6

66 4 0
                                    


- Która godzina?

- Masz bliżej telefon, to sprawdź.

- 7:28...O MATKO! JEST 7:28! WSTAWAĆ DZIEWCZYNY!

Oczywiście każda z jakże wielką chęcią zaczęła się budzić i w miarę szybko ogarniać. Tak jak przypuszczałyśmy, wczorajsze spotkanie ratunkowe skończyło się kacem i wielkimi dupami od słodyczy.

- Miałam być o 7:30 w domu po rzeczy. Jeśli nie wyjdziemy z domu za maksymalnie 7 minut, to nie zdążymy na autobus!

- Grace! Masz coś do jedzenia? 

- Nie bardzo.

- Dobra, trzeba w miarę ogarnąć sytuację. Macie przyszykowane na dzisiaj rzeczy?

- Mhmm - odpowiedziały wszystkie razem.


Sophie: Hej mamuś, zaspałyśmy i nie wyrobimy się. Przyjechałabyś po nas do Grace i podwiozła dziewczyny do domu po rzeczy?

Mama: Zmywasz dzisiaj naczynia. Będę za 5 minut.

Sophie: Kocham cię, dziękuję! :*


- Moja mama będzie za 5 minut, także ruszajcie się.

- A co z jedzeniem?- zapytała Lily.

- Podjedziemy po drodze do Mc'donalds i weźmiemy na wynos.

- Tsaaa, a potem jesteśmy grube.

- Nic nowego.

Moja mama podjechała w momencie, kiedy akurat Grace zamykała dom. Szybko wsiadłyśmy do auta i zaczęłyśmy od domu Zoe, który był najdalej szkoły. Potem pojechaliśmy do Lily a na samym końcu do Mc'donalds, który na szczęście znajduje się kilka minut od szkoły. Każda dostała po małej kawie i toście. 

- Czekajcie! 

- O co chodzi mamo?

- Otwórz schowek i weź z niego te perfumy i gumy.

- Po co?

- Przykro mi, ale capicie alkoholem a właśnie wchodzicie na teren szkoły, także nie dyskutuj i ciesz się, że tego nie skomentowałam.

- Dobra, dziękuję, pa!

Muszę przyznać, że mam spoko mamę. No cóż, na przypale albo wcale. Na prawdę szybko się uwinęłyśmy, bo mamy jeszcze dosłownie 2 minuty na dojście do sali, więc dobrze, że się nie spóźniłyśmy. Tak jak mama kazała, każda wzięła po 2 gumy do żucia i wypsikałyśmy się perfumami.  

- Siema laski! Widzę, że była noc ratunkowa?

- Aż tak źle?

- Hmm, no oprócz tego, że wyglądacie jak trupy, to chyba wszystko w porządku-  zaczęła się śmiać Aria, kiedy zmierzałyśmy na lekcje.

- A ja dzisiaj mam się spotkać z Johnym...nosz cholera jasna!

- Będzie dobrze Grace, po lekcjach możemy iść do mnie i przywrócić cię do świata żywych.

- Znowu będziemy pić? - zaczęła się cieszyć Zoe.

- Ty tylko byś chlała- zauważyła Lily.

- Nie, zrobimy sobie jakieś maseczki czy coś. Oczywiście nie będziemy się malować i stroić jak choinki bożonarodzeniowe, bo to zostawimy innym osobom. 

Właśnie zaczął dzwonić dzwonek. Niestety, każda z nas jest w innej klasie i jedyną wspólną lekcją, jaką mamy, jest wf raz w tygodniu no i razem z Lily mam biologię, dlatego zostaje nam tylko chat grupowy. Na szczęście mam teraz plastykę, więc będę mogła odespać noc. Potem miałam angielski,który również dzielę z klasą Lily i właśnie na tym przedmiocie z nią siedzę. Wspomniałam wam, że Lily chodzi z Matt'em do klasy? Otóż siedzi w ławce za mną razem z Johnym. Tsaa, wspaniały duet.

- Dobrze klaso! Dzisiaj zrobimy coś nowego na mojej lekcji a mianowicie pracę w grupach. Każda grupa będzie czteroosobowa. Ławka 1 i 2 razem, 3 i 4 razem , 5 i 6 razem. To samo w drugim i trzecim rzędzie.

- No patrz Sophie, jaki zbieg okoliczności. Szkoda, że Grace nie ma.- szepnęła do mnie Lily.

- Przestań.

- Na dzisiejszej lekcji zaczniecie opisywać jedną z atrakcji Wielkiej Brytanii. Fajnie by było, jakbyście przynieśli na prezentację jakieś rzeczy z tym związane i przygotowali jakieś ciekawostki. Będziecie to robić przez 3 godziny lekcyjne, także radzę się uwijać.

- To jaki robimy podział zadań?- zapytała się Lily.

- Jestem za tym, żebyście przygotowały co mamy mówić, a my z Johnym przeczytamy.

- A może tak dla odmiany zrobimy na odwrót?

- Podobno dziewczyny są bardziej dokładne więc oddajemy się w wasze ręce.

- Macie pracować nad zadaniem a nie urządzać sobie prywatne rozmowy- zwróciła nam uwagę nauczycielka.

- Dobra, to od czego zaczynamy?- zapytał sie Johny.


Soph: No no Grace, fajny ci się trafił.

Grace: O czym ty mówisz?

Lil: Właśnie mamy angielski i jesteśmy w grupie z Matt'em i Johnym a Sophie oczywiście musi się kłócić z Matt'em -_-

Soph: A tu bang! Johny zaczął nas uciszać i powiedział, że powinniśmy zacząć działać.

Ari: No nieźle.

Grace: xD 

Soph: O której kończycie?

Grace: Ja i Aria o 14:30.

Soph: Ej, a co z Zoe?

Ari: Ma chyba matme, więc nie może pisać, ale chyba też kończy o 14:30.

Soph: Dobra, w takim razie widzimy się na lunchu.

NiezależnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz