Rozdział 3

1.9K 102 10
                                    

Odłożyłam zakupy do pokoju i poszłam na kolację. Po wspólnym posiłku wróciłam do swojego pokoju i rozpakowałam zakupy. Potem słuchałam muzyki, nucąc pod nosem.

Gdy zerknąłam na telefon zauważyłam, że mam nieodebraną wiadomość od (Nie)znajomego. Pewnie to ta, która przyszła jak byłam na zakupach z Niną.

Od : (Nie)znajomy
Hej, księżniczko. Co porabiasz?

Od : Luna
Czego chcesz?

Od : (Nie)znajomy
Księżniczka chyba nie ma humoru...

Od : Luna
Spadaj! Po co w ogóle z tobą piszę!

Od : (Nie)znajomy
Złość piękności szkodzi

Od : Luna
Pffff...

Od : (Nie)znajomy
No dobrze, przepraszam

Od : Luna
Pa.

Zdenerwowana wyciszyłam, a następnie rzuciłam telefon na łóżko. Kim on jest i co ode mnie chcę? Muszę się tego dowiedzieć jak najszybciej. Na razie nikomu nie powiem, ale przecież obiecałam Ninie, że nie będziemy mieć przed sobą już żadnych tajemnic... Porozmawiam z nią.

Kto może być (Nie)znajomym? Może Matteo? Nie, on ma dziewczynę, więc co może ode mnie chcieć? Nie przychodzi mi do głowy nikt inny, ale jestem przekonana, że to napewno nie jest Matteo.

Matteo... Czemu, gdy go widzę, serce zaczyna mi mocniej bić? I dlaczego jest tak, że godzinami mogłabym patrzeć na te jego piękne oczy oraz włosy. Nie, stop! Przecież on ma dziewczynę - Ambar - i jest strasznie arogancki. Dlatego mówię do niego "Król Paw".

Chciałabym iść na wrotkowisko, ale to dla mnie za dużo wspomnień związanych z NIM. (Teraz nie chodzi o Matteo - aut.) Może kiedyś się przemogę i będę znowu jeździć, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem na to jeszcze gotowa.

2 dni później

Dzisiaj, czyli pierwszy raz od wypadku, idę do szkoły. Nie wiem czy jestem na to gotowa. W nocy nie mogłam spać, a gdy zasypiałam, to co chwilę się budziłam.

Po przebraniu się w mundurek szkolny poszłam zjeść śniadanie. Wzięłam rzeczy i wsiadam do samochodu, w którym siedziała już Ambar.

- Cześć Lunita - przywitała mnie królowa toru. - Pewnie się denerwujesz.

- Nie - odpowiedziałam szybko i zaczęłam wpatrywać się w widoki Buenos Aires, gdyż nie mam ochoty na rozmowy z tą blondynką.

Gdy samochód ruszył przypomniałam sobie tajemniczego mężczyznę i wypadek. Łzy napłynęły mi do oczu. Zaczęłam szybko mrugać, ale to nic nie pomogło, bo i tak ciecz spłynęła mi po policzku. Szybko ją wytarłam, lecz niestety Ambar to zobaczyła.

- Co się stało, Lunita? - powiedziała, pewnie z udawaną troską.

- Nic - odpowiedziałam starając się, aby mój głos nie zadrżał.

- To pewnie przez to co się stało - ciągnęła. - Pamiętaj, że zawsze możesz mi się wygadać, to zawsze pomaga.

- Nie, dzięki.

- W każdym razie, wiesz gdzie mnie szukać - uratował mnie dźwięk wiadomości pochodzący z mojego telefonu.

Od (Nie)znajomy : Nadal jesteś na mnie zła?

Od Luna : Dopóki nie powiesz mi kim jesteś, nie pisz do mnie

Od (Nie)znajomy : Księżniczko, zrozum, że nie mogę teraz...

Od Luna : W takim razie, daj mi spokój

Od (Nie)znajomy : Kotku, daj mi szansę, abyś mnie poznała.

Od Luna : Przemyślę to

Wysiadłam z samochodu, który zatrzymał się pod Blake South Collage. Na korytarzu spotkałam Ninę. Przywitałam ją przytuleniem.

- Cześć, kochana. Jak się czujesz? - zapytała przyjaciółka.

- Nawet dobrze - odpowiedziałam.

Gdy zadzwonił dzwonek, na korytarzu zrobiło się tłoczno. Nagle poczułam się dziwnie. Przypomniał mi się wypadek i zaczęłam panikować.

- Luna, co jest? Zbladłaś - zmartwiła się Nina.

Nie wiedziałam co się dzieję, zakręciło mi się w głowie.

- Kelnereczko, co się stało? - podbiegł do mnie Matteo i zapytał z wyczuwalną troską w głosie.

Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno, a moje ciała bezwładnie zaczęło spadać. Czyjeś ręce uratowały mnie przed uderzeniem o podłogę.

- Co się stało? - zapytałam zdezorientowana.

- Zemdlałaś, a Matteo cię złapał. - odpowiedziała Nina.

Dopiero teraz zorientowałam się, że Król Paw trzyma mnie w ramionach.

- Ja... Eee... Dziękuję - zarumieniłam się, nawet nie wiem czemu.

- Nie ma za co, Kelnereczko - powiedział, puszczając mi oko. - A teraz idziemy do pielęgniarki - oznajmił kładąc jedną rękę pod moimi kolanami, a drugą na plecach. Podniósł mnie i szedł ze mną na rękach w stronę gabinetu pielęgniarek.

- Mogę iść sama - protestowałam, lecz on nie chciał mnie puścić.

- Nie, nie, nie. Jeszcze mi zemdlejesz znowu - oznajmił, na co przewróciłam oczami.

Zastanawiam się, gdzie poszła Nina.
_____________☺☺☺☺☺___________
Kolejny rozdział... Pierwszy dzień w szkole dla Luny jest nie udany.
~~<(W)eronika>

Inna Luna |Soy Luna|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz