Eleventh Night

284 35 1
                                    

"Tramwaj lepiej wie, gdzie czas zakręca
i najkrótsza noc dłużej trwa.
Wyprzedzamy fakty, daty,
za horyzont znika co drugi takt.
Jesteś też, tak jak ja,
gotów skraść cały skarb, wygrać bal.
Miniesz mnie, a oddech Twój
mógłby mi rozwiać cały wstyd, a z nim strach... i głód"

Jechaliśmy do Santa Monica starym Mustangiem Arii, na którego podobno pracowała dwa lata. Śpiewaliśmy na cały głos "I don't care" Fall out Boy. To dziś w tym nad brzeżnym miasteczku jest darmowe wejście do parku rozrywki. Nie ma pojęcia czemu w ogóle tam jadę. Nie znoszę miejsc tego typu.

Po chwili znajdowaliśmy się na parkingu. Wysiedliśmy z auta i od razu w oczy rzucił mi się wielki Rollercoaster. Boże błagam, niech Aria na to mnie nie targa. - złożyłem ręce jak do modlitwy.

- Nie módl się, Bóg i tak ci nie pomoże. Wejdziesz na to czy chcesz czy nie! - pociągnęła mnie w stronę atrakcji.

Zaczęliśmy oczywiście od tego wytworu szatana, bo blondynka uznała, że się czegoś najem i potem to wszytko zwrócę po zejściu z maszyny.

Staliśmy parę minut w kolejce, gdy w końcu doczekaliśmy momentu wejścia na kolejkę górską. Stałem chwile przed wejściem i zastanawiałem się czy nie spieprzyć.

- Idziesz? - jęknęła dziewczyna, a ja nadal stałem jak słup. Podeszła do mnie i rozejrzała się czy nie ma nikogo podejrzanego w pobliżu i cmoknęła mnie w policzek. - A teraz rusz dupę.

Byłem lekko oszołomiony, ale przeszedłem przez bramkę i usadowiłem się na miejscu. Facet z obsługi zapiął nas i po około 2 minutach kolejka ruszyła.

Myślałem, że zejdę na zwał. Zapewne moja mina była straszna. Za to blondynka bawiła się świetnie. Uśmiech nie schodził jej z twarzy.

Kiedy twardo staliśmy już na ziemi, błękitnooka zaczęła piszczeć z podekscytowania.

- Jak twoja matka ma na imię? - spytałem.

- Veronica Feitt. A czemu pytasz? - uniosła brew.

- Myślałem, że Harley Quinn. Twoje zachowanie nie jest normalne. - zaśmiałem się.

- Chciała bym być dzieckiem Harley i Jokera. Ale bym miała zajebistych rodziców. A moim wujkiem by był Jack Sparrow. - dziewczyna się rozmarzyła.

- Z kim ja się zadaje? - westchnąłem.

- Z tą prawdziwą Harley Quinn, która tak naprawdę ma na imię Aria Alissa Feitt. - na koniec ukłoniła się. - A teraz chodźmy zjeść watę cukrową. - pociągnęła mnie w stronę stoiska.

Kończąc swoją watę cukrową znaleźliśmy się przy grze popularnej w wesołych miasteczkach. Trzeba było zrzucić piłeczką w puszki i jeśli przewróci się większość dostaje się nagrodę.

- Obstawiam, że nie zrzucisz więcej niż trzy puszki. - Aria wskazała na budkę.

- Błagam cię. - zapłaciłem i odebrałem piłeczki.

Pierwszy rzut - spadła jedna, drugi -  nie trafiłem, a trzeci na moje szczęście spadły pozostałe cztery.

- Rzucanie lepiej idzie ci od rozkładanie namiotu. - koleś od stoiska podał mi wielkiego pluszowego węża, a ja go oddałem Arii.

_____________________________________


Przepraszam, za nieobecność, ale okazało się, że to nie wattpad mnie nie lubi tylko Chrome. Zainstalowałam Mozille i jest okay. Od jutra rozdziały będą pojawiać się codziennie.

Waste the night  5sos/Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz