16

84 6 0
                                    


Dzień w szkole minął bardzo szybko. Wszyscy dookoła żyli dzisiejszą imprezą, bo podobno ma być najlepsza, jak do tej pory. Z tego, co zdążyłyśmy zauważyć z dziewczynami, to pomiędzy Johny'm i Matt'em jest już w porządku. Matt nadal próbował ze mną rozmawiać, ale widząc brak jakiejkolwiek zmiany w moim zachowaniu co do niego, postanowił odpuścić. Nareszcie. Jeśli chodzi o Arię, to temat jej tajemniczego zniknięcia został w końcu rozwiązany. Wczoraj zadzwoniła do mnie, wyjaśniając wszystko w szczegółach. Okazało się, że jej dziadek trafił do szpitala, a że mieszka dosyć daleko, postanowili zostać tam na miejscu i wspierać go. To by wyjaśniało, dlaczego w ostatnim czasie Aria trzymała wszystkich na dystans. Na szczęście z jej dziadkiem jest dobrze, co oznacza, że wróci z rodzicami do domu w niedzielę. Obecnie jest godzina 17:30 i siedzimy wszystkie u mnie. Moja mama wyjechała dzisiaj na szkolenie i wróci dopiero w poniedziałek, także ten weekend spędzę z dziewczynami i bez problemu będziemy mogły iść na dzisiejszą imprezę. Zaczęłyśmy się już powoli szykować. Zoe malowała Grace, Lily prasowała sobie sukienkę a ja kręciłam włosy. W między czasie oczywiście przypominałyśmy sobie nasz plan. Może wydawać się dziecinny, tak samo jak poprzedni ale w końcu jesteśmy tylko nastolatkami i użytkujemy z ostatnich miesięcy naszego beztroskiego życia, podczas którego możemy jeszcze zachowywać się jak gówniary. Zoe tym razem wymyśliła, żeby odwalić się jak najbardziej to możliwe na tą imprezę. Mamy wzbudzić zainteresowanie chłopaków i sprawić, aby byli o nas zazdrośni. Potem niby będziemy ich uwodzić po to, aby pociągnąć z nich szyderę i bezczelnie zostawić. A co tam, niech wiedzą, co tracą, w szczególności Johny.

- Ej dziewczyny, jak sądzicie? Lepiej ubrać do tego czarne szpilki czy może czerwone? -zapytała Zoe.

- Zależy, czy masz zamiar kogoś wyrwać - odpowiedziała Lily.

- Od kiedy to buty decydują o tym, czy kogoś wyrwę?

- No bo jak pomalujesz usta na czerwono, to wtedy możesz założyć czerwone szpilki.

- A do czarnych nie może?- do rozmowy włączyła się Grace.

- W sumie.

- Ja tam sądzę, że jak szaleć to szaleć. Bierz czerwone - doradziłam Zoe.

- A do tej sukienki i makijażu, co mam, to lepiej pomalować usta neutralną szminką, czy może takim ciemniejszym różem? - teraz dylemat miała Grace.

- Uważam, że nie mamy co się hamować. Przecież chłopacy mają być zazdrośni, więc muszą mieć o kogo.

- Racja - przyznały wszystkie.

I tym o to sposobem o godzinie 19:30 byłyśmy wszystkie gotowe. Efekt końcowy był zniewalający. Może to tylko impreza i dla niektórych zbyt przesadziłyśmy, ale dzisiaj to my mamy być w centrum uwagi. Raz sobie można pozwolić, prawda? Zamówiłyśmy taksówkę, w międzyczasie robiąc sobie zdjęcia i przygotowując się psychicznie na to, co dzisiaj się wydarzy. Oczywiście Zoe dostała zakaz picia dużej ilości alkoholu, ale szczerze powiedziawszy, to wątpię, że nas posłucha, dlatego będziemy kręciły się w jej pobliżu razem z Lily. Zajechałyśmy na miejsce równo o 20. Ludzie nadal się schodzili, co oznacza, że nie wejdziemy ostatnie, jednakże "wielkie wejście" nie było nam potrzebne bo i tak wszystkie wzroki były skierowane na nas.

- Czuję się trochę skrępowana, kiedy każdy tak na nas patrzy- zaczęła zakłopotana Grace.

- Nie możesz dać po sobie tego poznać. Pokaż wszystkim, że jesteś pewna siebie. Patrz i ucz się- jako pierwsza wysunęła się Zoe, która z uśmiechem na twarzy przeszła przez środek parkietu, idąc do barku i zwracając przy tym na siebie uwagę męskiej części w tym domu.

- Taaa, to tyle się z nią widziałyśmy. Nasz samiec alfa poszedł działać - skomentowała "występ" Zoe, Lily.

- To co robimy?

- Nie wiem jak wy, ale ja na trzeźwo tego planu nie zrealizuję.

- Chyba sobie żartujesz Grace. Nie mam zamiaru znowu ogarniać ciebie, kiedy ty będziesz już tylko wrakiem człowieka- potępiłam jej głupi pomysł.

- Daj spokój Sophie, tym razem nie przesadzę.

- Dobra, potem sobie podyskutujecie o tym, a teraz nie stójmy jak te słupy i zróbmy coś ze sobą. Co proponujecie na początek?- zapytała się nas Lil.

- Jest drętwo, więc przykro mi Sophie, ale musimy zacząć od alkoholu - odpowiedziała wyraźnie zadowolona Grace, którą już same nogi prowadziły w stronę barku.

Usiadłyśmy i każda z nas zamówiła po jednym drinku. Zaczynając drugiego, rozglądałam się za kimś znajomym, czytaj Johny, Matt i Ricki, ale nigdzie ich jeszcze nie widziałam. Dziwne jest to, że jesteśmy tu już od ponad pół godziny i nawet nie obił mi się o oczy gospodarz dzisiejszego wieczoru. No cóż, na razie plan poszedł się walić. Za to dostrzegłam wyginającą się na parkiecie Zoe, która samotnie tańczyła. Postanowiłyśmy do niej dołączyć. Trzeba przyznać, że muzyka była świetna. Każda kolejna wydawała się być jeszcze lepsza niż poprzednia. Nie wiem, ile czasu już tu spędziliśmy, ale zdążyłam zatańczyć z każdą z naszego towarzystwa po kilka razy a z Zoe to nawet i więcej. Po jakimś czasie poczułam czyjeś dłonie wokół mojej talii. Nie pofatygowałam się nawet, aby zobaczyć kto to. Pasowało mi na razie tak, jak jest, jednak po chwili zostałam obrócona twarzą do osoby, z którą tańczyłam i szczerze powiem, że nie spodziewałam się jego. Właśnie stałam twarzą w twarz z Matt'em. On był zadowolony a ja lekko zaskoczona. Jego obecność oznajmia, że i reszta przyszła, w czym utwierdził mnie brak dziewczyn w polu mojego widzenia.

- Świetnie tańczysz.

- Umm, dzięki?

- Chcesz się czegoś napić?

- W sumie, czemu nie.

Podeszliśmy do baru a Matt wziął nam jakieś drinki,których nazwę widziałam pierwszy raz. Nie jestem jakąś znawczynią alkoholi, zwłaszcza drinków, dlatego prawie wszystkie były mi nieznane. Te poprzednie, co piłyśmy z dziewczynami, były w miarę dobre, jednak ten, co piłam obecnie, był niesamowity. Wiedział, że niezbyt lubię dużo pić, dlatego mi zamówił jednego a sobie postanowił wziąć dwa. Byłam spragniona, więc swój wypiłam w kilka sekund i nie czekając na niego, wróciłam z powrotem na parkiet. Nadal jestem na niego zła i mam zamiar dzisiaj to wykorzystać. Nie musiałam długo tańczyć sama, gdyż po chwili dołączył do mnie jakiś chłopak. Nie powiem, umięśniony, przystojny, czego chcieć więcej? Kątem oka dostrzegłam wzrok Matt'a na sobie, co skłoniło mnie, aby jeszcze bardziej się rozkręcić. Taniec zaczął przypominać bardziej ocieranie, ale w sumie o to chodziło, aby wzbudzić zainteresowanie i zazdrość. Chyba mi się to udało,gdyż po chwili zjawił się obok mnie i stwierdził, że "odbijamy". Na moje nieszczęście zaczął lecieć wolny kawałek. Matt zdawał się być zadowolony z tego faktu. Przytuleni do siebie, wolno kołysaliśmy się na boki. W tłumie innych tańczących par dostrzegłam Zoe z Ricki'm, Grace z Max'em i ... O MATKO! Lily tańczyła z Aaronem! Czy to jest ta sama Lily czy ja mam zwidy? Nie wierzę, przecież oni są jak ogień i woda! Potem będzie musiała mi wszystko opowiedzieć, bo albo to jest tylko zwykły taniec, albo sporo mnie ominęło tego wieczoru.

- Za ten wolny kawałek dziękujemy Matt'owi, który zadedykował go najlepszej i najseksowniejszej dziewczynie- ogłosił DJ i włączył następną piosenkę, tym razem już szybką.

Momentalnie spojrzałam na Matt'a, który powstrzymywał się od wybuchu śmiechu. Zamówił specjalnie wolną piosenkę, żeby się ze mną przytulać... Pewnie inna dziewczyna byłaby zachwycona tym faktem, ale ja nie jestem. Zwłaszcza, że po chwili tańczył już nie ze mną, a z kimś innym. Tak się bawimy? Spoko, nie ma problemu. Ty to zacząłeś, ja natomiast to dokończę.

NiezależnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz