34

26 2 0
                                    

- Do której szafki włozyć szklanki?

- Do tej na górze po prawo.

- A może mi pomożesz?

- Nie dziękuję, tu mi wygodnie - zaśmiałam się, za co od razu zostałam ochlapana wodą.

- Dalej. Ogarnijmy to szybko.

- Dobra, namówiłeś.

Pozmywaliśmy razem do końca naczynia, ogarnęliśmy w kuchni i otworzyliśmy kolejną butelkę wina. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam która to. 3? 4? Trochę poszaleliśmy. Godzinę temu dostałam sms od Arii, że świetnie się bawią i nie wrócą przez najbliższe kilka godzin. W sumie to dobrze, przynajmniej już usnę i nie będę musiała oglądać ich pijanych. Nie to, że sama jestem trzeźwa ale no, widok zataczających się ludzi rozśmieszyłby mnie a wtedy nici ze snu. Niech tylko spróbuje któreś pape wydrzeć to normalnie uduszę.

- Oglądamy coś?

- Jak jest coś ciekawego to spoko.

- Jest 22:49 Sophie. Nie oczekuj zbyt wiele- spojrzał na mnie z czułością i pocałował w czubek głowy.

Nie ukrywam, świat stawał się coraz piękniejszy. Chyba właśnie zaczynał działać alkohol. Niedobrze. Matt obejmował mnie jedną ręką a w drugiej trzymał pilot. Skakał po kanałach, aż w końcu zatrzymał się na jakieś komedii. Położyłam swoją dłoń na jego udzie i kreśliłam różne wzorki. Niespodziewanie moja ręka sama z siebie zaczęła sunąć w górę. STOP IT, W TEJ CHWILI. Tsaa, bo będąc pijana na pewno pokieruje się rozsądkiem. MHM. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, mój chłopak również. Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale nie kazał mi przestać. CHOLERA JASNA MATT, KAŻ MI PRZESTAĆ! Po chwili siedziałam już na nim okrakiem i "namiętnie" go całowałam, chociaż prawdopodobnie z boku wyglądało to jak pożeranie swoich twarzy. Matt trzymał ręce na mojej talii,poruszając mną w przód i tył. Nasze ruchy stawały się coraz bardziej chaotyczne a pocałunki coraz bardziej zachłanne. OLABOGACOSIEDZIEJE!? Niedługo po tym jego koszulka leżała gdzieś w kącie tak samo jak i mój sweter. Zdjęcie spodni było kwestią kilkunastu sekund. W tym momencie nie muszę opisywać, co wydarzyło się dalej, bo to już każdy wie. Jakiś czas później ocknęłam się w sypialni przykryta kołdrą i leżałam na Matt'cie, który podobnie jak ja- był nagi. Prawdopodobnie było jakoś nad ranem, bo zaczynało świtać. Analizując z pękającą głową i obolałym ciałem wydarzenia dnia wczorajszego stwierdzam, że pogięło mnie do reszty. Tak proszę państwa, ja Sophie Bailey straciłam dziewictwo będąc kompletnie pijana ze swoim chłopakiem z którym jestem od kilku miesięcy. KOMPLETNIE. Powoli wstałam z łóżka i zaczęłam rozglądać się za czymkolwiek, co mogłoby mnie przykryć. Nie wyobrażam sobie chodzić naga po pokoju, mimo tego, że Matt już mnie taką wczoraj widział. Po cichu wymknęłam się do toalety, załatwiłam swoje potrzeby i wzięłam prysznic, bo o dalszym spaniu mogę tylko pomarzyć. Nie wiem, co mam o tym wszystkim sądzić. Z jednej strony jestem na siebie wściekła, na Matt'a po części również, ale z drugiej strony czy tego żałuję? Nie do końca. Hipokryzja level expert. Wrociłam do pokoju, ubrałam się i wzięłam telefon ze stolika nocnego, kiedy coś a raczej ktoś, złapał mnie za rękę. Oczywiście nie obeszło się bez krzyku, no bo błagam was- wszędzie cisza, spokój i nagle takie coś. 

- Spokojnie, to tylko ja - zaczął śmiać się Matt.

- Bardzo zabawne.

- Oj już nie przesadzaj- po chwili zostałam pociągnięta mocniej i wróciłam do punktu wyjścia sprzed pół godziny. Znowu leżałam w łóżku. 

- Jakiś taki dzikus się z ciebie zrobił.

- Trzyma mnie po wczoraj - spojrzał w moje oczy a moja twarz przybrała koloru pięknego, czerwonego pomidora. 

NiezależnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz