*W tym rozdziale dużo się wyjaśni. Jak już pisałam poprzednio, to przedostatni rozdział. Miłego czytania :)* - autorka)
___________________________
Dzisiaj dużo myślałam o wszystkim co się działo przed tym pierwszym wypadkiem. Miałam wtedy dużo przyjaciół, nie bałam się niczego, nie dostawałam wiadomości od (Nie)znajomego, jeździłam na wrotkach... Teraz ufam tylko najbliższym - rodzicom, Ninie, Matteo. Boję się chodzić sama po mieście i szkole, a co najważniejsze tęsknię za wrotkami. Nie pamiętam, kiedy ostatnio na nich jeździłam. Kiedyś nie było dnia, w którym nie jeździłam i nawet nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek przestanę to robić. A jednak nadszedł ten dzień, w którym mój cały świat się zawalił. No, może nie cały, w końcu mam chłopaka, przyjaciółkę i rodziców. Wszyscy zostali przy mnie i każdy zasługuję na prawdę, lecz Matteo... On nie wie, nie zna prawdy. Przyznam się, że na początku nie umiałam mu zaufać, choć bardziej bałam się, że go stracę. Wtedy był tylko moim przyjacielem. Potem byliśmy w relacji, której dotąd nie rozumiem. Aż w końcu jesteśmy parą. Czy wcześniej tego chciałam? Tak. A dlaczego się na to nie godziłam, choć tego chciałam? Odpowiedz jest prosta. Po prostu się bałam... Nadal się boję, ale stwierdziłam, że jeśli za każdym razem będę tak postępować, to zmarnuję całe życie.
Właśnie szukałam Matteo w szkole, lecz nigdzie nie mogłam go znaleźć. Wyszłam na zewnątrz. Zobaczyłam go pod drzewem. Chciałam do niego podejść, lecz zauważyłam, że nie jest sam. Naprzeciwko niego stał Niall. Widać było, że się kłócili. Podeszłam trochę bliżej, by coś usłyszeć, ale tak, żeby mnie nie zauważyli.
- Nie próbuj jej tego mówić! - krzyczał mój chłopak.
- Bo co mi zrobisz?! Może powiesz swojej dziewczynie prawdę, co?
- Zamknij się.
- Nie wierzę, że kiedyś się z tobą przyjaźniłem.
- I vice versa - odpowiedział Matteo i zaczął odchodzić.
Byłam zszokowana jego słowami. Kiedyś się przyjaźnili? Czemu Matteo mi nie powiedział? Chciałam się wycofać, lecz brunet mnie zauważył.
- Kelnereczko! - zawołał mnie.
- Tak? - zapytałam.
- Em... Słyszałaś moją rozmowę z Niallem?
Niepewnie kiwnęłam głową.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że znałeś się wcześniej z nim?
- Chodź - powiedział i pociągnął mnie za rękę, lecz nie ruszyłam się z miejsca.
- Najpierw mi odpowiedz - uparłam się.
- Dobrze, ale nie tutaj.
- Zrywamy się z lekcji? - spytałam.
- I tak jesteśmy już spóźnieni.
- Niech ci będzie - popatrzyłam się na niego. - Gdzie idziemy?
- Do tej kawiarni co jest niedaleko parku.
- Ok.
Po ok. 10 minutach doszliśmy na miejsce. Chłopak chciał mnie objąć po drodze, ale zrzuciłam jego rękę. Postanowiłam, że najpierw musi mi opowiedzieć prawdę. Otworzył przede mną drzwi, a ja ruszyłam do stoliku. Wiedziałam, że za mną idzie, bo słyszałam jego kroki.
- Więc...? - zaczęłam.
Król Paw westchnął.
- Od czego zacząć? - spytał.
- Najlepiej od początku.
- Przez całe gimnazjum przyjaźniłem się z Niallem - zaczął, a ja zmarszczyłam brwi. - Wiedział, że bardzo podoba mi się taka jedna dziewczyna. W ostatniej klasie byliśmy razem. Pewnego dnia wszyscy mieliśmy się spotkać u mnie. Wyszedłem na kilka minut z pokoju, a gdy wróciłem obściskiwali się na moim łóżku. Wyrzuciłem ich. Na początku byłem załamany, ale potem mi przeszło. I tak nasza 3-letnia przyjaźń z tym debilem się skończyła. Zerwałem z tą dziewczyną, a mu powiedziałem, że nie chce go już nigdy widzieć i zmieniłem szkołę - wzruszył ramionami, jakby to nie było nic wielkiego.
- Miałeś zamiar mi powiedzieć?
- Nie wiem. Jak już mówiłem nasza przyjaźń skończyła się już dawno temu.
- On nie próbował się wytłumaczyć?
- Nie... i jeszcze powiedział mi, że oni "byli razem" zanim ja z nią byłem i przez cały ten czas.
- Ja... - nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nie musisz nic mówić.
~~***********~~
Pamiętam noc, gdy jeszcze byłam w szpitalu... Wtedy dopiero się dowiedziałam prawdy. Nikomu o tym nie mówiłam...
*Wspomnienie*
"Obudził mnie dziwny dźwięk. Otworzyłam oczy, ale było jeszcze ciemno. Nagle nad moim łóżkiem pojawił się ON. Jego twarz oświetlała lampka, stojąca na stoliku obok łóżka. Chciałam krzyknąć, lecz gdy otworzyłam usta, zakrył je swoją ręką. Uszczypnęłam się z nadzieją, że zaraz się obudzę, ale tak się nie stało.
- Co ty tu robisz? - zapytałam drżącym głosem. Nie ufałam mu.
- Pamiętasz, że zawsze, gdy mieszkałaś jeszcze w Cancun, byłem przy tobie? Wtedy nie potrzebowałaś żadnego Matteo, miałaś mnie. Gdy się przeprowadziłaś, załamałem się, lecz nie chciałem tobie to pokazać. Zawsze jak rozmawialiśmy przez telefon ty mówiłaś, jak to Matteo jest głupi, nieznośny... A ja wiedziałam już, że coś do niego czujesz. Byłem w tobie zakochany po uszy, lecz ty i tak wolałaś jego. Nawet jednej szansy mi nie dałaś. Miałem dość tego wszystkiego, bo zrozumiałem, że nigdy mnie nie pokochasz. Postanowiłem przyjechać do ciebie i z tobą porozmawiać. Gdy jechałem do rezydencji zobaczyłem ciebie, a obok Matteo. Śmialiście się w niebo głosy - powiedział, a mi przypomniało się to zdarzenie. - Widziałem w waszych oczach, że coś do siebie nawzajem czujecie. Odjechałem stamtąd. Stwierdziłem, że skoro ja nie mogę ciebie mieć, to on też. Wynająłem takiego jednego - Niall'a, nie wiem czy znasz. Miał potrącić Matteo samochodem tak, żeby nie przeżył tego wypadku. On nie chciał tego zrobić, gdy dowiedział się kogo miał potrącić. Mówił coś, że "staremu kumplowi tego nie zrobi". Nie wiem. W każdym razie to ty miałaś umrzeć, a po twoim pogrzebie to ja bym się zabił i razem byśmy sobie żyli w niebie..."
_____________
Dowiedzieliście się trochę prawdy związanej z wypadkiem. Wiem, że mogłam taki rozdział zrobić za 10 następnych, ale w nieskończoność nie mogłabym ciągnąć tego opowiadania. Wtedy stałoby się nudne. Myślę, że to odpowiedni moment na ostatnie rozdziały. A co do 2 części to... jeszcze się nad tym zastanawiam...
~~<(W)eronika>
CZYTASZ
Inna Luna |Soy Luna|
FanficPo pewnym wydarzeniu szestastoletnia Luna zamyka się w sobie, zmienia swój charakter, styl, a nawet coraz rzadziej robi to co kocha. Czy odmieni ją miłość? " - Zwolnij! - krzyczę przerażona, na co on zaczyna się śmiać. Po chwili widzę białe światło...