwe - to nie jest on. To pewnie tylko złudzenie. Chociaż policja nie znalazła osobę, która spowodowała wypadek...

- Cześć Kelnereczko! - usłyszałam krzyk, a następnie odwróciłam się i ujrzałam zbliżającego się w moją stronę Matteo.

- Cześć - wysiliłam się na uśmiech, choć byłam jeszcze trochę przestraszona, co chłopak chyba zauważył.

- Co się dzieje? - zapytał mnie i usiadł obok.

- Nic - zamilkliśmy. - Pójdę już.

- Poczekaj - powiedział i w momencie, w którym zaczęłam wstawać, złapał mnie za nadgarstek.

- Co chcesz? - zapytałam.

- Przepraszam, że cię unikałem. Ja... Nie wiem co sobie myślałem, że tak po prostu wrócisz do wrotek. To twoja decyzja. Nie byłaś gotowa, a ja i tak cię namawiałem. Tęskniłem przez ten cały czas. Ciągle o tobie myślałem i...

- Ja też tęskniłam - uśmiechnęłam się lekko.

-... wiem, że cię zawiodłem - ciągnął. - Teraz rozumiem, że nie jesteś na to gotowa. Trochę za późno, ale w końcu to do mnie dotarło, ale ja chciałem tylko pomóc...

- Nic już nie mów - położyłam mu palec na ustach. - Wiem, że chciałeś dobrze i wcale nie mam ci za złe. Sama bym nie spróbowała, ale po prostu to było jeszcze za wcześnie.

- Choć tu - powiedział i rozłożył ręce, co oznaczało, żebym go przytuliła i to oczywiście zrobiłam.

- Muszę wracać - oznajmiłam, po kilku minutach w jego objęciach.

Kiwnął głową, wstał i podał mi rękę. Złapałam za nią.

- Odprowadzę cię - stwierdził.

- Nie musisz - rzekłam, lecz podświadomie chciałam, aby mnie odprowadził.

- Masz rację nie muszę, ale chcę - uśmiechnął się szczerze.
____________☺☺☺☺☺____________
Za niedługo szkoła 😢😢😢
Postaram się dodawać 2 lub 3 rozdziały tygodniowo
~~<(W)eronika>



Inna Luna |Soy Luna|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz