18

70 4 0
                                    


Sobota, 7:40

Przebudziłam się z jakieś 5 minut temu i nadal nie ogarniam, gdzie jestem. Ostatnie co pamiętam, to jak siedzieliśmy wszyscy razem w kuchni i rozmawialiśmy a teraz znajduję się w jakimś pokoju. Chyba musiał mi się film urwać... Chciałam się przewrócić na drugi bok, ale coś mi to uniemożliwiało. Powoli odwróciłam głowę i NO KURDE NIE WIERZĘ!

- CO TY TU DO JASNEJ CHOLERY ROBISZ?!

- Jejku, Soph, nie krzycz tak...

- CZEMU TY LEŻYSZ PÓŁ NAGI ZE MNĄ W JEDNYM ŁÓŻKU?! - zerwałam się na równe nogi i zaczęłam biegać po pokoju jak opętana. Po chwili jednak postanowiłam wrócić z powrotem do łóżka i przykryć się kołdrą, bo zorientowałam się, że byłam w samej luźnej koszulce. I to nie mojej.

- Fajna koszulka- zaczął się śmiać Matt, czochrając swoje włosy.

Te brązowe, roztrzepane włosy, piękne, błyszczące, ciemne oczy, umięśniona klata i ten zniewalający uśmiech... HOLA HOLA! CHYBA MNIE PORĄBAŁO.

- Wyjaśnisz mi o co tu chodzi?!

- Ty serio nic nie pamiętasz?- zapytał i podniósł się do siadu.

- Raczej jakbym pamiętała, to bym się ciebie nie pytała.

- Racja i na dodatek nie zareagowałabyś tak jak przed chwilą.

- Czy coś się wydarzyło, co nie miało miejsca się wydarzyć? - zaczęłam się denerwować na nowo, bo szczerze, pierwszy raz nie pamiętam, co się działo, a obecny widok w niczym dobrym mnie nie utwierdzał...

- No więc miałem okazję tej nocy przespać się z zarąbistą laską.

- Błagam, to nie może być prawda, to nie stało się, czemu ja jestem taka głupia, jak zwykle musiałam za dużo wypić i oczywiście trafić do łóżka z jakimś idiotą, którym okazał się Matt, no piorun by to wszystko trafił, ja nie wierzę...- zaczęłam swój monolog, ponownie chodząc nerwowo po pokoju. - Co cię tak śmieszy idioto?

- Przecież żartowałem.

- Jesteś żałosny. 

- Wyluzuj Soph.

- W ogóle to gdzie my jesteśmy?

- W pokoju gościnnym u Max'a w domu.

- Gdzie są moje rzeczy?

- Powinny leżeć przy drzwiach.

Szybko podeszłam, tam gdzie leżały i wzięłam je ze sobą, idąc po chwili do łazienki. Spojrzałam w lustro i dostałam już drugi raz dzisiaj zawał. Jak tak dalej pójdzie, to chyba trafię dzisiaj do szpitala... On mnie widział w takim stanie! Matko! Co się wczoraj wydarzyło? W ogóle to gdzie są dziewczyny?! Ogarnęłam się i ubrałam w trybie natychmiastowym a następnie zeszłam na dół w poszukiwaniu któreś z nich. Jedyne co zastałam, to wielki syf. Wszędzie porozrzucane kubeczki, jedzenie, butelki, potłuczone talerze. PO PROSTU MASAKRA. 

- Świetnie.

- Też tak sądzę.

- Matko Max! Wystraszyłeś mnie! 

- I teraz wyobraź sobie, że trzeba będzie to posprzątać.

- Współczuję. Gdzie są dziewczyny?

- Zależy o jakie ci chodzi-zaczął się ze mną droczyć.

- Max, nie mam ochoty na żarty. Jedyne, co teraz chcę, to znaleźć je i pojechać do domu, także mógłbyś być dobrym kolegą i mi w tym pomóc.

NiezależnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz