Wbiegłam do domu, nie widząc nic przez łzy, które teraz lały się strumieniami. Gdy zobaczyłam go z tamtą dziewczyną, poczułam jak moje serce rozpada się na małe kawałeczki. Kochałam go i nadal kocham.
Usłyszałam szloch.
- Nie może pani nam tego zrobić - powiedziała na skraju rozpaczy moja mama.
Głos dobiegał z salonu. Schowałam się za ścianą.
- Nigdy nie miałam powodu, by państwa zwalniać, ale ze względu na sytuację jestem zmuszona - oznajmiła pani Benson, lekko zdenerwowanych głosem.
- Ale to nie nasza wina... - odezwał się mój tata.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale sami spróbujcie mnie zrozumieć. Rozejrzyjcie się - dodała ciocia Ambar.
Wytarłam łzy i przeszłam wzrokiem po pomieszczeniu. Dopiero teraz zauważyłam, że wszystko było zniszczone. Było włamanie? Nawet jeśli, dlaczego pani Sharon chce zwolnić przez to moich rodziców?
- Co powiemy Lunie? Ma tutaj przyjaciół, chłopaka, chodzi do dobrej szkoły...
- Możecie zostać w mieście...
Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Nie zdążyłam uciec. Ktoś stał obok mnie.
- A co ty tu robisz? - zapytała Ambar.
- Ni-ic - powiedziałam, pociągając nosem.
- Płakałaś?
- Nie - odpowiedziałam pewniej.
- Chodź - pociągnęła mnie za rękę. Weszłyśmy do jej pokoju. - Teraz możesz mówić.
- Od kiedy interesują cię moje sprawy? - spytałam.
Wzruszyła ramionami.
- Wiem, że byłam dla ciebie wredna, ale słyszałam, że się wyprowadzacie, więc pomyślałam... - przerwała.
- Pomyślałaś...?
- Pomyślałam, że powinnyśmy się na koniec pogodzić. No wiesz...
- Nawet jeśli się pogodzimy, to nie znaczy, że będę ci się zwierzać - odpowiedziałam. - Idę już, cześć.
- Czekaj! - krzyknęła za mną. - Nina wyjechała gdzieś za miasto, a nie chce żebyś się męczyła z tym.
-Wyjechała? - nie wiedziałam o tym.
- Sprawdź telefon.
Wyciągnęłam urządzenie. Faktycznie miałam jedną nieodebraną wiadomość.
Od : Nina
Moja kuzynka miała wypadek.
Jadę do niej. Wrócę za kilka dni.
Nina- Skąd ty o tym wiedziałaś?
- Słyszałam jak rozmawia z Gastonem. Więc... Siadaj
Zorientowałam się, że nadal stoję i trzymam klamkę. Kiwnęłam głową i małymi krokami ruszyłam w jej stronę. Usiadłam na łóżku.
- Co się stało? - spytała ponownie.
- Ja... - nie wytrzymałam i się rozpłakałam. - Bo dowiedziałam się kim jest (Nie)znajomy...i potem...spacerowałam...i zobaczyłam Matteo w jakiejś kawiarni...On nie był sam... Wszystko było by okey...ale on był z dziewczyną...całowali się... - szlochałam.
- Wszystko będzie dobrze. Też kiedyś z nim byłam, ale dowiedziałam się, że mnie zdradza - zaczęłam. - Zerwałam z nim. Wtedy ruszył do ciebie. To tylko nic nie warty dupek. Nie przejmuj się nim.
- Ale ja go kocham... - powiedziałam, coraz bardziej płacząc.
- Wszystko będzie dobrze.
Nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Ambar widziałaś Lunę? Muszę z nią poro... - przerwała, patrząc na mnie. - Kochanie, co się stało?
- Nic - wytarłam łzy. - Dzięki ci, Ambar - uśmiechnęłam się smutno.
Wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się. Wszystko było zniszczone.
Ruszyłam w stronę pokoju, mając nadzieję, że on nie jest zniszczony. Weszłam do środka. Wszystko było w porządku. Nic się nie zmieniło. Zauważyłam na łóżku jakąś kartkę.
Bądź o 17:30 w parku.
Jak nie przyjdziesz, możesz pożegnać się z najbliższą ci osobą.
Nie wzywaj policji, to tylko pogorszy sprawę.
- Wiesz kto xxUsłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju. Schowałam kartkę
- Luna... - odezwała się moja mama.
- Muszę ci coś powiedzieć, ale zanim to powiem, co się stało? Jesteś cała zapłakana.
- Nic ważnego.
- Niech ci będzie, potem o tym porozmawiamy. Usiądź.
Wykonałam jej poleceniem i kiwnęłam głową na znak, aby kontynuowała.
- Chodzi o to, że Simon - zadrżałam na dźwięk tego imienia. -...to znaczy ON... Włamał się do rezydencji i rozwalił wszystko. Pani Benson nie każe nam za to zapłacić, ale niestety nie możemy już tu mieszkać i pracować.
- Mamo... Zobacz to... - podałam jej do ręki wiadomość, którą znalazłam na łóżku.
______________________
Jeszcze epilog! Postaram się jeszcze dzisiaj napisać, bo mam dużo weny, ale nie wiem czy zdążę, bo muszę się jeszcze uczyć. Chyba pierwszy raz, odkąd jest szkoła, dodaje w czwartek :)
~~<(W)eronika
CZYTASZ
Inna Luna |Soy Luna|
FanfictionPo pewnym wydarzeniu szestastoletnia Luna zamyka się w sobie, zmienia swój charakter, styl, a nawet coraz rzadziej robi to co kocha. Czy odmieni ją miłość? " - Zwolnij! - krzyczę przerażona, na co on zaczyna się śmiać. Po chwili widzę białe światło...