Rozdział 24

1.1K 69 4
                                    

Dzisiaj w szkole o mało co, a wpadłabym na Niall, lecz na szczęście miał słuchawki na uszach i mnie nie zauważył. 

Dopiero teraz zorientowałam się, że za kilka dni mam urodziny.

- Hej, kochana - powiedziała Nina, siadając przy moim stoliku w Jam&Roller.

- Cześć! - krzyknęłam z uśmiechem.

- Głucha jeszcze nie jestem - oznajmiła, śmiejąc się.

- Jeszcze nie... - również się zaśmiałam.

- Jak tam sprawy z Matteo? - zapytała, gdy przestała się śmiać.

- Ciszej - ostrzegłam ją. - Tak jak było, tak jest teraz - nic się nie zmieniło. 

- Daj mu czas - stwierdziła, a ja kiwnęłam głową. - Robisz coś na urodziny? 

- Nie wiem jeszcze, chyba nie - wzruszyłam ramionami.

- Jak to? - zdziwiła się. - Trzeba zrobić imprezę i JA to mówię - powiedziała, naciskając na słowo "ja".

- Skoro ty tak mówisz, to chyba jednak trzeba - zaśmiałam się, a Nina mi zawtórowała. - Pójdę już, przejdę się.

Wyszłam z budynku, uprzednio żegnając się z moją przyjaciółką. Idąc w stronę mojego domu, zamyśliłam się i  wpadłam na kogoś, a raczej ten ktoś na mnie. Po budowie ciała poznałam, że to chłopak.

- Uważaj jak chodzisz! - krzyknęłam, nie patrząc kto przede mną stoi.

- Przepraszam - usłyszałam głos Ramiro.

- To ty...

- We własnej osobie - wskazał dłonią na siebie.

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam.

- Spoko, nic się nie stało - oznajmił uśmiechnięty chłopak.

- Muszę iść, cześć - rzuciłam i nie czekając na odpowiedź, odeszłam.

- Poczekaj! - krzyknął, doganiając mnie.

- Co?

- Przejdziemy się? - zapytał, a ja na niego spojrzałam.

W jego oczach zobaczyłam dziwny błysk.

- Niech ci będzie, ale nie na długo.

- Okey, choć.

Zaczęłam iść obok niego. Szliśmy w nieznanym mi kierunku. Weszliśmy na jakąś ciemną uliczkę, w której nikogo nie było.

- Gdzie idziemy? - spytałam.

- Zobaczysz - uśmiechnął się złowrogo.

Pierwszy raz widzę u niego ten uśmiech. Zaczynam się bać. A co jeśli mi coś zrobi? Postanowiłam się wycofać.

- Wiesz co? Ja już muszę iść, pa - oznajmiłam szybko i zaczęłam odchodzić w przeciwnym kierunku.

- Nigdzie nie idziesz! - wykrzyknął, złapał mnie za ramiona i uderzył w twarz. - A teraz za mną!

Zaczęło mi się kręcić w głowie, lecz nie poddałam się i wykorzystując moment, w którym nie patrzył, zaczęłam uciekać.

Biegłam ile miałam sił w nogach. Słyszałam, że biegł za mną. Był coraz bliżej. Przyspieszyłam, mimo zawrotów głowy. Obejrzałam się za siebie. Ramiro był kilka metrów ode mnie. Wbiegłam na ulicę, nie oglądając się za siebie. Nagle poczułam silny ból...

_____________☺☺☺☺☺___________

Przepraszam, że tyle mnie nie było, ale nie miałam weny. Ten rozdział, mimo odzyskania weny, nie jest jakiś świetny, ale to już wy oceńcie. Mam nadzieję, że ta książka się wam jeszcze nie znudziła. 

W każdym razie chciałam was powiadomić, że ta książka będzie miała ok. 30 rozdziałów. Mam pomysł już na inną, ale najpierw skończę tą.

Dziękuję tym, którzy jeszcze to czytają,
~~<(W)eronika>


Inna Luna |Soy Luna|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz