- Która godzina?
- Masz bliżej telefon, to sprawdź.
- 7:28...O MATKO! JEST 7:28! WSTAWAĆ DZIEWCZYNY!
Oczywiście każda z jakże wielką chęcią zaczęła się budzić i w miarę szybko ogarniać. Tak jak przypuszczałyśmy, wczorajsze spotkanie ratunkowe skończyło się kacem i wielkimi dupami od słodyczy.
- Miałam być o 7:30 w domu po rzeczy. Jeśli nie wyjdziemy z domu za maksymalnie 7 minut, to nie zdążymy na autobus!
- Grace! Masz coś do jedzenia?
- Nie bardzo.
- Dobra, trzeba w miarę ogarnąć sytuację. Macie przyszykowane na dzisiaj rzeczy?
- Mhmm - odpowiedziały wszystkie razem.
Sophie: Hej mamuś, zaspałyśmy i nie wyrobimy się. Przyjechałabyś po nas do Grace i podwiozła dziewczyny do domu po rzeczy?
Mama: Zmywasz dzisiaj naczynia. Będę za 5 minut.
Sophie: Kocham cię, dziękuję! :*
- Moja mama będzie za 5 minut, także ruszajcie się.
- A co z jedzeniem?- zapytała Lily.
- Podjedziemy po drodze do Mc'donalds i weźmiemy na wynos.
- Tsaaa, a potem jesteśmy grube.
- Nic nowego.
Moja mama podjechała w momencie, kiedy akurat Grace zamykała dom. Szybko wsiadłyśmy do auta i zaczęłyśmy od domu Zoe, który był najdalej szkoły. Potem pojechaliśmy do Lily a na samym końcu do Mc'donalds, który na szczęście znajduje się kilka minut od szkoły. Każda dostała po małej kawie i toście.
- Czekajcie!
- O co chodzi mamo?
- Otwórz schowek i weź z niego te perfumy i gumy.
- Po co?
- Przykro mi, ale capicie alkoholem a właśnie wchodzicie na teren szkoły, także nie dyskutuj i ciesz się, że tego nie skomentowałam.
- Dobra, dziękuję, pa!
Muszę przyznać, że mam spoko mamę. No cóż, na przypale albo wcale. Na prawdę szybko się uwinęłyśmy, bo mamy jeszcze dosłownie 2 minuty na dojście do sali, więc dobrze, że się nie spóźniłyśmy. Tak jak mama kazała, każda wzięła po 2 gumy do żucia i wypsikałyśmy się perfumami.
- Siema laski! Widzę, że była noc ratunkowa?
- Aż tak źle?
- Hmm, no oprócz tego, że wyglądacie jak trupy, to chyba wszystko w porządku- zaczęła się śmiać Aria, kiedy zmierzałyśmy na lekcje.
- A ja dzisiaj mam się spotkać z Johnym...nosz cholera jasna!
- Będzie dobrze Grace, po lekcjach możemy iść do mnie i przywrócić cię do świata żywych.
- Znowu będziemy pić? - zaczęła się cieszyć Zoe.
- Ty tylko byś chlała- zauważyła Lily.
- Nie, zrobimy sobie jakieś maseczki czy coś. Oczywiście nie będziemy się malować i stroić jak choinki bożonarodzeniowe, bo to zostawimy innym osobom.
Właśnie zaczął dzwonić dzwonek. Niestety, każda z nas jest w innej klasie i jedyną wspólną lekcją, jaką mamy, jest wf raz w tygodniu no i razem z Lily mam biologię, dlatego zostaje nam tylko chat grupowy. Na szczęście mam teraz plastykę, więc będę mogła odespać noc. Potem miałam angielski,który również dzielę z klasą Lily i właśnie na tym przedmiocie z nią siedzę. Wspomniałam wam, że Lily chodzi z Matt'em do klasy? Otóż siedzi w ławce za mną razem z Johnym. Tsaa, wspaniały duet.
- Dobrze klaso! Dzisiaj zrobimy coś nowego na mojej lekcji a mianowicie pracę w grupach. Każda grupa będzie czteroosobowa. Ławka 1 i 2 razem, 3 i 4 razem , 5 i 6 razem. To samo w drugim i trzecim rzędzie.
- No patrz Sophie, jaki zbieg okoliczności. Szkoda, że Grace nie ma.- szepnęła do mnie Lily.
- Przestań.
- Na dzisiejszej lekcji zaczniecie opisywać jedną z atrakcji Wielkiej Brytanii. Fajnie by było, jakbyście przynieśli na prezentację jakieś rzeczy z tym związane i przygotowali jakieś ciekawostki. Będziecie to robić przez 3 godziny lekcyjne, także radzę się uwijać.
- To jaki robimy podział zadań?- zapytała się Lily.
- Jestem za tym, żebyście przygotowały co mamy mówić, a my z Johnym przeczytamy.
- A może tak dla odmiany zrobimy na odwrót?
- Podobno dziewczyny są bardziej dokładne więc oddajemy się w wasze ręce.
- Macie pracować nad zadaniem a nie urządzać sobie prywatne rozmowy- zwróciła nam uwagę nauczycielka.
- Dobra, to od czego zaczynamy?- zapytał sie Johny.
Soph: No no Grace, fajny ci się trafił.
Grace: O czym ty mówisz?
Lil: Właśnie mamy angielski i jesteśmy w grupie z Matt'em i Johnym a Sophie oczywiście musi się kłócić z Matt'em -_-
Soph: A tu bang! Johny zaczął nas uciszać i powiedział, że powinniśmy zacząć działać.
Ari: No nieźle.
Grace: xD
Soph: O której kończycie?
Grace: Ja i Aria o 14:30.
Soph: Ej, a co z Zoe?
Ari: Ma chyba matme, więc nie może pisać, ale chyba też kończy o 14:30.
Soph: Dobra, w takim razie widzimy się na lunchu.
![](https://img.wattpad.com/cover/78049729-288-k237555.jpg)
CZYTASZ
Niezależna
Teen Fiction- Co powiemy reszcie? - Myślę, że nie musimy im nic mówić. Nie zawsze jakiekolwiek słowa są potrzebne- chwycił mnie za rękę i wyszliśmy. Historia opowiadająca o życiu 5 zwyczajnych przyjaciółkach uczęszczających do liceum, które życie potrafi zaskoc...