1

126 6 0
                                    


Podobno każdy z nas zakochuje się tylko 4 razy w życiu a reszta to zauroczenia. Niektórzy mówią, że miłości nie ma wcale a jest tylko pociąg fizyczny, natomiast jeszcze inni powiedzą, że kochać można każdego, nawet woźnego. Próbuję przydzielić się do któreś z tych grup i odnoszę wrażenie, że niestety przypadam do tej pierwszej, ale w moim przypadku nie 4 razy, tylko 3. Trzy próby, trzy zakochania i trzy niewypały. Do trzech razy sztuka i cóż, u mnie sprawdza się to w 100%. Oprócz załamań nerwowych i zmniejszenia samooceny,chłopaka się nie doczekałam. No ale od początku.

Najsilniejszym uczuciem darzyłam Nick'a. Trwało to 2 lata. Stanowczo o 2 lata za dużo. Cały czas łudziłam się, że będziemy ze sobą. Na jego widok miękły mi kolana, a kiedy chciałam zagadać, momentalnie nic nie wiedziałam, nawet jak mam na imię. Pracowałam nad tym, żeby nie wyjść na idiotkę no ale niestety, w moim przypadku jest to niemożliwe. Zawsze próbowałam zwrócić na siebie jego uwagę i zawsze nie w ten sposób, w jaki chciałam. A to spadłam ze schodów, a to podarłam spodnie a nawet wywaliłam na siebie cały obiad. Pomińmy ten fakt, że byłam na tyle głupia, aby pozwalać ciągnąć z siebie szyderę. Dlaczego więc za nim szalałam? Do tej pory zadaję sobie to pytanie. W pewnym momencie nawet uważałam, że los się do mnie uśmiechnął, bo zerwał z dziewczyną i droga stała dla mnie otworem. Niestety albo stety, nie pogodził się z tym, że ona ułożyła sobie na nowo życie z kimś innym, więc jak ona machnęła ręką, tak on zatańczył. Cieszę się, że zrozumiałam, jakim jest baranem i po wielu nieudanych próbach, w końcu odpuściłam. BRAWO SOPHIE, JESTEM Z CIEBIE DUMNA!

Niestety, za długo nie odpoczęłam, bo w oko wpadł mi kolejny. Jak to mówią, głupi ma szczęście. Tym razem, żeby było ciekawiej, spełnieniem moich najskrytszych marzeń okazał się samiec alfa, skończony babiarz.  Ehh, co tu więcej mówić? Trochę ze sobą pisaliśmy, wcisnął bajere i jak to ja, przystałam na jego propozycję i postanowiłam pójść z nim pewnego wieczoru na imprezę, a że alkohol robi swoje i za dużo oboje wypiliśmy no to rączek przy sobie nie trzymaliśmy ( Sophie poetka! ). Obiecywał, że to tylko przyjacielskie spotkanie i że nic nie będzie, bo wie, że nie jestem gotowa. Tsaa. Sranie w banie. Pomimo zalania w trzy dupy, pamiętam co się działo a w tym przypadku wolałabym zapomnieć. Spokojnie, do żadnego zbliżenia jakiegoś nie doszło, nie licząc kilku(nastu) "pocałunków" (a raczej pakowania języka do gardła), ale dla mnie, dziewczyny, która poszła z chłopakiem marzeń na imprezę i całowała się z nim,niestey znaczyło dużo, więc wyobraźcie sobie, co czułam, kiedy na moich oczach postanowił sprawdzić oddech kilku innym dziewczynom a z jedną doszło nawet do czegoś więcej. Oczywiście jak na samsa alfe przystało, na następny dzień udawał, że się w ogóle nie znamy.

Trzeci przypadek był najlżejszy, jednak udało się dobić mnie do reszty, mimo, że dwa poprzednie zostawiły trwalszy ślad w psychice. Luke był najprzystojniejszy z całej tej "wspaniałej" trójki i z charakteru wydawał się być mega spoko. Więc co tym razem poszło nie tak? Zabawa w kotka i myszkę. Konkretniej, niezdecydowanie tego oto osobnika. Raz chciał przyjaźni,raz chciał czegoś więcej. Próbowałam go zrozumieć, ale w rezultacie się poddałam. Ostatni raz dałam się tak wciągnąć.

Jaki z tego morał? Otóż taki, że byłam ślepa. Zbyt szybko potrafiłam pokochać osobę, która była dla mnie nieodpowiednia. Tolerowałam wszystko, ale coś we mnie pękło. Od tamtej pory odpuściłam i nie latam za nikim. Jak ktoś ma być to będzie, no bo nie oszukujmy się, po co kolejny idiota do kolekcji? Kto w ogóle powiedział, że tylko mężczyzna może ranić i bawić się uczuciami? Wolę siedzieć pod kocykiem z pizzą i oglądać durne seriale niż szukać kogoś na siłę, bo kula u nogi nie jest mi do życia potrzebna. 


Środa,7:20

Jestem skończona. Skończona jak cholera. Znowu mój ukochany telefon postanowił się wyłączyć i mnie nie obudzić, a obiecałam sobie, że w tym semestrze zaszczycę panią Adrusse swoją obecnością i umilę jej życie. Dlaczego niby nie zdążę? Powiedzmy wprost. Do najpiękniejszych nie należę, więc Bogu dzięki, że ktoś wynalazł coś takiego jak kosmetyki. Bez kresek jakoś przeżyję, ale bez chociaż odrobiny tuszu i podkreślonych brwi ANI RUSZ. Matka natura postanowiła, że niejaka Sophie Bailey urodzi się blondynką z jasnymi brwiami, więc bez pomalowanych brwi wyglądam,jakbym była po chemii a nie chciałabym, żeby co druga osoba w szkole pytała mnie, co się stało. Zwłaszcza Andrusse. Za co jej nie lubię? Już wam mówię. Właśnie za to, że zawsze dobiera mnie w pary do projektów z największymi babiarzami w szkole. Oczywiście nie jest głupia i robi to specjalnie, bo "trzeba tych chłopaków wprowadzić na dobrą drogę" a uważa mnie za najbardziej odpowiedni materiał do tego.  Babka jest strasznie przewrażliwiona na punkcie związków. Sama nie może sobie nikogo znaleźć, więc próbuje pomóc młodym, aby nie skończyli tak jak ona samotnie w wieku 48 lat z dwoma kotami. Widać, że bardzo zdesperowana. Osobiście jakoś zbytnio nie zazdroszczę jej takiego życia ale mogłabym się z nią zamienić, przynajmniej miałabym święty spokój a ona w końcu miałaby jakiegoś faceta. 

Szybko się umyłam, "poprawiłam" swoją twarz, włożyłam luźną bluzę, zwykłe poprzecierane jeansy, pierwsze lepsze buty  i ruszyłam na przystanek. Jak zwykle autobus się spóźnił, więc nawet na drugą godzinę lekcyjną dojechałam nie potrafiłam przybyć punktualnie.  Właśnie zbliżałam się do sali od historii, kiedy szczęście postanowiło mi po raz kolejny dopisać tego dnia i wpadłam na jakiegoś gościa.

- Patrz jak chodzisz.

- Nie spinaj laska- uniósł ręce w geście obronnym z miną niewiniątka, jednak mnie to kompletnie nie śmieszy.

- Spiąć to ja ci mogę suty klamerką, jeśli się w tej chwili nie odsuniesz- warknęłam na niego i próbowałam przejść, jednak typek chyba nie rozumie, co do niego mówię. - Dalej, przesuniesz się czy mam ci pomóc?

- Ty? Nie rozmieszaj mnie, jeszcze byś sobie rączki połamała.

- Pieprz się.

- Tu? W tym momencie? W sumie mam czas, nie wiem jak ty. 

- Z największą przyjemnością skorzystałabym z twojej oferty, jednakże na chwilę obecną wybieram ofertę państwową, aby móc wreszcie udać się na lekcje w celu dalszego edukowania i rozwijania swojego poziomu inteligencji, żeby osiągnąć coś w życiu a nie żyć wiecznie na utrzymaniu rodziców i udawać mądrą, jak niektórzy z nas tutaj zebranych - powiedziałam na jednym wydechu z sarkastycznym uśmiechem i podeszłam bliżej swojego nowego przyjaciela - A teraz wybaczysz, ale po prostu udam się na lekcje. Miłego dnia- szepnęłam do jego ucha, muskając przy okazji jego rękę swoją dłonią i otworzyłam drzwi do sali. Mina? Bezcenna. Może nie był to diss roku czy w ogóle diss, ale wmurowało gościa jak cholera. 

NiezależnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz